W Grudziądzu bełchatowski zespół dobrze radził sobie w defensywie, praktycznie nie dopuszczając do zagrożenia pod bramką Arkadiusza Malarza. Właściwie tylko raz Olimpia mogła zdobyć gola, gdy w 69. minucie Adam Cieśliński podał do Roberta Szczota, ale ten posłał piłkę nad poprzeczką.
Choć w składzie Olimpii jest wielu piłkarzy, którzy mają za sobą występy w ekstraklasie, to jednak było widać, że doświadczenie zdecydowanie jest po stronie drużyny z Bełchatowa. Im bliżej było końca meczu, tym rosła przewaga drużyny trenera Kamila Kieresia. Ale gole padły dopiero w doliczonym czasie gry, a bohaterem spotkania został Michał Mak.
Wydaje się, że remis w tym meczu był szczytem marzeń dla Olimpii, ale Mak i spółka na to nie pozwolili. W 91. minucie wychodzący z bramki Bartosz Fabiniak musiał sfaulować napastnika bełchatowskiej drużyny po tym, jak kapitalnie piłkę podał mu Kamil Wacławczyk. Arbiter pokazał Fabiniakowi czerwoną kartkę i podyktował rzut wolny. Ponieważ szkoleniowiec Olimpii Tomasz Kafarski już wcześniej wykorzystał trzy zmiany, w bramce musiał stanąć zawodnik z pola. Rękawice bramkarskie założył Dariusz Gawęcki, ale widać było, że umiejętności do gry na tej pozycji nie ma żadnych. Gawęcki ustawił mur i miał pilnować drugiego rogu bramki. Michał Mak doskonale to wykorzystał, strzelając właśnie w kierunku tego słupka, za który odpowiedzialny był Gawęcki. "Bramkarz" Olimpii nie zatrzymał piłki, a ta po drodze jeszcze odbiła się od słupka i wpadła do bramki.
Drużyna z Grudziądza chciała szybko wyrównać, ale wtedy właśnie wyszła przewaga w doświadczeniu bełchatowskiej drużyny. Piłkę przed polem karnym zatrzymał Maciej Wilusz, wyprowadził szybką kontrę, Prokić pobiegł lewą stroną i spokojnie dograł do Michała Maka, który spokojnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce. To były dwa ciosy, które rozbiły Olimpię i dały kolejne trzy punkty drużynie z Bełchatowa.
Po meczach w ostatnim tygodniu, w którym bełchatowski zespół zdobył sześć punktów strzelając siedem goli i nie tracąc żadnego już widać, że trener Kamil Kiereś ma już swoją podstawową jedenastkę, na którą będzie stawiał. Wprawdzie kontuzje i kartki nie oszczędzają bełchatowskiego szkoleniowca - długo nie mógł grać Kamil Wacławczyk, a w najbliższym spotkaniu nie wystąpi Grzegorz Baran, który w Grudziądzu obejrzał czwartą żółtą kartkę w tym sezonie - to i tak bełchatowianie w pięciu meczach zanotowali cztery zwycięstwa i jeden, dość pechowy, remis z Okocimskim Brzesko. Niewiele brakowało, by zespół z ul. Sportowej miał komplet punktów, bo przecież stracony gol w tym spotkaniu - zresztą jedyny, jak do tej pory w rozgrywkach pierwszej ligi - padł w końcówce spotkania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?