Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Gliński: Rząd może pomóc Łodzi, ale specjalny program dla miasta nie jest możliwy

Marcin Darda
Marcin Darda
Piotr Gliński: Nam powiedziano w Brukseli, że taka wybiórczość jest niedopuszczalna, że niemożliwy jest specjalny program tylko dla Łodzi albo Bytomia czy Wałbrzycha
Piotr Gliński: Nam powiedziano w Brukseli, że taka wybiórczość jest niedopuszczalna, że niemożliwy jest specjalny program tylko dla Łodzi albo Bytomia czy Wałbrzycha Andrzej Banas / Polska Press
W debacie „Dziennika Łódzkiego” na temat ponadpartyjnego Paktu dla Łodzi w kontekście ratowania kamienic, rozmawiamy z wicepremierem Piotrem Glińskim. Wicepremier kładzie nacisk na wykorzystanie funduszu ochrony zabytków i wytyka Hannie Zdanowskiej, że nie podjęła idei powrotu festiwalu Camerimage do miasta

Z wicepremierem Piotrem Glińskim, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego, łódzkim posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Marcin Darda

Czy miał Pan okazję rozmawiać z prezydent Łodzi już po tym, jak zwróciła się do rządu o pomoc i specustawę w sprawie rewitalizacji kamienic?

Nie, nie widzieliśmy się w ostatnim czasie.

W takim razie jak Pan ocenia wyjście, które zaproponowała?

Oczywiście, rząd polski jest gotów wziąć na siebie bardzo wiele różnych działań, ale jest zupełnie oczywistą sprawą, że za kwestie związane z majątkiem miasta odpowiada samorząd miejski. Tym bardziej że od dawna jest jasne, iż Łódź ma duży problem z substancją mieszkaniową i materialną. Jakoś przez ostatnie lata Łódź nie zwracała się do rządu z tym problemem, a było kilka projektów rozwojowych, które mogły w tej sprawie pomóc. Znam dwa i obydwa zostały, niestety, przez władze miasta utopione. Pierwszy to Camerimage Łódź Center Gehry’ego, projekt, o który miała być oparta budowa nowego centrum Łodzi. Po poprzednich wyborach dwukrotnie zwracałem się do pani prezydent Łodzi, by wróciła do tego projektu, bo mógł on być wsparty przez rząd, podobnie jak to się teraz dzieje w Toruniu, gdzie prezydent miasta zaproponował pokrycie jednej trzeciej części kosztów inwestycji, a polski rząd dwie trzecie. Przypominam, że dla Łodzi to był projekt rozwojowy na poziomie światowym, przyciągnąłby kapitał prywatny i był wielką szansą na impuls rewitalizacyjny dla miasta. A drugi projekt to Expo, przy którym - muszę powiedzieć - bardzo dobrze się nam współpracowało z samorządem łódzkim. Tu nie mam żadnych zastrzeżeń, rząd zainwestował co najmniej kilkanaście milionów zł w promocję i mogliśmy to wygrać, ale pani prezydent wie doskonale, dlaczego przegraliśmy...

Dlaczego?

Nie zostaliśmy poparci przez Platformę Obywatelską na poziomie europejskim.

Czyli przez Donalda Tuska, tak?

Tak. Wiem to od przedstawicieli władz miasta. Donald Tusk odmówił poparcia tego projektu. „Nie zadzwonił w tej sprawie do Angeli”. Ja osobiście kontaktowałem się np. z ambasadorem niemieckim, który wciąż odpowiadał, że nie ma odpowiedzi z Berlina... Zatem Europa Zachodnia musiała mieć w sobie naprawdę bardzo wiele złej woli, żeby popierać jakieś egzotyczne projekty Minneapolis czy Buenos Aires, a nie swojego partnera z Unii Europejskiej. Niebywałe i niezrozumiałe dla mnie do dnia dzisiejszego. Dlaczego o tym mówię? Bo to miała być wystawa rewitalizacyjna, mogliśmy wejść bardzo odważnie w rewitalizację z zaangażowaniem wielkich środków publicznych.

W Łodzi trwa praca nad projektem specustawy rewitalizacyjnej, zna Pan jakieś jego zapisy?

Spotkałem inicjatorkę listu konserwatorów zabytków, który oprotestowuje ten projekt. Czytałem ten list. Problem jest taki, że taka specustawa nie może iść na skróty, nie może być realizowana kosztem niszczenia zabytków. Z tego, co wiem, ta propozycja nie spełnia koniecznych wymogów. Zapisy projektu są wbrew ochronie zabytków i na to - jako minister odpowiedzialny za zabytki - nie mogę się zgodzić.

Wobec tego, jaka jest pańska propozycja rozwiązania tego problemu?

Dwa lata temu stworzyliśmy w ministerstwie, poprzez nowelizację ustawy, pozabudżetowy mechanizm finansowy pod nazwą Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków (NFOZ). Powstał m.in. z myślą o Łodzi. Wymyśliliśmy go na wzór funduszu ochrony środowiska, tyle tylko że jest on obecnie zasilany tylko i wyłącznie z kar. A kar jest znacznie mniej, jeżeli chodzi o zabytki, niż w przypadku ochrony przyrody. Poza tym ten fundusz nie ma innych źródeł zasilania, tak jak to jest w przypadku funduszu ochrony środowiska. Ale ja już apelowałem publicznie, byśmy ponad politycznymi podziałami pomyśleli, jak można taki fundusz zasilić. Fundusz ochrony środowiska to są roczne wpływy około 1,2 mld zł. Niechby nawet połowa tego wpłynęła do Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków, to wtedy byśmy mogli te pieniądze przeznaczyć na duże projekty rewitalizacyjne miast takich, jak Przemyśl, Bytom, Wałbrzych czy Łódź.

Ale Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków dziś to rocznie tylko 20 mln zł.

Znacznie mniej, bo tych kar jest niewiele. Deweloperzy, którzy niszczą zabytki, są obsługiwani przez potężne kancelarie prawne, więc płacą mało kar albo wcale, choć my - od niedawna - prowadzimy specjalne szkolenia dla prokuratorów i sędziów, by sprawniej radzili sobie w tych skomplikowanych często sprawach. I znowelizowaliśmy prawo o ochronie zabytków, by zwiększyć jego skuteczność. Ale jeśli opozycja sejmowa zgłosiłaby wniosek, który wzmacniałby NFOZ dopływem pieniędzy z innych źródeł, to ja - choć z moimi kolegami rozmawiałem tylko wstępnie na ten temat - mogę zapewnić, że PiS go poprze. Bo widzimy ten problem. Rewitalizacja miast - materialna i społeczna - jest naszym wspólnym obowiązkiem. Proponuję polityczne porozumienie: opozycja składa wniosek, by wprowadzić w Polsce np. opłatę turystyczną albo inne rozwiązanie pozabudżetowego finansowania NFOZ, z którego finansowane byłyby remonty zabytków, rewitalizacja miast, a my ten wniosek popieramy.

A dlaczego miałaby to zrobić akurat opozycja, a nie sejmowa większość, czyli PiS?

Żeby nie było awantury politycznej. Każdy wniosek zgłaszany przez partię rządzącą, a dotyczący podniesienia jakichkolwiek opłat, niezależnie od tego, czy jest to racjonalne, stanowi okazję do wszczęcia awantury przez opozycję. By tego nie upolityczniać, proponuję, by to była inicjatywa opozycji. Możemy coś takiego złożyć nawet wspólnie, jeśli ktoś z tamtej strony będzie się chciał dogadać, zamiast prowadzić wojnę.

Ale kiedy się w tej sprawie coś wydarzy? Kiedy może dojść do Pana spotkania z prezydent Zdanowską czy nawet szerzej, z posłami opozycji, byście sobie wyjaśnili rozbieżności i swoje wątpliwości w tej sprawie i by coś się zaczęło dziać poza wymianą korespondencji?

Wielokrotnie się z panią prezydent widywałem, choć faktycznie ostatni raz chyba na rocznicy likwidacji Litzmannstadt Getto. Ale jestem otwarty. Tylko że sprawa wymaga porozumienia politycznego na najwyższym szczeblu. My jesteśmy gotowi, tylko czy gotowa jest opozycja, która - mimo że przegrała kolejne wybory - wciąż dąży do konfrontacji? Proponuję konkretne rozwiązanie problemu, bo budżet państwa jest jaki jest, a przez wiele lat problem rewitalizacji wielu miast nie został rozwiązany. Uważam też, że samorządy powinny być bardziej aktywne, szukać różnych rozwiązań, a jeżeli chcą współpracy z państwem, to proszę bardzo, ale nie można jednocześnie uprawiać totalnej politycznej obstrukcji. Nie jesteśmy krajem nad Zatoką Perską, tylko krajem, który ma tysiące potrzeb i trzeba racjonalnie pieniądze wydawać. Problem rewitalizacji Łodzi można było rozwiązać, od ośmiu lat można było nad tym popracować, część rzeczy sprzedać, część oddać mieszkańcom za symboliczną złotówkę, część przeznaczyć do wsparcia państwa, część zrobić przez PPP, ściągać projekty rozwojowe, takie jak projekt Gehry’ego czy Euro, może nie wydawać prawie 3 miliardów na Dworzec Łódź Fabryczna i Trasę WZ, a ustanowić fundusz na dopłaty do remontów rewitalizacyjnych - czyli po prostu aktywnie szukać partnerów do rozwoju, ciężko pracować. Ja nie chcę się też szczególnie tutaj wyzłośliwiać, bo nie kieruję miastem, ale z dobrą wolą mówię: jeżeli chcecie rozwiązać problem, to najpierw przekonajcie do tego swoich szefów z opozycji (bo oni blokują wszelkie porozumienia ponad podziałami) i poddajcie się otwartej ewaluacji polityki rewitalizacyjnej miasta.

W porządku, tylko co się musi stać, żeby coś się zaczęło dziać?

Fundusz jest, wystarczy tylko inicjatywa ze strony opozycji, niech liderzy partii opozycyjnych zaproponują oficjalnie liderom partii rządzącej, żeby coś takiego zrobić. Niech pokażą swoją dobrą wolę i kreatywność. Tylko jedna rzecz: musi chodzić o zasilenie spoza budżetu, żeby nie było też tak, że my z budżetu zwiększamy np. o wiele miliardów wydatki na osoby niepełnosprawne, a opozycja nam zarzuca, że my krzywdzimy niepełno-sprawnych. Myśmy dwukrotnie w kampaniach mówili, że Polsce potrzebny jest fundusz rewitalizacji miast...

Jarosław Kaczyński mówił w Łodzi w 2015 r. dokładnie o „specjalnym programie dla Łodzi”...

Tak, tylko prawo europejskie utrudnia nam teraz tworzenie programów specjalnych. Musielibyśmy zdobywać z Brukseli specjalne pozwolenia, bo specjalny program dla Łodzi oznacza, że natychmiast odzywa się Śląsk czy Wałbrzych. Nam powiedziano w Brukseli, że taka wybiórczość jest niedopuszczalna, że niemożliwy jest specjalny program tylko dla Łodzi albo Bytomia czy Wałbrzycha. A chcieliśmy dla kilku miast, także Przemyśla. Ale możliwy jest program rewitalizacji miast dla całej Polski - w ramach NFOZ. Także z funduszy europejskich. Na razie, niestety, źle to wygląda. Dlatego też apeluję do opozycji: to też jest przestrzeń do wspólnego działania i lobbingu. Mamy narzędzie, ale nie jest wypełnione finansami. Opłata turystyczna to jest najprostsza rzecz, ale można by pomyśleć o opodatkowaniu reklamy wielkopowierzchniowej. Świetny pomysł, zgłoszony przez jednego z posłów na komisji sejmowej. Przypominam, że wpływy w NFOŚiGW to ok. 1,2 mld rocznie. Chcielibyśmy mieć podobne.

1,2 mld zł dla wszystkich miast potrzebujących rewitalizacji? Tylko potrzeby Łodzi to 13 mld zł.

Mamy 20 mln turystów zagranicznych rocznie w Polsce, oni gdzieś nocują, niech będzie, że średnio trzy noce, to w sumie 60 mln noclegów. Jeśli myśmy mówili o opłacie turystycznej rzędu np. 2 zł, to stosunkowo niewiele wyjdzie, zaledwie 120 mln zł. Ale przecież to powinno dotyczyć też turystów krajowych, nie możemy różnicować ludzi... sam Kraków rocznie odwiedza 14 mln turystów. No to już jest coś. Nie liczyłem, ile można uzyskać z opodatkowania reklamy wielkopowierzchniowej, ale tego i tak nie zrobię, bo jako członek rządu nie będę podnosił opłat. Nasza przestrzeń publiczna też wymaga uporządkowania, bo widzimy w tym problem, ale natkniemy się na protesty przedsiębiorców, bo gdy reklama dociera agresywnie, to jest dla nich opłacalna. Czekam zatem na emisariuszy z opozycji, bo mam nadzieję, że pamiętają jeszcze, że polityka polega na działaniu dla dobra publicznego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki