Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Skra nie zagra w finale PlusLigi. Przez jednego seta

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Siatkarze PGE Skry Bełchatów zakończą fazę zasadniczą rozgrywek PlusLigi na trzecim miejscu. W sobotę bełchatowski zespół wygrał wprawdzie z BBTS Bielsko-Biała, ale 3:1, a marginesu błędu nie miał. Ten jeden set kosztował PGE Skrę awans do finału.

– Pozostało nam czekanie na cud – mówił po ostatnim meczu Asseco Resovii Rzeszów z Lotosem Treflem w Gdańsku rozgrywający rzeszowskiej drużyny Fabian Drzyzga. Ale jednocześnie widać było, że w ten cud niespecjalnie wierzy. A jednak w sobotę PGE Skra przegrała już pierwszego seta w meczu z BBTS Bielsko-Biała, co spowodowało, że to mistrzowie Polski awansowali do finału.

Zaraz po pierwszej przerwie technicznej bełchatowianie wygrywali 9:4. Wprawdzie zaczęli nieco nerwowo, ale dzięki kapitalnym zagrywkom Nicolasa Marechala zdobyli siedem punktów z rzędu i wydawało się, że sytuacja jest opanowana. Wprawdzie Nicolas Uriarte nie zachwycał w rozegraniu, Mariusz Wlazły męczył się w ataku, a środek właściwie nie istniał, ale kłopotów nikt się nie spodziewał. Na pewno w głowach wszystkich w hali Energia była też myśl, że BBTS Bielsko-Biała nigdy (!) nie wygrał jeszcze seta w Bełchatowie.

Bielszczanie zaczęli jednak odrabiać straty i po asie serwisowym Kamila Kwasowskiego prowadzili na drugiej przerwie technicznej 16:15. Bełchatowianie na chwilę jeszcze odzyskali prowadzenie, ale prawdziwy strach zajrzał im w oczy, gdy Grzegorz Pilarz zablokował Marechala, a bielszczanie wygrywali 23:21. Pierwszą piłkę setową obronił Wlazły i poszedł na zagrywkę. Pierwszy atak Kwasowskiego bełchatowianie obronili niemal zza band reklamowych, ale przy drugim już nie mieli szans. Nie ma co ukrywać – to nie umiejętności decydowały, tylko presja i strach. Choć w bełchatowskim zespole jest wielu doświadczonych graczy to jednak w tym momencie zespół tej presji nie uniósł.

Po pierwszym secie mecz powinien się skończyć, bo jego wynik stracił już jakiekolwiek znaczenie – bielszczanie już wcześniej wiedzieli, że nie ruszą się z jedenastej lokaty, a z kolei PGE Skra po pierwszej partii musiała skończyć sezon zasadniczy na trzecim miejscu. Obaj trenerzy zaczęli wprowadzać rezerwowych, a bełchatowscy gracze, co wcale nie dziwi, wyglądali, jakby musieli być na boisku za karę. Wprawdzie wygrali 3:1, ale to nie było zwycięstwo, które kogokolwiek w Bełchatowie mogło ucieszyć. Zresztą część kibiców, załamana przegraną w pierwszym secie, wcześniej opuściła halę.

W meczach o trzecie miejsce, premiowane awansem do kwalifikacji Ligi Mistrzów, bełchatowianie zmierzą się z Lotosem Treflem Gdańsk. Rywalizacja zacznie się 21 kwietnia i będzie toczyć się do trzech zwycięstw. Dwa pierwsze spotkania odbędą się w Bełchatowie. W tym samym czasie o mistrzostwo Polski walczyć będą ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Asseco Resovia Rzeszów.

PGE Skra Bełchatów - BBTS Bielsko-Biała 3:1 (23:25, 25:19, 25:22, 27:25)
PGE Skra
: Uriarte, Conte, Kłos, Wlazły, Marechal, Lisinac, Piechocki (libero) oraz Wrona, Janusz, Gromadowski, Rodriguez, Stanković. Trener: Philippe Blain.
BBTS: Pilarz, Kwasowski, Sacharewicz, Janeczek, Kapelus, Krulicki, Koziura (libero) oraz Siek, Stabrawa. Trener: Krzysztof Stelmach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki