Wybór Joanny Kopcińskiej do Parlamentu Europejskiego oznaczałby, że nie może być prezesem zarządu okręgu łódzkiego PiS.
Najczęściej pojawiające się komentarze publicystów i polityków opozycji do nazwisk będących lokomotywami list PiS mówią o "ucieczce rządu do Brukseli", a to ze względu na kilkoro ministrów i wiceministrów, którzy otwierają bądź są wiceliderami list. Rzecznik rządu Joanna Kopcińska wczoraj te zarzuty odpierała.
Wskazanie ministrów oraz najbliższych współpracowników premiera pokazuje, jaką Mateusz Morawiecki i PiS przywiązują wagę do polityki europejskiej - mówiła wczoraj w Sejmie minister Kopcińska. - Jest to istotny wektor nie tylko dla obecnego rządu, ale dla polskiej racji stanu w ogóle.
Sama minister Kopcińska ma być nr 2 na łódzkiej liście PiS do europarlamentu. W łódzkich strukturach PiS nie brakuje komentarzy lokalnych polityków partii rządzącej, których cieszy taki obrót sprawy. PiS liczy bowiem na zdobycie dwóch euromandatów w województwie łódzkim, w tym jednego dla minister Kopcińskiej. Tyle tylko, że argument za wyjazdem Kopcińskiej do Brukseli pewnie dla niej samej wymarzony nie jest. Otóż wybór na europosła oznaczałby jej rezygnację stanowiska prezesa zarządu łódzkiego okręgu PiS, bo łączenia tych stanowisk zabrania statut partii.
Tymczasem taki właśnie obrót sprawy pasuje wielu politykom PiS, z którymi minister Kopcińska skłóciła się Łodzi. W styczniu informowaliśmy, że odseparowali się od niej najbliżsi współpracownicy, Marta Grzeszczyk i Łukasz Magin, jednak niechęcią darzy ją znacznie więcej członków łódzkiego PiS.
Tegoroczne wybory do PE będą pierwszymi w historii, w których Jacek Saryusz - Wolski nie wystartuje z województwa łódzkiego, nie będzie także kandydatem PO, a PiS.
"Niech wygra, wtedy nie będzie szefem okręgu" - komentuje jeden z łódzkich polityków PiS. Relacje minister Kopcińskiej z Janiną Goss, skarbniczką łódzkiego PiS, która faktycznie rządzi partią w Łodzi i jednocześnie jedną z najbardziej wpływowych osób z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego (Goss jest m.in. członkiem zarządu spółki Srebrna - red.), też uległy ochłodzeniu. Minus tej kalkulacji jest jednak taki, że w przypadku zdobycia mandatu europosłanki, minister Kopcińska mogłaby odmówić jego przyjęcia.
Tak właśnie uczynił w 2016 r. Witold Waszczykowski, którego teraz PiS ustawia na pozycji lidera łódzkiej listy. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Waszczykowski w okręgu łódzkim zajął drugie miejsce, lepszy był Janusz Wojciechowski. Gdy Wojciechowski odszedł na stanowisko polskiego audytora w Europejskim Trybunale Obrachunkowym, zwolnił się jego mandat w PE, a powinien go otrzymać kandydat z listy PiS kolejnym najlepszym wynikiem, czyli Waszczykowski.
Witold Waszczykowski po dymisji ze stanowiska szefa MSZ sporadycznie pojawia się w mediach, a w okręgu sieradzkim z którego posłuje, jest w zasadzie niewidoczny.
Jednak wówczas był ministrem spraw zagranicznych i odmówił przyjęcia mandatu, który w końcu przejęła Urszula Krupa, autorka trzeciego wyniku. Posadę szefa MSZ Waszczykowski stracił w styczniu 2018 r., a przez czas sprawowania tej funkcji wiele redakcji specjalizował się w odnotowywaniu jego wpadek. Od czasu dymisji sporadycznie pojawia się w mediach, został adiunktem w Akademii Sztuki Wojennej. W okręgu sieradzkim z którego posłuje, jest w ogóle niewidoczny.
Marcin Palade, socjolog polityki o konserwatywnych poglądach czołówkę listy śląskiej (tworzą ją Jadwiga Wiśniewska i Grzegorz Tobiszowski - red.) oraz właśnie łódzkiej uznał za największe "zaskoczenie in minus, niezbyt napędzającą poparcie".
Majowe wybory do PE będą też pierwszymi w historii, w których z okręgu łódzkiego nie wystartuje Jacek Saryusz - Wolski. Łodzianin trzykrotnie zdobywał mandat europosła z łódzkiej listy PO, ale w 2017 r. zmienił orientację polityczną zostając kontrkandydatem Donalda Tuska w wyborach przewodniczącego Rady Europejskiej. Sromotnie je przegrał, ale ma mocną pozycję u prezesa PiS. Saryusz - Wolski otworzy listę warszawską PiS. W PR24 stwierdził, że jest "zaszczycony" pierwszym miejscem.
