Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Biliński: obrona pomnika Kościuszki

Piotr Biliński
Plac Wolności i wolna przestrzeń w stanie obecnym i po projektowanym przesunięciu pomnika Kościuszki.
Plac Wolności i wolna przestrzeń w stanie obecnym i po projektowanym przesunięciu pomnika Kościuszki. Piotr Biliński
Problemem placu Wolności nie jest wcale pomnik Kościuszki. Dlaczego ludzie akceptują Manufakturę, przyjeżdżają specjalnie, by pospacerować? Bo jest tam czysto, przyjaźnie i bezpiecznie - pisze architekt Piotr Biliński.

Gdy przeczytałem informację, że Marek Janiak chce przesunąć pomnik Tadeusza Kościuszki, znając jego poglądy, potraktowałem to jako prowokację. Bo trudno zrozumieć, że człowiek parę miesięcy wcześniej mówiący o szacunku dla przeszłości, o ewolucji, a nie rewolucji w rozwoju miasta, nagle postponuje jego symbol. Niestety, okazało się, że to nie jest prowokacja - koncepcję Marka zaczyna się traktować jak decyzję. Dlatego pozwalam sobie zabrać głos w obronie pomnika Kościuszki.

Pomnik ten był zbudowany przez łodzian dla łodzian i świata w dobie dramatycznego kryzysu ekonomicznego. Ileż determinacji wykazali ci, którzy podczas okupacji, narażając życie, ukryli płaskorzeźby z cokołu po wysadzeniu pomnika przez Niemców.

Nawet władza komunistyczna, dla której Kościuszko niekoniecznie był najbardziej pożądanym bohaterem, uległa oddolnej presji mieszkańców i mimo obiektywnych trudności odbudowała ten pomnik w pierwszej kolejności. Tak łodzianie udowadniali swój związek z tym obiektem.
Budowanie związków mieszkańców z miastem jest procesem z jednej strony oswajania krajobrazu miejskiego, a z drugiej szacunku dla dokonań przodków.

Z tego szacunku wynika to, że nikt nie zamierza przenieść kościoła św. Wojciecha z ujścia ul. Grodzkiej na Rynek w Krakowie tylko z tego powodu, że stoi nie najlepiej w kontekście Rynku, że choć pomnik Grunwaldzki stoi w bardzo nieszczęśliwym miejscu na pl. Matejki - i stoi tam sto lat z dłuższą przerwą - i nikt w Krakowie nie uzasadnia konieczności jego przesunięcia, argumentując (przywołam słowa Marka): "bo przez poprzednie 100 lat tam nie stał, więc jest remis". Jak by wyglądał Kraków bez Barbakanu i Bramy Floriańskiej gdyby mieszczanie krakowscy ulegli nowoczesnym trendom, obowiązującym wtedy w CK Austrii?

Przytoczyłem przykłady z Krakowa jako najbardziej czytelne.
Czego zazdrościmy mieszkańcom Krakowa? Ano tego, że dumni są ze swego miasta i traktują siebie jako jego cząstkę, między innymi dlatego, że wiedzą, iż to czego dokonali będzie z należytym szacunkiem traktowane przez następne pokolenia.

Tak buduje się więzi społeczne, tak buduje się społeczeństwo i TRADYCJĘ. Tej właśnie Tradycji w myśleniu Marka brak. Tyle rozważań o charakterze ogólnym.

Z całego wywodu Marka tylko trzy stwierdzenia nie budzą mojego sprzeciwu:
1. Obecne zagospodarowanie placu Wolności zabija to miejsce jako plac.
2. Należy go przebudować tak , by było to miejsce przyjazne.
3. Przesunięcie komunikacji na północną część placu, otwarcie go w południowej części dla pieszych stworzy nowe możliwości aranżacji i wykorzystania, aczkolwiek marzy mi się tramwaj w Piotrkowskiej.

Tyle zgody, teraz ustosunkuję się do użytej argumentacji, gdyż jak to Marek Janiak gdzieś się wypowiedział - nie słyszał dotąd żadnych racjonalnych argumentów.
Ja odwrócę pytanie, bo stwierdzam, że żadne użyte przez Marka Janiaka argumenty mnie nie przekonują, więc pragnę odnieść się do jego słów:

1. Nieprawdą jest, że nie można zbudować pod placem Wolności podziemnego parkingu ze względu na "Dętkę" i inne instalacje. Oświadczam, że jestem w posiadaniu projektu koncepcyjnego podziemnego parkingu na sto samochodów. Informuję, że parking ten nie narusza ani "Dętki", ani innych istotnych instalacji i nie jest skomplikowanym przedsięwzięciem inżynierskim. Koszt budowy miejsca parkingowego to netto 45.000 zł. Szacuję, że koszt przesunięcia i niezbędnej konserwacji pomnika (lekko licząc 5 mln zł ) pokryłby koszty budowy tego parkingu.

2. Nieprawdą jest, że poprzez przesunięcie pomnika uzyskuje się znacząco większą powierzchnię do organizowania imprez masowych. Przy większych imprezach, typu sylwester, ze względu na bezpieczeństwo, cały ruch zostanie z placu usunięty. Przesunięty Kościuszko wraz z otaczającą go - jak to Marek nazwał - "małą architekturą" w postaci rzędu kolumn i schodów ograniczy dostępność placu dla widzów do około 7.000 mkw. Natomiast pozostawienie Kościuszki i ustawienie sceny przy Muzeum Etnograficznym daje widownię o ponad 2.000 mkw. większą.

3. Nieprawdą jest, że powstałych w latach sześćdziesiątych budynków nie da się przebudować. To nie problem techniczny, jest to tylko kwestia ekonomiczna, przekonania wspólnoty i decyzji. Zasłanianie ich kolumnami czy zielenią poza oczywistą destrukcją przestrzenną czytelnego, charakterystycznego kształtu placu będzie nieskuteczne - nie są ani na tyle piękne, ani na tyle gęsto stojące, by mogły zasłonić północną część placu, co doskonale widać na załączonych wizualizacjach. No a przede wszystkim, zamiatanie pod dywan to nie jest metoda na sprzątanie!

4. Nieprawdą jest, że pomnik nie jest punktem charakterystycznym i orientacyjnym. Punkt charakterystyczny i orientacyjny w urbanistyce to nie musi być najwyższy obiekt w mieście, na przykład w Londynie pomnik Anterosa na Piccadilly Circus. W zwartej zabudowie śródmiejskiej to nie wieża Eiffla jest punktem charakterystycznym, bo jest niewidoczna z pozycji spacerującego, a obiekty i przestrzenie odbiegające wyglądem lub wyposażeniem od wszystkich innych. Takim jest plac Wolności, a na nim pomnik Kościuszki. Zresztą, czy można pozbawić łodzian cudnego popołudniowego widoku pomnika Kościuszki, gdy patrząc w dół Pomorskiej od strony ronda Solidarności "zamyka" na horyzoncie niekończącą się perspektywę tej ulicy. Albo się niespodziewanie wyłania, gdy idąc ulicą Legionów wychodzi się z charakterystycznego zakrętu przy Muzeum i on się pojawia gdzieś na zakończeniu. To jest jedyne tego rodzaju miejsce w nieskończenie długich perspektywach łódzkich ulic.

5. W związku z powyższym nieprawdą więc jest stwierdzenie, że przesunięcie pomnika podkreśli znaczenie ulicy Piotrkowskiej - z punktu widzenie spacerowicza ulicy Piotrkowskiej nie zmieni się nic - i tak patrząc ze skrzyżowania z ulicą Tuwima nad Kościuszką będą dominowały wieże kościoła na pl. Kościelnym i to bez względu na ilość otaczających go kolumn. Natomiast pozbawienie ulicy Piotrkowskiej jej charakterystycznego początku to barbarzyństwo.

6. Nieprawdą jest, że połączenie pl. Wolności z Manufakturą nie jest możliwe ze względu na strukturę własności. Prace z konkursu "U źródeł Piotrkowskiej" pokazały różne powiązania i możliwości "przejścia" w kierunku Manufaktury.

7. Nieprawdą jest, że niedawno pl. Wolności był przyjazny, a przed Muzeum było główne miejsce spotkań łodzian. Pamiętam te czasy bardzo dobrze - przed Muzeum były trzy przystanki autobusowe, był to punkt przesiadkowy łodzian także do autobusu 57, jadącego Piotrkowską i szczególnie tłocznie było na placu, gdy kończyła się zmiana w zakładach (wtedy) Marchlewskiego. Tłok skończył się wraz z upadkiem Polteksu i likwidacją autobusu 57. A tak naprawdę, czas przyjaznego placu Wolności minął wraz z przeniesieniem magistratu na ulicę Piotrkowska i siedziby prezydenta z ratusza do pałacu Heinzla.

8. Nieprawdą jest, że Piotrkowska kończy się placem Wolności - ona się tam zaczyna, natomiast jej prawdziwym problemem jest brak ciągłości przestrzennej na południe. To właśnie tam przy Mickiewicza należy pilnie podjąć działania, by rozpoczynający się remont nawierzchni nie petryfikował istniejącego rozwiązania. To jest realny problem ulicy Piotrkowskiej i warto się na tym skoncentrować, a nie na kształcie kolumnady.

9. Nieprawdą jest, że Stary Rynek nie ma potencjału, bo jest oddalony od gęstej zabudowy i mocnego układu urbanistycznego. Dokładnie takich samych argumentów można użyć, jeżeli chodzi o krakowskie Błonia. Nie są i nie będą salonem Krakowa, ale są doskonałym miejscem do urządzania dużych imprez masowych. Ludzie dojdą zawsze, jeżeli tylko będą mieli po co! Staremu Rynkowi przydałaby się południowa pierzeja, ale i bez niej można zorganizować tam miejskiego sylwestra, wtedy i park Staromiejski staje się zaletą tej lokalizacji.

Myślę, że to najważniejsze z wypowiedzi Marka, które wymagały polemiki. Może da to powód decydentom do refleksji nad problemem, związanym z szacunkiem dla przeszłych pokoleń i budowaniem związków społecznych w naszym mieście.
Wracając do placu Wolności. Problemem tu nie jest Kościuszko - zostawmy go w spokoju. Życia i prestiżu placom nie przynosi też rodzaj nawierzchni (vide plac Dąbrowskiego)!
Dlaczego ludzie akceptują Manufakturę? W przeważającej części użytkownikami rynku nie są klienci galerii handlowej. Tam ludzie przyjeżdżają specjalnie, by pospacerować, a jeżeli kogoś stać, to i skorzystać z gastronomii czy uczestniczyć w organizowanych przez Manufakturę imprezach, bo jest tam CZYSTO, PRZYJAŹNIE I BEZPIECZNIE! Można dojechać komunikacją miejską i samochodem, bezpiecznie dojść. Przy takiej organizacji przestrzeni sąsiedztwo famuł czy ul. Mielczarskiego, bywa z trudną społecznością, nie przeszkadza. Bo Salon ma to do siebie, że stwarza atmosferę , w której "trudna" społeczność się nie pojawia, bo się w nim źle czuje… Co nie znaczy, że ochrona Manufaktury nie ma nic do roboty.

Czyli model już mamy - jak go zastosować na placu Wolności? Niewątpliwie należy zmienić nawierzchnię placu, zlikwidować kwietniki, podział na jezdnię i chodniki, a ruch tramwajów na co dzień winien odbywać się po północnej stronie placu, tak jak chce Marek.

Iluminacja placu winna być zlecona profesjonalnej firmie, tak by podobnie jak na festiwalu światła zmieniający się spektakl nieustannie przyciągał nowych ciekawych odbiorców.

Pod placem wybudowałbym parking podziemny na sto samochodów.
Ogłosiłbym konkurs na przebudowę bloków po północnej stronie placu.
Zmieniłbym częściowo funkcję parteru muzeum na inną, bardziej centrotwórczą. Może Muzeum w ogóle przenieść do dzielnicy muzeów w Nowym Centrum Łodzi, a na plac wrócić z magistratem, ale... też od pierwszego piętra w górę.

Namówiłbym Panią Prezydent do remontu ratusza i przeniesienia swojej siedziby w historyczne miejsce (przyzwyczailiśmy się, ale pomieszczenia prezydenckie w skrzydle pałacu Heinzla są nadzwyczaj siermiężne, niefunkcjonalne, wyglądają na tymczasowe).
Przeniesienie siedziby prezydenta i magistratu na plac Wolności z pewnością przywróciłoby prestiż miejsca.

Organizację imprez i bezpieczeństwo na placu powierzyłbym firmie zewnętrznej, która miałaby uprawnienia podobne do tych jak w Manufakturze.

Czy to pozwoli przywrócić życie na placu? Pewności nie ma, ale próbować trzeba.
Zastanawiające natomiast jest to, że w tak ważnej dla łodzian sprawie nikt nie organizuje prawdziwych konsultacji społecznych. Pomnik ten nie jest własnością "władzy", ale ogółu mieszkańców.

Działanie w przestrzeni publicznej wymaga prawdziwej empatii. Łódź to miasto o nikłej więzi społecznej. To budowa społeczeństwa powinna być celem naszej władzy, a rujnowanie symbolu to rujnowanie podwalin społeczeństwa.
W historii wielu ludzi, aby zaistnieć, dokonywało przedziwnych rzeczy, np. Herostratos spalił świątynię Artemidy. Chciałbym, by Marek Janiak zapisał się w historii Łodzi inaczej niż jako ten, który przesunął Kościuszkę.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki