Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Stokowiec chwali ŁKS, a Kazimierz Moskal odczuwa niedosyt [RELACJA VIDEO]

R. Piotrowski, A. Bełdowski, R. Nowakowski
Wideo
od 16 lat
- Gratuluję trenerowi Kazimierzowi Moskalowi autorskiego pomysłu na drużynę i widowiskowej gry, którą ta prezentuje, bo widać, że to podoba się kibicom - powiedział po bezbramkowym remisie na inaugurację sezonu trener Lechii, Piotr Stokowiec. Jego vis-à-vis z ŁKS - Kazimierz Moskal - przyjął punkt z szacunkiem, choć oczywiście wie, że łodzianie byli bliscy sukcesu.

Trener Piotr Stokowiec sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego jednym punktem, co biorąc pod uwagę przebieg spotkania nie powinno nikogo dziwić. Lechia miała w Łodzi ogromne problemy, całą drugą połowę musiała sobie radzić w "dziesiątkę" i gdyby nie Dusan Kuciak zapewne wracałaby do Gdańska bez choćby tego jednego "oczka".

Piotr Stokowiec: Doceniamy ten punkt

- ŁKS pokazał się z bardzo dobrej strony i życzę mu, by zagrał co najmniej dwadzieścia takich spotkań, jak ten piątkowy. Mieliśmy swoje problemy, a wskutek czerwonej kartki jeszcze bardziej skomplikowaliśmy sobie sytuację. Dziś ŁKS będzie chwalony i na to zasłużył, my w związku z tym jesteśmy gotowi usunąć się w cień. Doceniamy jeden punkt, bo solidnie na niego zapracowaliśmy. Ten mecz traktowaliśmy priorytetowy. Uważam, że był ciekawy, nie zabrakło sytuacji z obu stron, więc chyba nie zawiedliśmy nawet pomimo tego, że zabrakło bramek. W tych trudnych warunkach pokazaliśmy wiele atutów i to, że jesteśmy drużyną.

Kazimierz Moskal: Spotkanie z Lechią powinno dać nam więcej pewności siebie

Szkoleniowiec ŁKS szanuje zdobyty punkt, ale zdaje sobie sprawę, że ełkaesiacy mogli się pokusić o komplet.
- Wszyscy czujemy niedosyt, zwłaszcza, że całą drugą połowę graliśmy w przewadze. Należy jednak pamiętać, że rywalizowaliśmy ze zdobywcą Pucharu i Superpucharu Polski. Jeśli chodzi o grę to nie mam pretensji do mojego zespołu. W takich meczach z takimi przeciwnikami często brakuje tego „czegoś”, co robi różnice i dlatego nie zdobyliśmy bramki. Nie mieliśmy co prawda tzw. stuprocentowych sytuacji, ale oddaliśmy kilka groźnych strzałów. Co jednak ważne, ten mecz powinien nam dać więcej pewności siebie - skomentował wydarzenia na boisku Kazimierz Moskal.

ŁKS zaprezentował mniej więcej to, do czego zdążył przyzwyczaić na zapleczu ekstraklasy. Ełkaesiacy częściej od rywala utrzymywali się przy piłce (posiadanie piłki na poziomie ok. 70 proc.) i wymienili wiele podań, co jednak najważniejsze trener Kazimierz Moskal widzi rezerwy.
- Wymieniliśmy 250 podań? To za mało – odparł z uśmiechem trener Kazimierz Moskal, gdy red. Jerzy Walczyk z "Gazety Wyborczej" przywołał tę statystykę.

Zabrakło tego "czegoś"...

Dlaczego więc łodzianie nie zainkasowali na inaugurację kompletu punktów, choć, jak się zdaje, na to zasłużyli?
– W ekstraklasie należy mieć coś takiego, co pozwoli nam wygrywać. Trudno być w pełni usatysfakcjonowanym, kiedy było się zespołem lepszym, a nie udało się wygrać meczu. Lechia dobrze się broniła. Nie było miejsca przed polem karnym gości, by gdzieś te przestrzenie sobie znaleźć i poszukać luki, stąd zresztą brak klarownych sytuacji. Cieszy nas to, że zagraliśmy na „zero” z tyłu, ale chcemy wygrywać i zdobywać bramki - wyjaśnił szkoleniowiec beniaminka.

Wiemy więc już na pewno, że rewolucji w grze zespołu nie będzie i kibice ŁKS są z tego powodu zadowoleni.
- Plan „B”? Plan „B” jest taki sam jak plan „A” - stwierdził trener Kazimierz Moskal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki