Słynny ostatnio koronawirus to nie jest jakieś odkrycie z ostatnich tygodni. Pierwsze jego szczepy groźne dla ludzi zidentyfikowano w latach 60. XX wieku. Kolejne, groźniejsze, pojawiły się w 2002 roku w chińskiej prowincji Kwantung. Wywołały wtedy falę chorób i 775 potwierdzonych zgonów. Teraz wirus zbiera niestety większe śmiertelne żniwo, a szczepionki nie ma, zatem pozostaje...
Pozostaje higiena, ta najbardziej podstawowa też, co podkreślają nawet profesorowie i wpływowi politycy.
Jak zatem powinno profesjonalnie wyglądać mycie rąk w obliczu atakującego też Polskę mikroba, czyli słynnego koronawirusa?
"Instrukcja mycia rąk" może brzmieć trywialne, ale w obliczu ataku mikroskopijnego, ale globalnego agresora, czyli koronawirusa, staje się wręcz kluczowa. Okazuje się bowiem, że oczyszczanie rąk i innych części naszego ciała to niby prosta czynność, którą dokonujemy głównie w łazienkach, ale to jednak sztuka.
Otóż podstawowa instrukcja wygląda następująco... Myj ręce około 30 sekund. Rozpocznij od zmoczenia rąk wodą i nabierz tyle mydła, aby pokryły całą powierzchnię dłoni. Dokładnie rozprowadź mydło po powierzchni, pocierając o siebie rozprostowane dłonie. Pamiętaj o dokładnym umyciu przestrzeni między palcami, grzbietów palców oraz okolic kciuków. Na koniec dokładnie opłucz ręce wodą i wytrzyj ręce do sucha jednorazowym ręcznikiem. Myjąc ręce w miejscu publicznym, staraj się nie dotykać umytymi rękoma klamek, drzwi oraz innych elementów wyposażenia, bo mogą znajdować się na nich liczne bakterie. Wychodząc, możesz posłużyć się papierowym ręcznikiem, który ograniczy kontakt z drobnoustrojami.
Każde dotknięcie klamki, banknotu czy poręczy w autobusie sprawia, że na nasze ręce dostaje się od 100 do 10 tysięcy drobnoustrojów. To bomba bakteryjna, którą rozbroić może tylko mycie rąk. Wystarczy kilkadziesiąt sekund z mydłem pod kranem, żeby oczyścić dłonie aż z 90 procent bakterii. Aby uzyskać najlepszy efekt, potrzebna jest niecała minuta.
A co, kiedy kichamy? Obok nas, grzecznościowo, ktoś mówi wtedy: „Na zdrowie”. Tymczasem, naukowo, rozpylona wydzielina wydobywa się z naszych ust i nosa z prędkością do 40 kilometrów na godzinę. A do tego jedno kichnięcie składa się aż z 40 tysięcy kropli, z których każda może przenosić chorobotwórcze bakterie i wirusy. Zatem jednak może nie wyjść nam i innym na zdrowie.
Ale trochę to wszystko mogą ograniczyć nasze dłonie. Bo przecież, kichając, natychmiast staramy się zasłaniać usta i jeszcze za to przepraszamy. Tak mamy w zwyczaju. No i „z tyłu głowy” mamy też, że ograniczamy własnoręcznie roznoszenie się wirusów i innych bakterii.
Minister zdrowia ostrzega, że koronawirus jest już u naszych bram, a specjaliści twierdza , że pojawił się w Łodzi.
Jakie ręce uleczą ten globalny wirusowy problem? W 1989 roku niejaki Anatolij Kaszpirowski występował w polskiej telewizji publicznej, gdzie miał uleczać widzów. Jego program bił rekordy oglądalności. Wystarczyło było tylko dotknąć ekran. „Magiczne ręce” nie okazały się jednak cudowne. No to może trzeba tylko (i aż) zadbać o higienę, choćby o mycie rąk przez 30 sekund.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?