Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy świecki wśród 43 księży-dyrektorów. Rozmowa z Tomaszem Kopytowskim nowym dyrektorem Caritas Archidiecezji Łódzkiej

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
materiały prasowe Caritas Archidiecezji Łódzkiej
"Nasi podopieczni boją się, czy pomocy starczy dla Ukraińców i dla nich. Uspokajamy, że pomożemy każdemu". Rozmowa z Tomaszem Kopytowskim, nowym dyrektorem Caritas Archidiecezji Łódzkiej.

Został pan pierwszym świeckim dyrektorem diecezjalnej Caritas w Polsce. Jak pan się odnajduje w tej roli – jedyny świecki wśród 43 księży-dyrektorów Caritas?

Nie robi to na mnie szczególnego wrażenia. Ktoś musiał być w tej roli pierwszy i po prostu padło na mnie. Słyszę natomiast, że jest to ważne dla ludzi z zewnątrz. Postrzegają to jako znak, że coś zmienia się w Kościele. Moja osobista ocena jest taka, że generalnie jest to dobry kierunek. W gronie działających w polskim Kościele organizacji już od dawna uważamy, że naszym działaniom mogłyby przewodzić odpowiednio przygotowane osoby świeckie. Nie zawsze muszą to być księża.

Ma to związek z coraz wyraźniejszym spadkiem powołań kapłańskich?

Na pewno. Myślę, że motywacją do tej decyzji i kolejnych podobnych jest to, że jest coraz mniej powołań. W parafiach pracuje coraz mniej wikariuszy i w potrzeba księży, którzy zastąpią w starszych kolegów odchodzących na emerytury. Dlatego ci księża, którzy dziś piastują różne urzędy i pracują w wielu różnych instytucjach z czasem pewnie będą musieli pójść do pracy typowo duszpasterskiej. A pogodzić pracę w parafii z dodatkową pracą jest bardzo ciężko. Mój poprzednik, ks. Andrzej Partyka przez miesiąc próbował to godzić, ale na dłuższą metę to bardzo obciążające.

Jak sobie radzi Caritas bez księdza-dyrektora? Ma kapelana?

Moim zastępcą jest ksiądz Sebastian Krawczyk, który dba o sferę duchową, głównie zaś o sprawowanie sakramentów. W naszej siedzibie przy ul. Gdańskiej 111 w Łodzi mamy kaplicę w której codziennie rano jest odprawiana msza św., uczestniczą w niej seniorzy z domu dziennego pobytu i pracownicy. Drugą kaplicę mamy w naszym ośrodku w Drzewocinach, niedzielną mszę św. też odprawia tam ks. Sebastian.

Wyobraża sobie pan, że kiedyś większość dyrektorów będą stanowić świeccy?

Oczywiście. Tak jest w wielu krajach na świecie, obserwujemy to podczas współpracy w ramach Caritas Internationalis. Ale już teraz w kilku diecezjalnych Caritas w Polsce są świeccy zastępcy dyrektora. W trzech na tych stanowiskach są kobiety. Także zastępcą dyrektora Caritas Polska jest kobieta -pani Małgorzata Jarosz-Jarszewska. Pracujemy teraz często z Caritas Ukraina, na jej czele też stoi kobieta - pani Tetiana Stawnychy.

Jak zostaje się dyrektorem Caritas Archidiecezji Łódzkiej?

To decyzja arcybiskupa Grzegorza Rysia.

Jakie ma pan doświadczenie?

W Caritas pracuję już prawie 18 lat. Trafiłem tu jako wolontariusz. Moja żona zaczęła pracować w łódzkiej Caritas wcześniej niż ja i poprosiła mnie o pomoc. Wpadałem raz w tygodniu, by pomóc. Z czasem zacząłem pracę i poznałem tutaj każdy obszar działalności, dotykałem pracy u podstaw. Gdy kierowałem ośrodkiem w Drzewocinach, kosiłem trawniki, przyjmowałem gości i nosiłem meble. Znam zespół i wiem kogo na co stać. Znam też łódzki Kościół, wielu proboszczów i organizacje które w nim działają. Nie przychodzę znikąd.

Jak widzi pan dalszą działalność łódzkiej Caritas?

Najważniejsza jest codzienna posługa. Bardzo zależy mi, żeby misja Caritas - czyli pomoc każdemu bez wyjątku – była realizowana każdego dnia. Caritas po to została powołana 32 lata temu po to, żeby pomagać tym, którzy nie mają pomocy znikąd. Będziemy też działać ramię w ramię z innymi organizacjami takimi jak Centrum Służby Rodzinie, Zupa na Pietrynie, PCK, zacieśniamy też współpracę z MOPS w Łodzi. Nie porzucimy też naszych zobowiązań na Bliskim Wschodzie. Jeśli chodzi o kierunki rozwoju to na pewno będzie to pomoc seniorom. Mamy ich pod opieką coraz więcej. Do tej pory często wystarczało im towarzyszenie, by nie czuli się samotni. Od kilku miesięcy seniorzy, zwłaszcza samotni, radzą sobie coraz gorzej, potrzebne jest im wsparcie materialne w postaci żywności, posiłków czy dopłat do energii. Wyraźnie związane jest to z obecnym kryzysem ekonomicznym, ale prognozy wyraźnie mówią, że nasze społeczeństwo będzie się starzało.

Jakie są obecnie najważniejsze działania Caritas?

Prowadzimy dwie świetlice środowiskowe dla dzieci, dwa domu dziennego pobytu dla seniorów, hospicjum domowe, kuchnię społeczną, zimową świetlice dla bezdomnych. Doraźna pomoc dla Ukraińców wchodzi na nowy poziom: uczymy języka, pośredniczymy w znajdowaniu pracy, aktywizujemy. Przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem prowadzimy zbiórki żywności, w okresie jesienno-zimowym prowadzimy zbiórki ciepłej odzieży i obuwia. Z początkiem adwentu zawsze rusza Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, datki z dystrybucji świec trafiają na rzecz dzieci, a latem Tornister Pełen Uśmiechu podczas którego zbieramy wyprawki szkolne. Natomiast Jałmużna Wielkopostna od kilku lat dedykowana jest seniorom.

Ilu osobom pomaga Caritas i ile osób przy tym pracuje?

Rocznie łódzka Caritas działa na rzecz około 12 tys. osób. To ludzie z różnych środowisk i w różnym wieku: dzieci, dorośli, seniorzy, bezrobotni, uchodźcy. Mamy około 80 pracowników etatowych, 50 na umowach cywilno-prawnych oraz około setki stałych wolontariuszy, połowa z nich to wolontariusze hospicyjni. Są też wolontariusze 60 Parafialnych Zespołów Caritas oraz 150 Szkolnych Kół Caritas. To dodatkowe ponad 2 tys. osób w terenie.

Skąd macie pieniądze na pomoc?

Część działań jest finansowana ze środków samorządowych. To świetlice środowiskowe, domy dziennego pobytu, punkt pomocy charytatywnej, kuchnia społeczna. Hospicjum domowe i nasz NZOZ mają kontrakty z NFZ. Startujemy też w konkursach dla organizacji pozarządowych finansowanych ze środków unijnych, wojewody lub innych fundacji. Trzecie źródło to darowizny rzeczowe i pieniężne od przedsiębiorców i osób fizycznych, a czwarte źródło to 1 proc. podatku.

Arcybiskup nie daje środków?

Mamy działania dotowane przez łódzki Kościół, na przykład diecezjalny Światowy Dzień Ubogich. Część wynagrodzeń pracowników też jest finansowana ze środków diecezjalnych, bo zdobycie tych środków to największa trudność. Ludzie myślą, że Caritas opiera się wyłącznie na pracy wolontaryjnej, ale organizacje muszą pracować w oparciu o profesjonalistów. Ważna jest stabilność i to, że ktoś codziennie przyjdzie do pracy.

Czyli ludzie chętnie dadzą na ubogich ale na pensję sekretarki już nie?

Tak i my to rozumiemy.

A jak widzicie swoją pracę na tle innych organizacji?

Caritas działa na wielu obszarach i część z nich jest wykonywana też przez inne organizacje pozarządowe. To dobrze, bo jedna organizacja często nie byłaby w stanie pokryć wszystkich potrzeb. Pokazała to wojna w Ukrainie, gdy skala potrzeb uchodźców była ogromna.

Jako chrześcijanie czymś się od innych organizacji odróżniacie?

Bardzo bym chciał, żeby można było rozpoznawać naszą pracę po sposobie podejścia do niej. Jesteśmy organizacją charytatywną kościelną i zgodnie z naszą misją robimy to ze względu na miłosierdzie, które mamy nieść. Chcielibyśmy, żeby to nas wyróżniało.

Wiele osób uważa Caritas za naturalną konkurencję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jakie jest pana zdanie?

To jest coś z czym próbuję walczyć. Zarówno łódzka Caritas jak i Caritas Polska od lat nie prowadzą konkurencyjnych działań wobec WOŚP. Wprost przeciwnie - kibicujemy orkiestrze, bo to co robi, jest bardzo ważne społecznie. Kilka lat temu doszło do spotkania dyrektora Caritas Polska, ks. Mariana Subocza i Jurka Owsiaka. Caritas przekazała na WOŚP przywiezionego z Ziemi Świętej gołębia pokoju na znak, że jesteśmy razem.

Daje pan datki na WOŚP?

Oczywiście i ja i moja rodzina wrzucamy datki z okazji kolejnych finałów WOŚP. Bo to co, robią jest ważne.

Nie wszystko w łódzkiej Caritas idzie gładko. Niedawno pojawił się problem z niechcianym osiedlem dla uchodźców. Co z nim?

Domy są zamówione i obecnie produkowane. Równolegle pracujemy nad miejscem w którym domki staną, jak zapowiedział wcześniej abp Grzegorz Ryś będzie to teren znajdujący się w zasobach diecezjalnych.

Spodziewa się pan problemów na jakimś innym polu?

Myślę o tym, co dalej będzie z pomocą dla Ukrainy. Wojna trwa i na razie nie widać jej końca Wiemy już, że będziemy musieli organizować tę pomoc dalej. Tymczasem widzimy, że wielka i cudowna fala pomocy topnieje. Pojawiają się głosy, że zaczyna ona być trudna i uciążliwa, do tego pewnie wkrótce skończą się pieniądze rządowe na utrzymanie uchodźców w domach prywatnych. Nasi podopieczni boją się, czy pomocy starczy dla Ukraińców i dla nich. Uspokajamy, że pomożemy każdemu. Ale będziemy musieli zastanowić się jak tę pomoc prowadzić długofalowo.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki