Życie nie oszczędzało rodziny Pilarskich. Syn pani Janiny, Leszek, jest głuchoniemy. Tak samo jak jego żona Ewa. Do tej pory dawali sobie radę, pan Leszek pracował, żona opiekowała się dwoma synami. Problemy zaczęły się, gdy pani Ewa zachorowała na raka. - Musiałam przeprowadzić się z Mokrska, gdzie mieliśmy gospodarstwo rolne i pomóc synowi w opiece nad żoną - mówi pani Janina.
W dwupokojowym mieszkaniu Pilarskich nie było miejsca dla pani Janiny. Musiała wynająć mieszkanie w okolicy. Pani Ewa wymaga opieki cały czas. Bardzo cierpi i trzeba jej podawać morfinę. Jest tak bardzo chora, że nie radzi sobie z podstawowymi czynnościami, w dodatku z powodu silnych leków i ogromnego bólu ma utrudniony kontakt z otoczeniem, trzeba pilnować, by nie zrobiła sobie krzywdy.
Pilarscy ledwo wiążą koniec z końcem. Pani Janina chce pomagać rodzinie syna, ale czuje, że jest dla nich ciężarem. - Syn zarabia tylko 1126 zł, do tego renta socjalna 597 zł, zasiłek z powodu niepełnosprawności - 150 zł i "rodzinne" 182 zł. To mało na pięcioosobową rodzinę, szczególnie, że leki są bardzo drogie - mówi pani Janina. - Na emeryturę muszę czekać jeszcze rok. Wszystko przez to, że trochę pracowałam zawodowo, a trochę w gospodarstwie i miałam przerwy w zatrudnieniu. Nie przysługuje mi zasiłek pielęgnacyjny, chociaż cały czas zajmuję się synową.
Igor Mertyn z MOPS w Łodzi przyznaje, że ustawa przewiduje takie świadczenie, ale tylko dla osób blisko spokrewnionych. - Jeśli zainteresowana udowodni, że mieszka razem z synową, to wniosek mógłby zostać rozpatrzony indywidualnie - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?