PGE Skra: Mecz, który po prostu trzeba wygrać

Cuprum przed sezonem było wymieniane wśród drużyn, które mogą śmiało myśleć o miejscu w najlepszej czwórce, choć raczej trzzeba byłoby powiedzieć, że mówiono wtedy konkretnie o miejscu czwartym. Dziś już wiadomo, że nie ma na to szans, ale nie oznacza to, iż lubinianie będą łatwym rywalem w dzisiejszym starciu.

Bełchatowianie doskonale zdają sobie sprawę, że nie mają już marginesu błędu, bo Jastrzębski Węgiel i Indykpol AZS Olsztyn zrobią wszystko, by dostać się do czwórki, a każda kolejna wpadka PGE Skry zwiększa ich szanse. Choć oczywiście bełchatowianie są zdecydowanymi faworytami, by wygrać tę rywalizację z zespołami z Jastrzębia-Zdroju i Olsztyna.

Bełchatowski zespół w środę wrócił do Polski po meczu Ligi Mistrzów z włoskim Azimutem Modena. Drużyna PGE Skry przegrała to spotkanie 1:3, ale zaprezentowała się lepiej, niż w ostatnich meczach.

- Ten mecz wyglądał inaczej, niż pierwsze spotkanie z Modeną w Łodzi. W porównaniu do ostatnich spotkań popełniliśmy dużo mniej błędów. Wynik nie jest dla nas dobry, ale możemy się cieszyć, żę poprawiła się nasza gra - mówi kapitan bełchatowskiego zespołu Mariusz Wlazły.

Najbliższe trzy spotkania mogą być kluczowe w kontekście walki o miejsce w pierwszej czwórce dla bełchatowian - dziś zmierzą się z Cuprum, we wtorek w Radomiu z Cerradem Czarnymi, a w następną niedzielę u siebie z Jastrzębskim Węglem. Jeśli wygrają trzy spotkania - nawet gubiąc po drodze jakieś pojedyncze punkty - to właściwie będą mogli już gratulować sobie miejsca w pierwszej czwórce. Warto jednak powalczyć o drugie, a w najgorszym wypadku o trzecią lokatę, by uniknąć gry w półfinale z najlepszą drużyną ostatnich dwóch sezonów, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Szanse na to są spore, także dlatego, że PGE Skra ma zdecydowanie najłatwiejszy terminarz spośród drużyn walczących o grę w czwórce.