Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze kopią piłkę i... samochód kolegi

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński
Policjant ze stołecznej komendy prowadzący szpaler kibiców Widzewa na mecz z Legią w Warszawie przy ul. Łazienkowskiej powinien wzbudzać ogromne zaufanie, bo przecież był stróżem porządku, ale na białej pałce (tzw. tonfie) miał napisane: "Legia King". Na szczęście nie użył tej niezwykle oznaczonej pałki przeciw kibicom Widzewa.

Czy policjanci lub na przykład piłkarze dają gwarancję, że będą zachowywać się lepiej niż kibole? Oj, wcale nie.

Oto bowiem przeglądając Przegląd Sportowy przeczytałem, że podczas kursu trenerskiego w Białej Podlaskiej w negatywnej roli głównej wystąpili trzej znani piłkarze, uczestnicy kursu. W wolnej chwili między wykładami zniszczyli auto czwartemu znanemu piłkarzowi, też uczestniczącemu w tym kursie. Skopali mercedesa, kopiąc celniej niż w meczach ligowych.

To nie byli kibole z maczetami, tylko piłkarze z meczami ekstraklasy w dorobku. Ponoć kiedyś ten, któremu zniszczono auto doniósł na tamtych trzech do prezesa, że nie prowadzą sportowego trybu życia. A wszystko działo się niedaleko od Łodzi, w Bełchatowie. Nie chce nam się wierzyć, że to prawda. Ale sam prezes PZPN Zbigniew Boniek oświadczył, że przeprowadzi śledztwo i jeśli ten chuligańsko-piłkarski akt zemsty się potwierdzi, wywali z kursu trzech kopaczy karoserii.

Piłkarze, podobnie jak policjant z pałą z nazwą ulubionego klubu, nie są święci. Ileż to razy zachowywali się w stylu kiboli.

Podczas ligowego meczu na Widzewie trzech piłkarzy Odry Wodzisław, wszyscy wychowani na ŁKS, dopuścili się aktu prowokacji, zdejmując koszulki i pokazując podkoszulki z hasłem wielbiącym ŁKS! Takie hasła na kibiców Widzewa podziałały jak płachta na byka. Na szczęście nie doszło do samosądu. Ale czy normalny człowiek ciągnie tygrysa za wąsy?

Bójki na stadionie nie są czymś nowym. Ostatnio celują w tym żużlowcy. Najpierw faceci jadą na śmierć i życie, a na mecie zaciskają pięści. I leją się żużlowcy nie zdejmując kasków. Takie zdarzenia miały miejsce nawet na obiektach, na których rozgrywano zawody Grand Prix o mistrzostwo świata.

Na stadionie Skry w Warszawie sędzia Paweł Smaczny razem z rugbistami toczył regularną bitwę na pięści, gdy doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Nie na darmo rugby nazywa się dyscypliną prawdziwych mężczyzn.

Boks wyzwala niezwykłą agresję, więc najmniej nas dziwi, że po walce Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowe doszło do zadymy, jak pod budką z piwem. Lou Duva został znokautowany i ledwie żywego zniesiono z ringu.

Historia sportu zna też przypadki, że bili się koledzy z drużyny. Tak było w drużynie ŁKS, gdy bramkarz i doświadczony pomocnik mieli zupełnie inne zdanie na temat właśnie zakończonego meczu.

Nie wszyscy wytrzymują stresujące sytuacje. Na igrzyskach pobili się także dwaj lekkoatleci, a właściwie jeden, trenujący na AZS w Łodzi pobił swego konkurenta do miejsca w sztafecie. Sport to walka!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki