Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotrkowska w Łodzi idealną lokalizacją dla lokali gastronomicznych?

Matylda Witkowska
Restauratorzy chętnie widzieliby na Piotrkowskiej więcej sklepów
Restauratorzy chętnie widzieliby na Piotrkowskiej więcej sklepów Grzegorz Gałasiński
Nigdy pisząc o Piotrkowskiej nie usłyszałam tylu optymistycznych głosów, co od tamtejszych restauratorów. Podczas gdy handlowcy narzekają na deptak, gastronomicy są ze swojej lokalizacji w zasadzie zadowoleni. Nie znaczy to, że nie widzą jej licznych wad.

W tym roku latem zobaczymy Piotrkowską, jaką wymarzyli sobie pracownicy Zespołu Obsługi Piotrkowskiej z jej byłym szefem Włodzimierzem Adamiakiem na czele: z granitową nawierzchnią, nowymi latarniami, zwężoną jezdnią i ogródkami ograniczonymi tylko do chodnika i szerokości witryny gastronomicznego lokalu.

Wprowadzony po wielu latach płaczów i przepychanek regulamin ogródków gastronomicznych testowano już w zeszłym roku. Mimo obaw restauratorów z grubsza się sprawdził. Teraz na Piotrkowskiej jest bardziej światowo, zniknęły plastikowe kufle, drewniane dachy i budy, zastąpiły je parasolki. Miejsc jest mniej, ale nie dramatycznie, bo restauratorzy mogą poszerzać ogródki, jeśli zgodzą się sąsiedzi.

Niemal jednocześnie - choć raczej nie z powodu zmiany regulaminu - wyewoluowały same lokale. Zamiast niemal obowiązkowego modelu ogródków piwnych, pojawiły się specjalizacje: z jednej strony pijalnie taniej wódki w stylu PRL-u, z drugiej restauracje z coraz bardziej wyrafinowanym menu.

Swoistą mekką miłośników clubbingu stało się centrum OFF Piotrkowska, w której działa już 15 lokali gastronomiczno-rozrywkowych, w tym zaledwie dwie „chińskie" budki.

Nowym zjawiskiem są lokale otwierane w ramach konkursu dla kreatywnych: utworzony w ramach pierwszej edycji konkursu Niebostan, otwierany w najbliższy weekend Lokal w Pasażu Schillera i przeniesiona z miejsca na miejsce restauracja Kamari. Obecnie na Piotrkowskiej działa aż 140 punktów gastronomicznych. W przeciwieństwie do sklepów restauracje na Piotrkowskiej nie zamykają się, wprost przeciwnie: raczej wciąż otwierają się nowe.

Wydawać by się mogło, że postawienie na "gastronomiczną" Piotrkowską mogłoby być rozwiązaniem jej problemów. Wystarczyłoby na Piotrkowskiej utworzyć same lokale rozrywkowe, by problem jej zamierania się rozwiązał. Tymczasem gastronomicy są niemal jednomyślni: same lokale nie wystarczą. Chcą sklepów.

Zdaniem gastronomików na Piotrkowskiej potrzebna jest różnorodność. Klienci, którzy mają pieniądze na chodzenie po sklepach z reguły przy okazji wydają też sporo w restauracjach. Manufaktura ma takich klientów stały dopływ, tamtejsze lokale mają kogo karmić przez cały dzień.

Klient, który zostawia pieniądze w restauracji zwykle wymaga komfortu, który może mu zapewnić centrum handlowe. Oprócz łatwego dojazdu liczy się też bezpieczeństwo. Piotrkowska, zwłaszcza po tragicznej śmierci 20-letniego łodzianina ma opinię miejsca, w którym łatwiej dostać nożem między żebra, niż kulturalny obiad w dobrym gronie.

Restauratorzy w przeciwieństwie do handlowców nie marzą o przywróceniu na Piotrkowskiej ruchu samochodowego, bo znaczna część klientów dociera do nich pieszo. Jednak i oni widzą braki komunikacyjne. Niemal jednogłośnie proponują salomonowe rozwiązanie: zachowanie na Piotrkowskiej deptaka, przy jednoczesnym otwarciu kwartałów i zapewnieniu dojazdu od ul. Sienkiewicza i al. Kościuszki. Pomysł ten kilka lat temu był już forsowany przez architekta miasta Marka Janiaka. Budził on jednak kontrowersje wśród łodzian.

Niedawno powrócił m.in. w postaci projektu przebicia drogi równoległej do ul Sienkiewicza od ul. Tuwima do Moniuszki oraz od ul. Narutowicza do Traugutta. Prace miały ruszyć już w tym roku, ale na razie ruchu nie widać.

Przedsiębiorcy z Piotrkowskiej mają żal do miasta, że nie organizuje imprez na Piotrkowskiej, których uczestnicy mogliby zapełnić ich stoliki, do radnych, że nie zgodzili się wydać 200 tys. zł na imprezę promującą oddanie Piotrkowskiej i do miejskich spółek, które organizują imprezy na terenie Manufaktury. Same imprezy cudów nie zdziałają, ale są kolejnym czynnikiem dzięki któremu restauratorzy z Manufaktury mają przewagę.

Ale nie jest tragicznie. Jeszcze kilka lat temu z Piotrkowskiej do Manufaktury po kolei przenosiły się znane restauracje. Teraz ten trend został zatrzymany, jednak konkurencja z dużym centrum handlowym nie jest dla gastronomików łatwa. Wygląda na to, że przedsiębiorcom gastronomicznym z Piotrkowskiej potrzebne jest to, co wszystkim innym tamtejszym podmiotom gospodarczym: żywa ulica pełna ludzi z zasobnymi portfelami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki