Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza rocznica tragedii na Giewoncie. Przypominamy tamte wydarzenia

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Marcin Szkkodziński
Pięć ofiar śmiertelnych (po obu stronach granicy) a także 157 mniej lub bardziej rannych - taki jest bilans tragicznej burzy, która rozpętała się nad kopułą szczytową Giewontu w czwartek 22 sierpnia 2019 roku. Dziś, równo rok po tamtych wydarzeniach, postanowiliśmy przypomnieć ten jeden z najtragiczniejszych dni w historii Tatr.

Co do tego czy tę tragedię można było przewidzieć zdania są podzielone. Część turystów, którzy tamtego dnia znaleźli się w Tatrach przekonywało, że od rana w górach była bardzo ładna pogoda, a oni opuszczając pensjonaty czytali prognozę pogody, w której nic nie było o spodziewanej burzy.

Burza w Tatrach. Zakopane w żałobie po tragedii. Ratownicy d...

Z drugiej strony są ludzie, którzy mówią, że idąc na Giewont zawracali ze szlaku, bo już na długo przed szczytem "czuć było" w powietrzu zbierającą się nawałnicę i zelektryzowane przed burzą powietrze. Faktycznie. Jak pokazują późniejsze raporty Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej już od południa nad słowacką częścią Tatr zbierały się burzowe chmury.

Ostatecznie pierwsze zgłoszenie o rażeniu piorunem ludzi trafia do centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego o godzinie 13.06. Była w nim mowa o uderzeniu pod Ciemniakiem. Dziesięć minut później dzwoni telefon, który uruchomił największą akcję ratunkową w dziejach Tatr. Ratownicy wiedzą już, że piorun lub pioruny uderzyły w kopułę szczytową Giewontu. Nie wiedzą jeszcze wówczas, jak dużo osób może być poszkodowanych. Pierwsze informacje mówią o trzech reanimowanych przez towarzyszy piechurach. W tej grupie ma być dwójka dzieci. Kolejni porażeni mają oddychać o własnych siłach.

Na miejsce rusza pierwsza grupa ratowników. Dojeżdżają oni samochodem na Halę Kondratową i resztę drogi na Giewont pokonują pieszo. Śmigłowcem nie da się póki co latać. Ostatecznie piloci toprowskiej maszyny decydują się podnieść helikopter (pomimo złej pogody) o godzinie 14. Ryzykują, ale robią to bo z Tatr napływają informacje o kolejnych rażeniach pioruna. Wiadomo już, że poszkodowanych i walczących o życie będzie minimum kilkadziesiąt osób.

Pod szczytem ratownicy zastają widoki, które na długo pozostaną w ich pamięci. Wielu mówi o uczuciu, jakby przebywali w strefie wojny lub miejscu, gdzie doszło do ataku terrorystycznego. Ludzie leżą porozrzucani na dużej powierzchni. Część jest nieprzytomnych. Do akcji włączają się Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, straż pożarna, Grupa Podhalańska GOPR, pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Najciężej ranni transportowani są bez przerwy dwoma śmigłowcami (TOPR i LPR) na lądowisko przy szpitalu w Zakopanem, następnie część z nich do placówek w Nowym Targu, Suchej Beskidzkiej, Myślenicach i Krakowie.

Pozostali poszkodowani po opatrzeniu na miejscu przez ratowników schodzą w dół o własnych siłach lub są znoszeni do schroniska na Hali Kondratowej, które błyskawicznie zamienia się w szpital polowy. Strażacy rozkładają w pobliżu namiot, gdzie również udzielana jest pomoc. Następnie turyści zwożeni są samochodami do Kuźnic.

O godzinie 16:18 do centrali spływa zgłoszenie o kolejnym porażeniu na Siodłowej Przełęczy (szlak z Giewontu do Doliny Strążyskiej). Niedługo później pojawia się informacja o czwartej ofierze, porażonej śmiertelnie w okolicy Żlebu Kirkora.

Przed godziną 18 wszyscy poszkodowani przetransportowani są na dół.

Burza w Tatrach. To było istne bombardowanie Giewontu [ZDJĘCIA]

„Tę sytuację można porównać do zamachu terrorystycznego. Duża liczba osób przypadkowych poparzonych, porażonych, z połamanymi nogami, ranami na twarzy i całym ciele. To było naprawdę dramatyczne zdarzenie, które w krótkim czasie przy pomocy wielu służb udało się opanować” – mówił Naczelnik TOPR Jan Krzysztof. - Jestem dumny z wszystkich osób, które brały udział w akcji.

Osoby poszkodowane w tragedii na Giewoncie były leczone w szpitalach całej Małopolski. Zaraz po tragedii w Zakopanem ogłoszono trzydniową żałobę.

Wyrwana kotwa mocująca łańcuchy

Burza w Tatrach. Tak pioruny zniszczyły szlak na Giewont [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pierwsza rocznica tragedii na Giewoncie. Przypominamy tamte wydarzenia - Gazeta Krakowska

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki