Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki z Radomska strajkują. Rozpoczęły okupację [FILM]

Małgorzata Kulka
Pielęgniarki i położne rozpoczęły strajk wnosząc na salę krzesła, ławki i rozkładając karimaty
Pielęgniarki i położne rozpoczęły strajk wnosząc na salę krzesła, ławki i rozkładając karimaty Małgorzata Kulka
Strajk okupacyjny rozpoczął się 14 września w Szpitalu Powiatowym w Radomsku. Pielęgniarki żądają większych podwyżek, a dyrektor nie ma pieniędzy.

Przed dyżurem, po dyżurze. Cały dzień, całą noc będziemy okupowały szpital. Będziemy strajkowały do wyczerpania - zapewniają pielęgniarki, które w poniedziałek po południu w szpitalu w Radomsku rozpoczęły strajk.

- Walczymy o to, co nam się należy. Jesteśmy traktowane jak śmieci, więc musimy walczyć o swoje. Większość personelu jest po pięćdziesiątce, czego mamy się bać? Że nas dyrektor zwolni? A kto będzie pracował? - mówi jedna z protestujących.[/cyt]

Strajk rozpoczął się po kolejnych nieudanych negocjacjach z dyrekcją. Pielęgniarki wkroczyły do sali konferencyjnej przy gabinecie dyrektora z krzesłami, ławkami i karimatami. Poniedziałkowe rozmowy w szpitalu - kolejne dotyczące 4 mln zł zaległych podwyżek - trwały około trzech godzin i odbywały się za zamkniętymi drzwiami. I tym razem nie udało się dojść do porozumienia. Dyrektor nie zgodził się na żądania pielęgniarek, a pielęgniarki na jego propozycję. Około godz. 15 przedstawicielki czterech związków zawodowych znajdujących się w sporze zbiorowym z dyrekcją, tak jak zapowiadały, przeszły do radykalnych form protestu.

- Zaproponowaliśmy warunki, o których mówiło jeszcze referendum, czyli po 214 zł podwyżki dla pielęgniarek i położnych, 80 zł - dla pozostałych pracowników. Niestety, dyrekcja zaproponowała nam odpowiednio 150 i 80 zł. To nie do przyjęcia, odbieramy to jako chęć skłócenia związków - mówi Halina Kępa, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ: Strajk w szpitalu w Radomsku. Pielęgniarki rozpoczęły okupację [ZDJĘCIA+FILM]

- Strajkujemy, bo w szpitalu na inne wydatki są pieniądze, a na podwyższenie wynagrodzeń pracownikom nie ma - mówi Anna Kaurzel, szefowa "S".

Jeszcze przed rozmowami w szpitalu odbyło się spotkanie w starostwie. Przedstawiciel firmy, która przeprowadziła audyt w szpitalu, tłumaczył, że sytuacja placówki jest bardzo zła, a spełnienie żądań związków mogłoby spowodować zagrożenie dalszego jej funkcjonowania.

Jak tłumaczy dyrektor szpitala Radosław Pigoń, koszty zaproponowanych przez szpital podwyżek i tak byłyby dużo wyższe, w przypadku pielęgniarek byłoby to ponad 300 zł, a dla pozostałych grup zawodowych ponad 100 zł miesięcznie.

- Byłaby to decyzja bardzo trudna do realizacji, ale jeszcze możliwa. Biorąc pod uwagę, że zależy mi na utrzymaniu miejsc pracy, płac i opieki nad pacjentami, utrzymaniu szpitala w obecnym kształcie organizacyjnym, to była propozycja odpowiedzialna - mówi Radosław Pigoń.

Jak zapewniają pielęgniarki, na razie pacjenci nie odczują akcji strajkowej, a co będzie dalej? - Zobaczymy - dodaje Kaurzel.

- Szpital musi dawać gwarancję opieki nad pacjentem. Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie spełnili wymogów - mówi dyrektor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki