Koronawirus nie "odpuszcza", ale rząd zdecydował, że uczniowie od wtorku wracają do budynków szkół. Dyrektor może wnioskować o przejście na częściowy tryb zdalny – w Łodzi są już przypadki składania takich wniosków. Czy zakrywanie ust i nosa będzie w szkołach obowiązkowe? (Na zdjęciu rozważna maturzystka 2020 z łódzkiego Technikum nr 3.)
>>> Czytaj więcej na kolejnych slajdach >>>
W najbliższy wtorek (1 września), bez tradycyjnych akademii ze śpiewami w salach gimnastycznych, rozpocznie się nowy rok szkolny. Epidemia koronawirusa nie ustała, ale rząd zdecydował, że uczniowie wracają do nauki w oświatowych budynkach. Dyrektor szkoły może wnioskować o przejście na częściowy tryb zdalny – w Łodzi były przypadki składania takich wniosków już w końcówce wakacji. Przy większym zagrożeniu epidemiologicznym kształcenie na odległość wróci w pełni. Co razem z pierwszym dzwonkiem słychać w naszej czerwonej strefie – czyli w Wieluniu? Czy zakrywanie ust i nosa będzie w szkołach obowiązkowe? Czy do przedszkoli zmieszczą się wszystkie z zapisanych maluchów?
Lekcji w budynkach polskich szkół nie było od 12 marca. Dwa tygodnie później nauka zdalna stała się obowiązkowa, a jeśli uczniowie przychodzili do swoich podstawówek, ogólniaków, techników i branżówek, to tylko na państwowe egzaminy – albo po świadectwo.
Zatem 1 września szykuje się wielki powrót. Z ogłoszeń opublikowanych przez większość szkół wynika, iż tego dnia nie będzie tradycyjnych uroczystości z pieśniami o tym, jak wszystkich ogromnie cieszy powrót do podręczników – ale spotkania pojedynczych klas z wychowawcami o różnych godzinach (często są one wyznaczane na szkolnym boisku, sala lekcyjna to alternatywa na niepogodę).
A co potem?
Dariusz Piontkowski (na zdjęciu), minister edukacji narodowej, decyzję o powrocie uczniów do szkół ogłosił 5 sierpnia. Od tego dnia MEN – z Głównym Inspektorem Sanitarnym (GIS) – niemal codziennie doprecyzowują wytyczne związane z bezpieczeństwem epidemiologicznym dzieci, młodzieży oraz nauczycieli. Wśród tych wskazówek nie było nakazu zakrywania ust i nosa przez uczniów – minister dopiero w środę (26 sierpnia) zadeklarował, że w czwartek lub w piątek zapadnie decyzja o ewentualnym wprowadzeniu takiego obowiązku: w przestrzeniach wspólnych szkół (czyli np. w korytarzach).
A co znalazło się w ministerialnych wytycznych?
Przede wszystkim „do szkoły może uczęszczać uczeń bez objawów chorobowych sugerujących infekcję dróg oddechowych oraz gdy domownicy nie przebywają na kwarantannie lub w izolacji w warunkach domowych”. Jeśli jednak nauczyciel zaobserwuje takie objawy u swojego podopiecznego, powinien odizolować ucznia – „w odrębnym pomieszczeniu lub wyznaczonym miejscu, zapewniając min. 2 m odległości od innych osób”. Po takiej izolacji pracownik szkoły jak najszybciej musi powiadomić rodzica o konieczności odebrania np. kaszlącego nastolatka. Ten opiekun powinien zgłosić się po ucznia – według rekomendacji MEN – własnym środkiem transportu.
Ilu nieprzygotowanych zacznie nagle kasłać pod tablicą, gdy matematyk wezwie z zaskoczenia, aby np. odpytać ze wzorów skróconego mnożenia (a potem okaże się, że to tylko z nerwów...)?
Na pewno lekcje wychowania fizycznego staną się w nowym roku szkolnym nudniejsze.
„Należy ograniczyć ćwiczenia i gry kontaktowe” – zastrzega w wytycznych MEN. Zatem np. dość kontaktowa koszykówka w sali gimnastycznej od września raczej wykluczona... Za to ministerstwo zaleca „korzystanie przez uczniów z boiska szkolnego oraz pobyt na świeżym powietrzu na terenie szkoły, w tym w czasie przerw”. MEN zaleca pauzy wyznaczać w różnych godzinach dla różnych oddziałów.
Klasy i korytarze należy wietrzyć co najmniej raz na godzinę. Różne grupy pracowników szkoły powinny ograniczyć swoje kontakty: np. personel kuchenny i sprzątaczki z nauczycielami.
Z kolei uczeń nie powinien zabierać na lekcje niepotrzebnych przedmiotów. MEN wprowadza także kwarantannę dla książek. „Należy ustalić i upowszechnić zasady korzystania z biblioteki szkolnej oraz godziny jej pracy, uwzględniając konieczny okres 2 dni kwarantanny dla książek i innych materiałów przechowywanych w bibliotekach” – poucza jedna ze wskazówek.
Jak te wytyczne przełożą się na "nową normalność" w szkołach naszego regionu? Czy da się je wdrożyć w życie – a może szefowie szkół zrobią to zupełnie po swojemu?
Piotr Bara, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 138 w Łodzi, głęboko oddycha z ulgą, bo jego placówka ma drugi budynek – po zlikwidowanym gimnazjum – w której uczy się młodzież z klas V-VIII. Ale i tak grafik pracy tej podstawówki będzie wydłużony w stosunku do planu sprzed epidemii, aby dzieci z różnych oddziałów jak najrzadziej się ze sobą spotykały. Dodatkowo zacznie obowiązywać dyrektorski nakaz spędzania wszystkich przerw w pracowni (z wyjątkiem pauzy przeznaczonej na obiad dla zapisanych uczniów – ale te posiłki mają wrócić w SP nr 138 w połowie września, jeśli okaże się, że szkoła poradziła sobie z poprawnym działaniem w nowym reżimie sanitarnym).
– Każda klasa będzie przypisana do swojej sali, tylko nauczyciele będą się między nimi przemieszczać – opowiada Piotr Bara. Kadra szkoły zajmie się mierzeniem temperatury uczniom w pracowniach, aby, jak wyjaśnia dyrektor, nie tworzyć zatorów przy wejściach do podstawówki.
>>> Czytaj więcej na kolejnych slajdach >>>
Według ministerstwa edukacji, jeśli pojawi się "sytuacja zagrożenia", szkoła będzie mogła przejść na model mieszany – czyli z częścią lekcji prowadzonych zdalnie (dla np. wybranej klasy albo kilku poziomów nauczania). Wnioskujący o przejście na "hybrydowość" dyrektor powinien zwrócić się o zgodę do swojego tzw. organu prowadzącego (czyli najczęściej do samorządu) oraz uzyskać pozytywną opinię powiatowego sanepidu.
Już w połowie sierpnia w Łodzi były sygnały, że część dyrektorów zamierza ubiegać się o "hybrydowość" bez czekania na 1 września (mimo wątpliwości, czy złożenie wniosku z takim wyprzedzeniem jest w zgodzie z prawem). W środę (26 sierpnia) udało nam się potwierdzić, że o zgodę do magistratu zawnioskowała – oraz do sanepidu: o pozytywną opinię – Bożena Będzińska – Wosik, dyrektor SP nr 81.
– Nasza szkoła to dość ciasny budynek (na zdjęciu - red.) dla 580 uczniów. Wnioskuję, aby każda klasa jeden dzień w tygodniu spędzała na nauczaniu zdalnym – usłyszeliśmy od dyrektor SP nr 81. Decyzję i opinię ma otrzymać jeszcze w tym tygodniu. Bożena Będzińska – Wosik liczy na zrozumienie urzędników z magistratu i w powiatowym sanepidzie.
W razie bardzo poważnego wzrostu zagrożenia koronawirusem – na danym obszarze lub w konkretnej szkole – będzie ona mogła przejść na pełne nauczanie zdalne. Ale nawet w tzw. czerwonych strefach punktem wyjścia są lekcje w budynkach.
– Zgodnie z obowiązującymi przepisami, od 1 września szkoły mają kształcić stacjonarnie. Na dziś nie widzę innej możliwości – powiedział nam w środę Andrzej Dąbrowski, dyrektor Zakładu Obsługi Placówek Oświatowo-Wychowawczych Gminy Wieluń (opowiadając o podstawówkach). – Nie mogę jednak przewidzieć, co wydarzy się w ciągu pięciu dni, które zostały rozpoczęcia do roku szkolnego. Sytuacja jest dynamiczna, o czym świadczy choćby fakt, że dziś (26 sierpnia – red.) zmieniły się wytyczne dla przedszkoli.
O co chodzi z przedszkolami? W środę MEN ogłosił, że według wskazówek sanepidu, na jednego malucha musi w nich przypadać co najmniej półtora metra kwadratowego przestrzeni. Wcześniej obowiązywał przepis o dwóch metrach. W związku z tym władze Łodzi zaalarmowały w połowie sierpnia, że – po wakacyjnych powrotach – do miejskich przedszkoli nie zmieści się aż 10 tys. z 18 tys. dzieci zapisanych na nowy rok szkolny (26 sierpnia nowych wyliczeń łódzkiego magistratu jeszcze nie było).
Podobny alarm wszczął Wieluń.
– Zostaliśmy postawieni w trudnej sytuacji. W naszym przypadku zalecenia GIS uniemożliwiają pobyt aż ok. 70 dzieci na ogólną liczbę 350 zapisanych – opowiadała na początku bieżącego tygodnia Ewa Adamska, dyrektor Publicznego Przedszkola nr 2 w Wieluniu.
Wieluńskie placówki dla maluchów opracowały nawet nowy regulamin, według którego pierwszeństwo przyjęcia w związku z niewystarczającym metrażem mają „dzieci pracowników systemu ochrony zdrowia, służb mundurowych, handlu oraz osób realizujących zadania związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19”
Po ogłoszeniu nowego minimum – półtora metra na malucha – sytuację w Wieluniu ma wyjaśnić piątkowe spotkanie burmistrza z dyrektorami przedszkoli.
Nadal nie wiadomo, jak w Wieluniu będę funkcjonować szkoły średnie. Środowe – kolejne – spotkanie w tej sprawie nie przyniosło jeszcze wiążących ustaleń. Czym sytuacja różni się od tej w wieluńskich podstawówkach? Poważny problem stanowi dojazd do ogólniaków oraz szkół zawodowych dla uczniów z innych gmin i powiatów, ponieważ w czerwonej strefie obowiązują limity miejsc w autobusach. Wiele wskazuje, że konieczne okaże się nauczanie zdalne dla części uczniów.
W Radomsku, póki co, planowane jest wyłącznie nauczanie stacjonarne – oczywiście z zachowaniem wszelkich środków ostrożności.
– Plany zajęć zostaną zorganizowane tak, by jedna klasa uczyła się w jednej sali. Na przerwach czy w szatniach trzeba będzie nosić maseczki, a szkoły będą chodzić tylko zdrowe dzieci – opowiada Wiktor Lewandowski, z wydziału informacji i promocji Urzędu Miasta Radomska. Deklaracja przedstawiciela magistratu o obowiązkowym zakrywaniu ust i nosa w częściach wspólnych szkoły jest zatem wyprzedzeniem ewentualnej decyzji MEN o wprowadzeniu takiego obowiązku.
>>> Czytaj więcej na kolejnym slajdzie >>>
W Tomaszowie umiarkowany optymizm.
– Od 1 września w miejskich placówkach decydujemy się na powrót do tradycyjnych form nauczania. Jednocześnie, podobnie, jak w całej Polsce, z zastrzeżeniem, że przy gwałtownej zmianie sytuacji należy szybko zareagować – mówi Iwona Sudak, dyrektor wydziału edukacji w Urzędzie Miasta w Tomaszowie Mazowieckim.
Oby takich „gwałtownych zmian” udało się uniknąć. Zwłaszcza w przypadku Łodzi, w której trwa spór między magistratem a związkowcami reprezentującymi niepedagogicznych pracowników oświaty: przede wszystkim o utrzymanie samorządowych dodatków do ich pensji (sierpniowa pikieta w tej sprawie na zdjęciu) Niewykluczone, że na jesieni ten konflikt przerodzi się w strajk. A niepedagogiczni – oprócz administracji, czyli m.in. sekretarek – to obsługa: czyli konserwatorzy, kucharki, sprzątaczki. Gdy one rzucą w kąt swoimi narzędziami pracy, szkoły w zmaganiach z koronawirusem będą miały pozamiatane...
Współpraca: Zbigniew Rybczyński, Beata Dobrzyńska, Małgorzata Kulka