Pielgrzymkowe wspomnienia
Pani Urszula przyjechała z Łasku – Kolumny. Sama 25 razy chodziła pieszo do Częstochowy. Najpierw z Pabianic, a potem z Łasku.
- Zdrowie już nie pozwala chodzić, więc chociaż przywitam pielgrzymów w Częstochowie – mówi blisko 80-letnia pani Urszula. - Mnie już tylko zostały wspomnienia z pielgrzymek…
Pani Urszula najlepiej wspomina swoją pierwszą pielgrzymkę. Było cudowanie. Wokół wspaniali ludzie, wielu starszych, ale i młodzież. Każdy sobie pomagał.
- Pierwszy raz szło mi się znakomicie, ale na drugi rok już tak nie było – wspomina mieszkanka Łasku. - Ledwo doszłam na Jasną Górę...Wiadomo, że nie było takich butów jak teraz. Szło się w klapkach, lichych sandałkach. Mimo bólu obiecałam sobie, że dojdę, choćbym miała się doczołgać. Przyrzekłam też sobie, że będę chodzić na pielgrzymkę przez pięć lat z rzędu. I słowa dotrzymałam!
Potem pani Ula chodziła z Łaskiem. Zapamiętała pierwszą swoją pielgrzymkę z tego miasta. Nie są to dobre wspomnienia.
Nie mogłam nigdzie znaleźć noclegu – wyjaśnia. - Pierwszy raz się z tym spotkałam. Gdy szłam z Pabianicami to miała stałe miejsca do noclegu, zaprzyjaźnionych gospodarzy. A w tej łaskiej pielgrzymce nie mogłam znaleźć noclegu, choć miejsca były. Pielgrzymi wychodzili i radzili, bym szukała gdzie indziej. Byłam zrozpaczona, prosiłam, by choć znaleźli mi choć miejsce pod stołem. Ale skończyło się dobrze.. Nocowałam u matki proboszcza, miałam swój pokój.
Elżbieta trzyma w ręku pęk kwiatów. Gladiole rozda pielgrzymom. Z bełchatowską pielgrzymką idą jej znajomi.
- Też miałam iść, ale zagapiłam się i nie zapisałam się – tłumaczy się mieszkanka Bełchatowa. - Sama byłam na pielgrzymce trzy razy. Pamiętam jeszcze jak bagaże wiozły wozy konne. A z jednej bełchatowskiej parafii szło po 250 osób. Teraz cała bełchatowska pielgrzymka ma 350 osób. Kiedy pierwszy raz pielgrzymowałam to na całych stopach miałam pęcherze. Zeszła mi cała skóra...
Razem z wnuczką
Pan Zbyszek właśnie wszedł na Jasną Górę. Pielgrzymował z Grocholicami. Cieszy się, że mógł uścisnąć dłoń arcybiskupowi Grzegorzowi Rysiowi. Metropolita łódzki witał wszystkich pielgrzymów z archidiecezji łódzkiej, którzy wchodzili na Jasną Górę. Wcześniej sam szedł z nimi pieszo z Łodzi.
Cudowny człowiek! - nie może się nachwalić arcybiskupa Rysia pan Zbyszek. - Ja pielgrzymuje już 26 raz. Najlepiej było w latach osiemdziesiątych. Człowiek idąc na pielgrzymkę miał poczucie wolności. Z Grocholic pielgrzymowało z 500 osób, a teraz 120...Wiele rzeczy zmieniła pandemia. Ludzie odzwyczaili się od pielgrzymek, kościoła. Ale ciesze się, że na pielgrzymki chodzi moja wnuczka. Ma 11 lat i pielgrzymuje już 8 raz!
Podróż poślubna
Rafał i Ania wchodzili na Jasną Górę na czele bełchatowskiej pielgrzymki. Anię wyróżniała biała suknia, Rafała elegancki garnitur. 11 dni wcześniej zostali małżeństwem.
- Nie poznaliśmy się na pielgrzymce – tłumaczy Rafał. - Ale dzięki kościołowi. Razem działaliśmy w bełchatowskiej parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Chodziliśmy na pielgrzymki. Wiedzieliśmy, że po ślubie też pójdziemy. Pielgrzymka zawsze miała pierwszeństwo przed innymi planami. Tak i było teraz!
Powiew wolności
Kazimierz i Jurek cieszą się, że znów szczęśliwie dotarli na Jasną Górę. Od lat wędrują razem z bełchatowską pielgrzymką. Jurek zdejmuje but i pokazuje stopę pełną pęcherzy.
Nawet nie boli – wyjaśnia. - Po to nosi się ze sobą igłę..W tym roku nie było źle, ale rok temu podczas ostatniego odcinka miałem wielki kryzys. Myślałem, że nie dojdę. Zmówiło się kilka Zdrowasiek i jakoś poszło..
Na jasnogórskim dziedzińcu wspominają dawne pielgrzymki. Te po pandemii są inne. Jurek nocuje zawsze w przyczepie. W tym roku autem pojechał jego kolega.
- Mieliśmy swoje miejsce u gospodarzy – opowiada Jurek. - Brama była otwarta, ale nikt po podwórku się nie kręcił..Pojechał dalej. Nocowaliśmy na podwórku u proboszcza..Drugi nocleg był w remizie w Broniszewie..Elektrownia z Bełchatowa przygotowała dla nas żurek z jajkiem, kiełbasą. Do tego pakiety z owocami i warzywami...
Kazimierz pielgrzymuje już 29 raz. Nie zapomni pielgrzymek z lat osiemdziesiątych. Szły na nie tłumy.
- Ludzie szli, by protestować przeciw temu co dzieje się wokół – mówi. - Na pielgrzymce czuło się wolność..Z samego osiedla Dolnośląskie w Bełchatowie szło z 1000 osób...
Długa historia
Historia pieszych pielgrzymek do Częstochowy sięga XV wieku. Pierwsze wyruszały z Krakowa. Od XVIII wieku na Jasną Górę pielgrzymują warszawiacy. Wielką tradycję w pielgrzymowaniu mają mieszkańcy Pabianic czy Piotrkowa Trybunalskiego. Podobno pierwsze łódzkie pielgrzymki do Częstochowy wyruszały już w XIX wieku spod kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Ale oficjalnie za ich początek przyjmuje się sierpień 1926 roku. Niewielkie grupy łodzian prowadził na Jasną Górę proboszcz i budowniczy kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej przy ul. Łąkowej ks. Dominik Kaczyński, dziś kandydat na ołtarze. Prowadził je do 1939 roku. A pielgrzymki wyruszały spod świątyni, której był proboszczem. W tej pierwszej pielgrzymce, która wyruszyła w 1926 roku łodzianie dziękowali za zwycięstwo w wojnie polsko – bolszewickiej i utworzenie diecezji łódzkiej, która miała 6 lat. Od początku łodzianie wędrują do Częstochowy na 26 sierpnia, by wziąć udział w święcie Matki Boskiej Częstochowskiej. Ale na przykład pielgrzymka z Tomaszowa Mazowieckiego idzie na Jasną Górę na 15 sierpnia, czyli święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Z kolei pątnicy z Piotrkowa Trybunalskiego wędrują tam na 16 lipca, czyli święto Matki Bożej Szkaplerznej.
W czasie II wojny światowej niemożliwe było organizowanie pielgrzymek. Powrócono do nich po jej zakończeniu. Zaczęły znów wychodzić spod kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej. Jednak nie podobało się to komunistycznym władzom miasta. W końcu zakazano, by z ul. Łąkowej wychodziły pielgrzymki. Między 1970 a 1989 roku oficjalnie wyruszali na pielgrzymi szlak spod kościoła św. Józefa w Rudzie Pabianickiej. Ale podobno i tak gromadzili się o świcie przed kościołem Matki Boskiej Zwycięskiej i chodnikami wędrowali do Rudy Pabianickiej.
Przez lata łódzcy pielgrzymi szli pieszo w obie strony. To już jednak historia..Łódzka pielgrzymka znów rusza z ul. Łąkowej.
Z różańcem, nie kamieniami
Do Częstochowy pielgrzymi idą z konkretnymi intencjami. Wiktor Kowalik, łódzki biznesmen, poszedł w konkretnym celu. Dziękował Bogu za uratowanie życia. W czerwcu brał udział w spływie kajakowym. Razem z kolegą wpłynęli na kaskadę, która utworzyła się na rzece. Byli bez kapoków...Wystarczyła chwila i znaleźli się w wodzie. Kilka minut walczyli o życie z zabójczym prądem rzeki. W końcu koledzy wydobyli ich na brzeg.
- Postanowiłem wtedy, że pójdę na pielgrzymkę na Jasną Górę! - dodaje Wiktor
. Pielgrzymował pierwszy raz, Nawet na chwilę nie wsiadł do auta czy autobusu, choć na nogach miał wielkie pęcherze.
- Cieszę się, że poszedłem na pielgrzymkę! - mówił u szczytu Jasnej Góry Wiktor Kowalik. - Widać, że idą w niej głęboko wierzący ludzie. Przejść tyle kilometrów to spory wysiłek, dla zabawy nikt nie byłby w stanie tyle przejść.
19-letni Jakub jest pielgrzymkowym debiutantem.
- Chce podziękować Panu Bogu za zdaną maturę, ale też za to, że dostałem się na medycynę na łódzkim Uniwersytecie Medycznym – wyjaśnia Jakub. - Idę na pielgrzymkę pierwszy raz. Namówiła mnie koleżanka, a w zasadzie dziewczyna. Cieszę się, że doszedłem w dobrej formie. Nogi za bardzo nie bolą. Było fajnie,.
