Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Szukalski: Łodzi pomoże tylko masowy napływ ludności

Marcin Darda
Piotr Szukalski
Piotr Szukalski Maciej Stanik
Z dr. Piotrem Szukalskim, ekonomistą i demografem z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego,rozmawia Marcin Darda

Wśród łódzkich samorządowców słychać, że problem wyludniania się Łodzi jest często wyolbrzymiany. Sądzą tak dlatego, że według statystyk, większość łodzian, która opuszcza to miasto, jednak osiedla się w aglomeracji łódzkiej.
To nie jest tak do końca, bo jak pokazują te same statystyki, tylko w 50-60 procentach zmniejszanie się liczby ludności Łodzi rekompensowane jest wzrostem liczby ludności w miejscowościach położonych wokół Łodzi. Problem jest skomplikowany. Jeśli spojrzymy na odpływ mieszkańców Łodzi, to on w dużym stopniu wiąże się z osiedlaniem się na terenach podmiejskich. Problem polega na tym, że jeśli przyjrzeć się demografii Pabianic i Zgierza, to ona jest bardzo nieciekawa. Jeśli ogółem spojrzeć na powiaty okalające Łódź, to widać, że następuje stabilizacja liczby ludności. Łódź się wyludnia, ale ci, którzy się osiedlają pod Łodzią, nie są w stanie i tak zapełnić ubytku większej liczby zgonów od narodzin. Dotyczy to przede wszystkim powiatu pabianickiego, który jest w tragicznej sytuacji demograficznej. Zatem Łódź się wyludnia, ale i aglomeracja zmniejsza swoją liczebność.

No to skąd wyniki, jakie przedstawił na przykład Zarząd Dróg i Transportu, który wyliczył, że w 2037 roku o 1,2 miliona wzrośnie liczba pasażerów komunikacji miejskiej?
Pojęcia nie mam. Być może ZDiT przewiduje, że w 2037 roku komunikacja miejska w Łodzi będzie już tak dobrze rozwinięta, że nikt nie będzie używał samochodów osobowych. Innego wyjaśnienia nie widzę, skoro według prognoz będzie to wówczas miasto poniżej 600 tysięcy mieszkańców.

Jak poprawić ujemne saldo migracyjne Łodzi?
Zachęta jest tylko jedna: stabilna praca gwarantująca godne warunki życia, bo to determinuje wszystko inne. Przecież Łódź jako ośrodek akademicki nie przegrywa tym, że oferuje gorszą edukację niż inne ośrodki. Przegrywa tym, że ludzie po zakończeniu edukacji w Łodzi nie za bardzo mają co z sobą zrobić. Wykształcenie takiej opinii sprawia, że oni starają się zmniejszyć swoje problemy z góry zakładając, że pójdą kształcić się gdzie indziej. Zatem poprawa atrakcyjności rynku pracy jest jedynym rozwiązaniem. W przypadku województwa stopa bezrobocia jest niemal identyczna ze średnią krajową. Gdy spojrzeć na Łódź, to jest niższa. Z drugiej strony, gdy porównać ją z innymi miastami wojewódzkimi, jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Poznań, to w Łodzi stopa bezrobocia jest dwukrotnie wyższa.

Waha się między 12 a 13 procent. Ale przecież z magistratu wciąż płyną optymistyczne wieści o tworzeniu tysięcy nowych miejsc pracy. Dlaczego zatem bezrobocie w Łodzi nie spada?
Po części dlatego, że Łódź ma inną strukturę ludności. Chodzi o wiek, ale także liczbę ludności z wyższym wykształceniem. Łódź w tej kwestii zawsze odbiegała od innych miast i nadal odbiega, choć nie tak bardzo, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Jeśli jeszcze do tego dodać mniejszą witalność gospodarczą miasta oraz bliskość Warszawy... Cóż, Łódź nie ma na tyle bezpiecznej odległości od stolicy, by zapewniała ona kordon sanitarny, który hamowałby wyciąganie pewnych firm o charakterze wręcz regionalnym. Tak się składa, że wiele różnych firm staje się ponadregionalnymi. Polska jest przez nie dzielona nie na szesnaście województw, tylko na siedem - osiem podregionów. Bliskość Łodzi i Warszawy powoduje, że Łódź pod względem gospodarczym kwalifikuje się do podregionu warszawskiego czy mazowieckiego. Niestety.

A gdyby ziściły się plany rewitalizacyjne śródmieścia Łodzi w kontekście tzw. małego Expo? Według zapowiedzi władz miasta, to nie tylko będzie modernizacja kwartałów kamienic, ale inwestycja w ludzi. Czy to byłby jakiś efekt, który mógłby zniwelować te bardzo niekorzystne dla Łodzi prognozy demograficzne?
Nie za bardzo wierzę w to, że rewitalizacja ludności, która zamieszkuje teren śródmieścia Łodzi, się uda. Ale nawet gdyby się udała, to paradoksalnie nie widzę w tym takiego mechanizmu, który poprawiłby sytuację demograficzną Łodzi. Będzie wręcz przeciwnie. Rewitalizacja oznaczałaby, że ci ludzie żyją - mówiąc nieelegancko - zgodnie z oczekiwaniami społecznymi, czyli zdrowiej i dłużej. To zaś bardziej prowadzi do zwiększania się odsetka osób starszych w mieście, niż do przeciwdziałania problemom demograficznym - jakkolwiek niepoprawnie politycznie to zabrzmi. Sama rewitalizacja w sensie społecznym tego terminu problemów demograficznych nie rozwiązuje. Rozwiązaniem problemów demograficznych Łodzi tak naprawdę byłby tylko i wyłącznie wzmożony napływ ludności z zewnątrz. To jest de facto jedyne rozwiązanie, bo nie łudźmy się, że nagle dzietność z poziomu 1,1 dziecka na kobietę wzrośnie na tyle wysoko, by - nie powiem, że mogłoby to rozwiązać ten problem, bo nie da się go rozwiązać w ten sposób - ale chociażby znacząco złagodziłoby problemy demograficzne tego miasta.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki