Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że ma już projekt przepisów wprowadzających m.in. pierwszeństwo pieszych już zbliżających się do zebry. To rewolucja w relacjach między kierowcami i pieszymi na przejściach dla pieszych, która w regionie łódzkim uratowałaby wiele osób.
Obecnie pierwszeństwo ma pieszy znajdujący się już na pasach. To powoduje to wiele nieporozumień w interpretacji przepisu. Pojawia się też pojęcie „wtargnięcia” pieszego na pasy czyli wypadku z jego winy. Zgodnie z nowymi wytycznymi pieszy będzie mieć pierwszeństwo już gdy zbliży się do przejścia dla pieszych. Kierowca będzie musiał się zatrzymać.
Te zmiany chwali w regionie wielu kierowców i pieszych. - Takie przepisy obowiązują w całej Europie. Nie ma powodu, dla którego w Polsce miałoby być inaczej. Nie jesteśmy Trzecim Światem - ocenia Zbigniew Popławski, instruktor nauki jazdy z Łodzi.
Podobne przepisy wprowadzone zostały już rok temu na Litwie. To kraj o podobnej mentalności i stanie dróg jak Polska. I tam rozwiązanie się sprawdziło. Jak ustalił portal brd24.pl w ciągu roku od dania pieszym pierwszeństwa już na pasach liczba zabitych w tych miescach spadła o około 40 proc. Najbardziej - w nocy. Gdyby podobnie prawo to zadziałało w regionie łódzkim, mogłoby uratować około 6-10 osób rocznie.
W ubiegłym roku na przejściach dla pieszych w regionie łodzkim zginęło 21 osób. Rok wcześniej zabitych było 15 osób, w 2016 - 23 osoby.
Hubert Barański z łódzkiej Fundacji Fenomen jest przekonany, że pierwszeństwo dla pieszych stojących przed pasami powinno obowiązywać jak najszybciej.
- Co tydzień gazety donoszą o kolejnym wypadku na przejściu dla pieszych - mówi Barański. - Czasem policja dochodzi do wniosku, że 88-letnia staruszka o kulach „wtargnęła” na jezdnię. To absurdalne - podkreśla.
W ubiegłym roku w regionie łódzkim doszło do 3755 wypadków drogowych, z tego aż 464 na przejściach dla pieszych. Wśród ofiar śmiertelnych była m.in. dziewięciolatka, która na przejściu wpadła pod tramwaj.
Ale przepisy nie rozwiążą wszystkich problemów. W pierwszej połowie 2019 w regionie łódzkim na pasach osiem osób. Aż pięć z nich z powodu nieustąpienia im przez kierowców pierwszeństwa zgodnie z obowiązującymi przepisami. W ubiegłym roku z 21 ofiar aż 13 zginęło, bo kierowcy się nie zatrzymali.
Dlatego sierż. szt. Jadwiga Czyż zwraca uwagę, że przepisy nie zapewnią całkowitego bezpieczeństwa.
- Piesi giną obecnie na pasach także wtedy, gdy mają pierwszeństwo - zauważa.
Jednak kierowcy widzą też zagrożenia. Mariusz Bedyniak, szef łódzkiej korporacji taksówkarskiej 6400-400 zauważa, że wprowadzenie przepisów mogłoby być trudne. - Konieczny byłby jakiś okres przejściowy. Jeśli nie wszyscy usłyszeliby o nowych przepisach, mogłoby dochodzić do tragediii - zauważa.
Wśród rządowych propozycji jest też plan obniżenia dozwolonej prędkości na terenie zabudowanym w nocy do 50 km/godz., czyli tak jak w dzień. Dodatkowo kierowcy mieliby tracić prawo jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości o 50 km/godz. także na terenie niezabudowanym.
Ma to zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Ale tu znów dane pokazują, że same przepisy nie wystarczą. Z badań dla Ministerstwo Infrastruktury wynika, że 85 proc. kierowców w miastach i małych miejscowościach przed przejściami dla pieszych przekracza dopuszczalną prędkość 50 km/godz. Nie ma podstaw by uznać, że w regionie jest inaczej...
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?