Teresa mieszka na terenie parafii św. Alberta na Widzewie – Wschodzie. Pielgrzymuje już po raz trzydziesty. Pierwszy raz poszła, by podziękować za uratowanie życia syna. Tomek wypadł z pociągu. Lekarze nie dawali mu żadnych szans, a on przeżył..Założył rodzinę, a Teresa cieszy się wnukami.
- Teraz zastanawiam się gdzie byłam wcześniej, gdy nie chodziłam na pielgrzymki! - mówi łodzianka. - Gdy matka nas przytuli, pocieszy, to człowiek wraca jak na skrzydłach, radosny, oczyszczony. W tym roku proszę Matkę Boską, by mąż przestał pić..
Dla Dariusza Szadkowskiego tegoroczna pielgrzymka jest jego debiutem,. Tyle razy o niej słyszałam, że postanowił spróbować.
- Jest też specjalna okazją, bo z żoną obchodzimy 40 rocznicę ślubu – śmieje się Darek. - Ona nie mogła pójść, bo jest po operacji kolana. Ale czeka na mnie na Jasnej Górze, dzieci ją przywiozły..
Władysława Kapuścińska, emerytka z Łodzi ostatni raz na pielgrzymce była przed pandemią. Bardzo chciałaby znów pielgrzymować…
- Mam kłopoty z kręgosłupem, nogi bolą, za wysokie ciśnienie – wylicza swe choroby pani Władysława. - Ale w takim dniu jak wchodzi pielgrzymka musiałam być w Częstochowie!
Pamięta, że kiedyś pielgrzymując na Jasną Górę pielgrzymowało się piaszczystymi drogami, między innymi przez Gidle i Radomsko.
- Nie brakowało wśród pielgrzymów ubeków – mówi pani Władysława. - Starali się wyrobić pielgrzymom jak najgorsze opinie. Kiedyś z siostrą chodziłyśmy z pielgrzymką z Kielc. Jednego roku nie dali nam zezwolenia na wyjście. My mimo tego poszliśmy! Pamiętam, że był ulewny deszcz i zatrzymała nas milicja. Kazali wchodzić do samochodów. Robili nam zdjęcia, spisywali. Musieliśmy zapłacić kary. Ludzie krzyczeli, by nas puścili, bo przecież nie idziemy z kamieniami tylko z różańcami. Nie pomogło..
.
Pielgrzymi z Łodzi już po raz 97 pielgrzymują na Jasną Górę. W tym roku było ich ponad 1500. To i tak więcej niż rok temu. Kiedyś pielgrzymka liczyła kilka tysięcy ludzi. Miała wiele grup. Teraz zostało siedem. W najliczniejszej wędrowało 270 osób. Tym razem 97 Piesza Pielgrzymka Łódzka odbywała się pod hasłem „Wspólna droga”
-
To moja 10 pielgrzymka – mówi pani Maria, urzędniczka z Łodzi. - To dla mnie najlepsza forma urlopu. Nie mogę się doczekać sierpnia. Spotkałam na pielgrzymce wspaniałych ludzi, niektóre przyjaźnie trwają do dziś. Dalej razem pielgrzymujemy.
Bóg nie zawiedzie!
Pielgrzymi z Łodzi dotarli z Łodzi po czterech dniach. Przeszli ponad 130 kilometrów. Do Częstochowy dotarła też łódzka pielgrzymka rowerowa. Na rowerze podróżował z nimi bp Marek Marczak, biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej.
- Mamy piękne doświadczenie Kościoła pielgrzymującego, ale mamy również doświadczenie Kościoła, które jest trudnym doświadczeniem – doświadczeniem wspólnoty, która cię jakoś uciska, mierzi i nie jest ci, aż tak fantastycznie w tej wspólnocie, bo jeden z drugim się ściga, a trzeci czwartego poranił – mówił podczas mszy św. na zakończenie 97 Pieszej Pielgrzymki Łódzkiej na Jasną Górę abp Grzegorz Ryś. - Słyszymy o Kościele różne, prawdziwe rzeczy – czy czasem łatwo się przyznać do tego, że jestem z Kościoła? Z trudnego – jak wszyscy mówią – Kościoła Łódzkiego? We wszystkich tych sytuacjach, z którymi nam trudno być w Kościele, z którymi nam trudno się utożsamić, kiedy nam trudno się w nich odnaleźć , to słyszymy to słowo – ale Bóg który cię powołał jest wierny, tzn. nie zawiedzie cię, możesz się na nim oprzeć, bo to On cię w tej wspólnocie trzyma. Bóg cię nie zawiedzie w Kościele! Arcybiskup cię może zawieść, ale Bóg cię nie zawiedzie!
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?