- Jak na razie, prowadziłem luźne rozmowy na ten temat z przedstawicielami klubu - mówi Piotr Misztal, zapytany o swoje ewentualne zaangażowanie się w działalność klubu. - W czwartek mieliśmy oficjalnie spotkać się, by przedyskutować tę kwestię, jednak zmuszony byłem przełożyć to spotkanie na przyszły tydzień.
Według niektórych mediów, Widzew miałby już w najbliższym meczu (19 października z Zagłębiem Lubin), wyjść na boisko w koszulkach z reklamą którejś z inwestycji realizowanych przez łódzkiego przedsiębiorcę. Misztal zaprzecza.
- Moje inwestycje nie muszą być reklamowane - twierdzi. - Jeśli zaangażuję się w pomoc klubowi, zrobię to nie dla reklamy, a tylko dlatego, że sam grałem w Widzewie i darzę go sentymentem.
Piotr Misztal nie ujawnia w szczegółach, na czym miałaby polegać pomoc, której mógłby udzielić Widzewowi. Zapewnia jedynie, że jeśli zaangażuje się w tę działalność, sprowadzi do Widzewa zawodników na wysokim poziomie.
By do tego doszło, zarząd klubu będzie musiał jednak spełnić twarde warunki postawione przez łódzkiego przedsiębiorcę. Jednym z nich jest nakładanie kar na pracowników Widzewa, którzy nie wywiązują się dobrze ze swoich obowiązków.
- Nie może być tak, że Widzew zajmuje niskie miejsce w tabeli, a członkowie zarządu dostają premie - mówi. - Jeśli ja byłbym w klubie, pracownicy Widzewa którzy źle wykonują swoją pracę, musieliby jeszcze dopłacać z własnych pieniędzy.
Piotr Misztal będzie chciał też zająć się kibicami łódzkiej drużyny.
- Jeżeli przyjdę do klubu, nie będzie na trybunach żadnych rac, ani dymów - zaznacza. - Jeżeli kibice nie zastosują się do tego i nie zastanowią nad tym, co robią, może nawet dojść do sytuacji, w której klub kibica zostanie rozwiązany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?