Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Misztal: Pieniądze są po to, by je wydawać

Jolanta Sobczyńska
Piotr Misztal
Piotr Misztal Krzysztof Szymczak
Łódzki milioner, właściciel firmy handlującej cementem i deweloper, obchodzi święta Bożego Narodzenia jak większość z nas. Wigilię spędzi z najbliższą rodziną, gdzie zje domowego karpia i pierogi, a w święta spotka się z przyjaciółmi

Jeśli święta Bożego Narodzenia i sylwester u Piotra Misztala, to tylko wyjątkowe?

Wyjątkowe? Ja jestem zwykłym, szarym człowieczkiem (śmiech). Święta będą, takie jakie u wszystkich być powinny - rodzinne. A sylwestra spędzę poza domem.

Na zdjęciu przy choince można zobaczyć Pana, Pana narzeczoną Renatę i...?

Adasia, 13-letniego chłopca z ubogiej rodziny. Opiekuję się nim i jego bliskimi od dziesięciu lat. Rodzinę Adasia poznałem na działce u mojego ojca. Ot, tacy jego znajomi z Sieradza. Mieszkali w sześć osób na 10 metrach kwadratowych. Bez podstawowych mediów. Bieda straszna. Ale porządni ludzie i dzieci ułożone. Najpierw zacząłem pomagać jego siostrze. Chciałem, żeby skończyła szkołę. Dziś to prawie 18-letnia dziewczyna. Uczy się i pracuje. Adaś kończy właśnie podstawówkę. Ale od przyszłego roku idzie do gimnazjum. Chcę, by to była dobra szkoła. Zamieszka więc ze mną i będzie chodził do gimnazjum w Łodzi.

Adaś i jego rodzina spędzą z Panem święta Bożego Narodzenia?

Będą na wigilii. Jesteśmy zaproszeni do mojego ojca. Będę ja, Renata, tata, jego druga żona, jej dzieci i wnuk oraz Adaś i Andżelika. Pierwszy i drugi dzień świąt spędzam u znajomych. I moje szczęście! Bałbym się, że na stole zobaczę np. kuropatwę. Ostatnio mój tata na swojej działce zajął się hodowlą różnych zwierząt. Były już króliki. Są kuropatwy. Teraz marzą mu się kury...

Ma Pan ogromny dom. Nie zaprasza Pan nikogo na święta?

W ubiegłym roku kolacja wigilijna była u mnie. W tym roku Wigilię spędzamy u mojej rodziny, a resztę świąt u znajomych. Zresztą towarzyskie sprawy załatwia Renata.

A co narzeczona znajdzie pod choinką? Może choinka będzie na zewnątrz domu, a pod nią stanie na przykład nowe auto?

Brałem taki prezent pod uwagę. Dziś jeździ bmw i bentleyem. Ale wiem, że na miejskie wypady chciałaby dostać porsche panamera. Nie zdążyłem jednak z tym zakupem. Pewnie trzeba by je zresztą ściągać z USA. Auto będzie w nowym roku. Teraz dostanie jakieś buty i torebkę.

A co ma Pan dla ojca?

Prezenty to powinna być tajemnica, do końca. Ale zdradzę. Dam mu nowe mieszkanie. Mam dla niego 95-metrowe mieszkanie w jednym z budowanych przeze mnie apartamentowców na Olechowie. Na parterze, z ogródkiem. On całe życie mieszkał na parterze. Tak lubi. Windę i fitness dostanie ode mnie gratis - podobnie jak i reszta mieszkańców.

A co Pan chciałby znaleźć pod choinką?

Ja? Mam wszystko. Prawie (śmiech). Pieniądze są po to, by je wydawać. Ja je mam, więc wydaję.

Gdzie Pan spędzi tegorocznego sylwestra?

Sylwestra spędzę w Kołobrzegu. Dla siebie i rodziny zamówiłem miejsce w nowym, pięciogwiazdkowym hotelu. Jeszcze w nim nie mieszkałem. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.

Pani Renata ma już kreację na imprezę?

Nie ma tygodnia, żeby z Włoch czy Anglii nie przychodziły paczki z ubraniami, butami i torebkami. Kilka dni temu oglądaliśmy jakiś program o modzie. Pokazywali buty. A Renata: "O, takie mam! I te też! A tamte również". A jak się ubierze na sylwestra? Pewnie na czarno. To jej ulubiony kolor.
To sobie Pan potańczy...

Tańce lubię w umiarkowanym stopniu. Lubię oglądać tańczących ludzi. Przy mojej wadze i problemach z łękotkami nie mogę sobie pozwolić na zbyt wiele ruchu.

Idzie Nowy Rok. Nie ma to jak noworoczne postanowienie. Schudnę, nauczę się tańczyć... Uczestnictwo w takim na przykład "Tańcu z gwiazdami" byłoby takim dwa w jednym.

Renata nie byłaby zachwycona z tego tańca (śmiech). A ja na parkiecie zaprezentowałbym się z równie dużą gracją jak Andrzej Gołota. Zaś schudnąć próbuję, ale bez skutku. Ostatnio próbowałem fitness. Przez 10 lat nie miałem jednego dnia bez porcji ćwiczeń. Grałem w piłkę nożną. A teraz? Chyba za bardzo lubię jedzenie.

Ale ma Pan jakieś plany na 2012 rok?

Odpocząć. W 2011 roku harowałem po 12 - 14 godzin dziennie. Wszystko przez budowę apartamentowców. Oddałem około setki mieszkań. 90 procent jest już sprzedanych. W 2012 roku zamierzam kontynuować inwestycję, ale już w racjonalnym tempie. Wykupiłem tereny wzdłuż alei Hetmańskiej, aż po ulicę Zakładową. Będę miał co robić. Poza tym buduję nowy dom. Kilometr od dotychczasowego. Ten dzisiejszy ma 500 metrów. Nowy będzie miał 1.600 metrów i 2.300 metrów powierzchni dachu. Wynająłem młodego, twórczego architekta. Dom będzie miał kompletnie inną konstrukcję niż dotychczas znane. Działka ma 2 hektary. Ale jeszcze dokupię gruntów. Mój podopieczny, Adaś, będzie miał w tym domu osobne, 60-metrowe mieszkanie. Potrzebuję też więcej sypialni dla moich gości. Zdecydowałem się też na 7 łazienek. W starym domu są tylko trzy. Chciałbym się zamknąć w 13-14 mln zł, ale obawiam się, że może mi się to nie udać. Stary dom sprzedaję. Wyprowadzę się z niego do września.

Jak już wybuduje Pan ten dom, to może w końcu pojedzie Pan w tę podróż dookoła świata...

Na pewno 24 stycznia pojadę do Stanów, do mojego drugiego domu w Phoenix. I pewnie wrócę z 800-kilogramami nad-bagażu. Renata musi się przecież ubrać. Ja zresztą też. Jeśli już wybieram się do sklepu to tylko tam. A dłuższe wyjazdy? Teraz mam dużo rozrywek, nie wyjeżdżając z Polski. Pod Wrocławiem mam kopalnię. Na jej terenie mam tor dla moich czterech quadów. Specjalnie też kupiłem land rovera, żeby objeżdżać ten teren. A jeszcze prezes kopalni wrzucił mi do jeziora dwie tony ryb.

Pańska samochodowa flotylla też się powiększy w przyszłym roku?

Tak, chcę skompletować samochody do nowych garaży. W nowym domu jest ich dziesięć, a ja mam tylko pięć aut. Na pewno będzie porsche panamera dla Renaty. Chcę też kupić ferrari california oraz rolls-royce'a ghost i lamborghini. Działam w takiej branży i mam podpisane umowy z takimi odbiorcami, że kryzys mi niestraszny.

Cały czas Pańskie plany wiążą się z panią Renatą...

Jesteśmy razem do 10 lat. I mam nadzieję, że nadal będziemy. Chyba że ona mnie zostawi. Ale wtedy będę do końca życia sam. Jestem stały w uczuciach.

A czym Pan wzniesie toast za nowy rok? Ulubioną wódką z sokiem grejpfrutowym?

Oczywiście! I popiję szampanem. Moim ulubionym, wytrawnym Dom Perignon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki