Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płk Paweł Wiktorowicz, dowódca 9. Łódzkiej Brygady Obrony Terytorialnej: Żołnierz WOT powinien mieć broń przy sobie - także w domu

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Płk Paweł Wiktorowicz: - Nasza brygada ma już na wyposażeniu drony rozpoznawcze, niebawem otrzymamy także amunicję krążącą Warmate oraz lekką broń przeciwpancerną.
Płk Paweł Wiktorowicz: - Nasza brygada ma już na wyposażeniu drony rozpoznawcze, niebawem otrzymamy także amunicję krążącą Warmate oraz lekką broń przeciwpancerną. Fot. Krzysztof Szymczak
Żołnierz WOT powinien mieć broń przy sobie - także w domu - mówi pułkownik Paweł Wiktorowicz, dowódca 9. Łódzkiej Brygady Obrony Terytorialnej im. gen. Stanisława Sojczyńskiego pseudonim „Warszyc”. Opowiada także o przygotowaniu łódzkich terytorialsów do działań zbrojnych i nowych rodzajach broni, które wchodzą na wyposażenie brygady.

Czy wojna na Ukrainie zmieniła pana spojrzenie na obronę terytorialną: jej wyposażenie, liczebność, zadania?
Wojna w Ukrainie pokazała nam, jak ważną rolę odgrywają żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Chyba po raz pierwszy okazało się, że Polak jest mądry przed szkodą. Ta wojna pokazała jak niezbędne są struktury obrony terytorialnej, przy czym jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji od Ukraińców, że nasza obrona terytorialna istnieje od kilku lat i ma wielu żołnierzy z doświadczeniem. Co do wyposażenia i organizacji nie widzę potrzeby jakichś korekt. To jest lekka piechota, działająca w niewielkich oddziałach, które mogą wszędzie przeniknąć, wyposażona w broń przeciwpancerną. Proszę pamiętać, że zarówno ukraińska obrona terytorialna jak i nasza z natury rzeczy nie jest przeznaczona do samodzielnych działań, ale jako wsparcie wojsk operacyjnych.
Nasza brygada ma już na wyposażeniu drony rozpoznawcze, niebawem otrzymamy także amunicję krążącą Warmate oraz lekką broń przeciwpancerną.

Amerykańskie wyrzutnie Javelin, takie jakie są dostarczane na Ukrainę?
Tak. Mamy już operatorów tych wyrzutni, jesteśmy po testach tej broni w naszym centrum szkoleniowym w Toruniu. Niebawem Javeliny trafią także do łódzkiej brygady.

Dlaczego dopiero teraz?
Brygady WOT są wyposażane w takiej kolejności, w jakiej powstawały, a te pierwsze były na wschodzie. Z pewnością wyciągniemy też wnioski z konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, ale na to jest jeszcze za wcześnie.

Z pewnym zaskoczeniem zauważyłem, że na Ukrainie używane są też stare polskie granatniki przeciwpancerne RPG-76 Komar, produkowane niegdyś w zakładach w Niewiadowie w woj. łódzkim. Myśli pan, że w te nieużywane już u nas Komary leżące w magazynach można by wyposażyć także naszą obronę terytorialną? Sprawdziłyby się?
Kiedy służyłem w Wojskach Specjalnych strzelałem z RPG-76. To bardzo lekki, jednorazowy granatnik, przydatny w zasadzce, czy przy opóźnianiu marszu przeciwnika. Komar jest w zasadzie reliktem przeszłości, technologicznie przestarzałym i trudno robić krok w tył, ale tego typu broń, jednak znacznie nowocześniejsza, jest jak najbardziej pożądana w obronie terytorialnej.

Wojna jest mniejszym wyzwaniem niż pandemia

Żołnierze brygady, którą pan dowodzi podczas pandemii przećwiczyli zdolność do mobilizacji i działania. Wojna to jednak zupełnie coś innego niż ewakuacja starszych osób z domów pomocy i obstawianie punktów drive thru.
W przypadku pandemii, nie mieliśmy przygotowanych żadnych procedur. Do działań obronnych żołnierze są szkoleni, w tym celu została stworzona obrona terytorialna. Do sytuacji zagrożenia wojennego jesteśmy lepiej przygotowani niż do pandemii.
Powiem szczerze, że kiedy wybuchła pandemia i okazało się, że musimy działać, miałem wątpliwości co i jak robić. Nie istniały żadne procedury na takie zdarzenie, wszystkiego musieliśmy się uczyć, tak samo zresztą jak wszyscy.

Z wojną jest łatwiej niż z pandemią?
Z naszego punktu widzenia – oczywiście. Jak pan każe tancerzowi zatańczyć w balecie, zrobi to bezbłędnie. Jak mu pan każe zaśpiewać, to pewnie to zrobi, ale nie bez problemu. W tym znaczeniu ja się wojny nie boję. Mamy planowanie operacyjne, wojsko jest przygotowane i ostrzelane.

Był pan w zespole, który przygotowywał założenia do szkolenia i organizacji WOT, ale to było parę lat temu. Zmieniłby pan coś dzisiaj?
Nie, bo wszystkie zrobione wtedy założenia są aktualne, jesteśmy przygotowani, gdyby doszło do działań zbrojnych. Pandemia była dla nas czymś zupełnie nowym, czego musieliśmy się nauczyć. Ale chciałbym zauważyć, że zdobyte wtedy doświadczenia, są bardzo przydatne dzisiaj, kiedy będziemy pomagać wojewodzie przy relokacji uchodźców.

Zgodnie z nową ustawą o obronie ojczyzny, obrona terytorialna miałaby przejąć od Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego zadania związane z obroną cywilną i zarządzaniem kryzysowym. Jesteście do tego przygotowani?
W czasie pandemii pewne procedury uległy uproszczeniu. Poprzez odpowiednią aplikację to minister obrony jednym kliknięciem w komputerze dawał mi sygnał, pomijając okrężną drogę. Mając środki, mogłem zadziałać od razu, co niesłychanie przyspieszało działanie. Moim zdaniem, to bardzo dobre rozwiązanie, bazujące na zasadzie lessons learned, czyli wyciągania wniosków z nabytych doświadczeń. Wyciągnięto wnioski z pandemii i dzięki temu wojewoda będzie miał pod ręką dowódcę, który dysponuje siłami i środkami. To zdecydowanie przyspieszy proces decyzyjny i nasze działanie.

A nie widzi pan potrzeby zintensyfikowania szkolenia bojowego w związku z wojną na Ukrainie?
Nie ma do tego przesłanek. Nie ogłoszono mobilizacji. Wystarczy kontynuowanie szkolenia na dotychczasowych zasadach. Przez cztery lata funkcjonowania brygady wyszkoliliśmy żołnierzy WOT na tyle dobrze, że mogą wykonywać także zadania bojowe, przynajmniej w niektórych aspektach. Jeżeli będzie zagrożenie wojenne, zostanie ogłoszona mobilizacja, wtedy wezwiemy naszych terytorialsów i będziemy ich intensywnie szkolić. Na ten moment nie widzę takiej potrzeby.

Potrzebne są jeszcze dwa bataliony

Kiedy rozmawialiśmy cztery lata temu gdy zaczynał pan tworzyć brygadę, mówiliśmy, że powinna ona liczyć około 3 tysięcy żołnierzy, a pełny cykl szkolenia indywidualnego i zgrywania trwa 3 lata. Coś nie wyszło, skoro minęły trzy lata, a brygada liczy 1500 żołnierzy?
Trzyletni okres odnosi się do pełnego cyklu szkolenia żołnierza, a nie do docelowej liczebności brygady. Brygada powstaje zgodnie z planem, mamy obecnie w etacie dwa bataliony, w związku z czym liczebność brygady łącznie z żołnierzami zawodowymi wynosi 1700 żołnierzy. W tym roku otrzymamy etat na utworzenie batalionu w Łasku, co oznacza, że będzie kolejnych 800 żołnierzy. Chętnych jest bardzo wielu. Bardzo możliwe, że batalion powstanie już w kwietniu.

A co z batalionem w Piotrkowie Trybunalskim? Były przecież takie plany.
Rzeczywiście, była taka koncepcja. Teraz jest pod znakiem zapytania, ale będę o niego walczył. Cztery bataliony w łódzkiej brygadzie to według mnie optymalne rozwiązanie.

Jeden z tych batalionów ulokowano w Kutnie do czasu przygotowania bazy w Skierniewicach. Będzie przeprowadzka?
Nie. Batalion pozostanie już na stałe w Kutnie. Mamy tam dobrą infrastrukturę, chcemy też ponownie otworzyć strzelnicę, zamkniętą 20 lat temu. Przeniesienie batalionu do Skierniewic wiązałoby się ze zbyt dużymi kosztami związanymi z remontami i przygotowaniem bazy.

Żołnierz powinien mieć broń ze sobą - także w domu

Po wybuchu wojny w Ukrainie znacznie wzrosło zainteresowanie służbą w WOT. Słyszałem, że kiedyś w pana brygadzie było kilka telefonów tygodniowo, teraz jest po dziesięć dziennie.
To prawda. Są tacy, co chcieliby od razu wstąpić, ale nie ma takiej możliwości gdyż obowiązują procedury. Dwa bataliony mamy prawie w komplecie, ale jeśli w kwietniu będzie decyzja o utworzeniu batalionu w Łasku, chciałbym już w maju zorganizować dodatkowe szkolenie podstawowe dla tych osób, które już się zapisały w WKU lub są po kontakcie z naszymi rekruterami.

Nie obawia się pan, że to może być trochę słomiany zapał wywołany rosyjską agresją?
Uważam, że to zainteresowanie się utrzyma. Ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę, że oprócz armii zawodowej potrzebne jest ogromne wsparcie społeczeństwa. To też oznaka patriotyzmu – ludzie chcą być gotowi do obrony ojczyzny na wypadek wojny. W województwie łódzkim szkolenie w brygadzie odbyło prawie dwa tysiące osób. Ponadto część nie mogła pogodzić służby w WOT z pracą lub życiem rodzinnym i przeszła do rezerwy. Ale ci ludzie są już przeszkoleni i w razie potrzeby można po nich sięgnąć.

Kim są ludzie, którzy teraz chcą wstąpić do WOT?
Zauważyłem, że zgłasza się dużo byłych żołnierzy służby czynnej, którzy odeszli z wojska z różnych względów. To bardzo wartościowi ludzie, po kilkunastu latach służby. Widziałbym ich jako naszych instruktorów.

Kiedy rozmawialiśmy cztery lata temu, powiedział pan, że żołnierze obrony terytorialnej powinni mieć możliwość zabierania karabinów do domu. Wtedy wzbudziło to sporo kontrowersji. Czy dziś, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, podtrzymuje pan to zdanie?
Tak jest. Przecież żołnierze podczas szkolenia dostają broń na dwa tygodnie, z ostrą amunicją. To samo żołnierze na misjach zagranicznych. Dlaczego nie dać żołnierzowi broni do domu, skoro wiemy, że potrafi się nią bezpiecznie posługiwać i dbać o jej zabezpieczenie? Tak jest zresztą w niektórych państwach NATO. Mówimy o dostępie do broni dla ludzi świadomych. Moi wszyscy żołnierze są po badaniach psychologicznych, szkoleniu z użyciem broni, dlaczego nie dać im broni do domu?

To podniosłoby ich stopień gotowości w razie potrzeby?
Oczywiście.

Żołnierze z łódzkiej brygady będą kierowani na granicę z Ukrainą? Minister Błaszczak mówił o zwiększeniu liczby żołnierzy WOT zaangażowanych w pomoc przy obsłudze fali uchodźców.
Na granicę – nie. Natomiast my już w uczestniczymy w relokacji uchodźców z województwa podkarpackiego do łódzkiego i ministrowi chodziło właśnie o tego rodzaju zaangażowanie naszych sił. Natomiast od jesieni ubiegłego roku nasi żołnierze wspierają Straż Graniczną, podlaską i lubelską brygadę WOT w ochronie granicy z Białorusią.

Patriotyzm i chęć sprawdzenia się to jedno, ale są jeszcze pieniądze. Ile teraz wynosi wynagrodzenie w WOT?
Obecnie szeregowy otrzymuje minimum około 650 zł miesięcznie. To pieniądze za gotowość oraz odbycie dwudniowego szkolenia w miesiącu. Są jednak żołnierze, których powołujemy częściej, na przykład na kursy specjalistyczne, szkolenia, albo na przykład do służby na granicy z Białorusią. Za to jest dodatkowe wynagrodzenie. Ponadto każda podwyżka w armii zawodowej automatycznie obejmuje terytorialsów.

Przeszedł pan kiedyś kurs Zielonych Beretów w Forcie Bragg, ma pan trochę kolegów wśród amerykańskich komandosów. Nie dzwonią teraz do pana, żeby porozmawiać o wojnie w Ukrainie?
Jak by tu panu odpowiedzieć? Nie dyskutujemy na ten temat przez jawne komunikatory.

https://dzienniklodzki.pl/obrona-terytorialna-w-lasku-powstanie-batalion-lekkiej-piechoty-w-drodze-jest-nowa-bron-pociski-przeciwpancerne-javelin-i-drony/ar/c1-16114981

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki