Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze PGE GKS obronili się przed kartkami

Paweł Hochstim
Michał Mak, dzięki temu, że uważał, by nie dostać żółtej kartki w meczu z Termalicą, będzie mógł zagrać w sobotę w Łęcznej
Michał Mak, dzięki temu, że uważał, by nie dostać żółtej kartki w meczu z Termalicą, będzie mógł zagrać w sobotę w Łęcznej Dariusz Śmigielski
Pięciu graczy PGE GKS Bełchatów, którzy byli zagrożeni kartkami eliminującymi ich z najważniejszego meczu rundy wiosennej, będą mogli zagrać w Łęcznej. W spotkaniu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza żółty kartonik dostał tylko Michał Renusz, ale to jego dopiero trzecia kartka w sezonie.

W starciu z Termalicą na kartki musieli uważać Michał i Mateusz Makowie, Adrian Basta, Grzegorz Baran i Szymon Sawala, bo napomnienie oznaczało absencję w sobotnim spotkaniu z Górnikiem w Łęcznej, który jest liderem pierwszej ligi. Najłatwiej było Sawali, bo... trener Kamil Kiereś nie wystawił go w spotkaniu z Termalicą. Pozostali musieli uważać, ale robili to bardzo dobrze. Dzięki temu w Wielką Sobotę PGE GKS wystąpi w możliwie najsilniejszym składzie, oczywiście bez rehabilitującego się po kontuzji kolana Kamila Wacławczyka, który nie trenuje już od kilku tygodni.

Po remisie z drużyną z Niecieczy, Kiereś dał swoim piłkarzom dzień wolnego. Od poniedziałku kadra PGE GKS już się przygotowuje do hitowego meczu w Łęcznej. Jeśli bełchatowianie zwyciężą, obejmą fotel lidera tabeli.

Piłkarze Kieresia do meczu przygotowują się na własnych obiektach. We wtorek, oprócz treningu na boisku, mają w planach także wizytę w siłowni. W Wielki Piątek meczowa osiemnastka wyjedzie na przedmeczowe zgrupowanie w okolicach Lublina. Spotkanie zostanie rozegrane w sobotę o godz. 12.30, a transmitować je będzie telewizja Orange Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki