Wsłuchując się w wygłaszane z przekonaniem komentarze oraz wystąpienia polityków nowej myśli, wyraźnie nie wiedzących co czynić w sytuacji poważniejszej niż mecz piłkarski (poza przybieraniem póz rodem z filmu "Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie"), jasne jest tylko jedno: nie wiadomo, co się naprawdę wydarzy, tym bardziej, że do odpalenia tego, co narasta od lat, wystarczy iskra (jak kiedyś wystrzał w Sarajewie). W dzisiejszym świecie informacji notorycznej szybko tracimy cierpliwość do jednego tematu, ale warto czujnie i z troską przyglądać się temu, co dotyka sąsiada, by umieć wyciągać z tego wnioski.
Łódź w tym celu daje mocny wymiar obserwacyjny, bo kilkadziesiąt lat po wojnie (oby nadal wystarczyło tak pisać, bez konieczności podkreślania, że była to "dopiero" druga) wciąż straszą rudery robiące za scenografię w filmach o powstaniu warszawskim, główna część Piotrkowskiej wygląda jak ulica po zamieszkach, a w centrum miasta powstaje ogromny lej. Nie trzeba szczególnie wysilać wyobraźni, by stworzyć sobie obraz miasta w świecie, który może rozpętać nieposkromione pragnienie potęgi.
Jak blisko daje ono o sobie znać, łatwo się przekonać: z Łodzi do Kijowa jest stałe połączenie autokarowe (bilet kosztuje coś około 230 zł). Naprawdę niewiele potrzeba, by szczególnego znaczenia nabrały planowane loty z Łodzi do Monachium. Może ich być za mało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?