Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co się buduje?

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński
Stadion na stadionie, na stadionie stadion, a na tym stadionie jeszcze jeden stadion - tak można by sparafrazować starą lwowską piosenkę, podstawiając stadion za kamień. Serial decyzyjny trwa, bo chyba mało kto się spodziewa, że w tej sprawie zostało powiedziane ostatnie zdanie.

Od stadionów zaczynamy przegląd łódzkich inwestycji - tych ważnych i tych budzących emocje, bo przecież jedno nie jest tożsame z drugim. Hanna Zdanowska lubi podkreślać, ile inwestycji rozpoczęła, ile realizuje i co jeszcze zbuduje. OK, może za 7-8 lat, kiedy się skończy kolejna perspektywa budżetowa Unii Europejskiej i z rzeki unijnych pieniędzy zostanie tylko strumyczek, będziemy o Hannie Zdanowskiej mówić Hanna Wielka, jak o Kazimierzu, który zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. (Nawiasem mówiąc, powiedzenie, że pani prezydent zastała Łódź drewnianą, a zostawiła murowaną, mogłoby sugerować, że przyczyniła się do jej zatopienia, więc może lepiej bez porównań.)

To wszystko nie upoważnia do rezygnacji z dyskusji na temat sensu, sposobu i kosztów realizowanych dziś inwestycji. Mówiąc o kosztach, mam na myśli nie tylko finanse. Hanna Zdanowska powtarza, że pewnych inwestycji nie sposób kwestionować, ponieważ stracilibyśmy unijne dofinansowanie.

Zgoda. Mamy w Polsce problem z filozofią wykorzystywania unijnych pieniędzy. Jest to filozofia brać i wydawać co się da, bo kiedyś nie będzie. A ponieważ w braniu i wydawaniu liczy się przede wszystkim poprawne napisanie wniosku, jego dobre uzasadnienie i zręczne zmieszczenie projektu w labiryncie unijnych projektów, na drugi plan schodzi sens tego, co chcemy zrobić. Klasycznym przykładem była budowa Łódzkiego Tramwaju Regionalnego, która sprowadziła się do tego, że gruntownie wyremontowano ciąg przelotowych ulic w mieście i położono porządne tory. Poza tym jeździ się tak, jak się jeździło.

Jeśli dziś nadal używa się argumentu, że nie można kwestionować jakichś inwestycji, ponieważ przepadnie unijna dotacja, to jest to stawianie sprawy na głowie. Co gorsza, sugeruje też, że nie ma ważniejszego argumentu, który by taką inwestycję uzasadniał.

Teraz o inwestycjach, które przynoszą chwałę i inwestycjach niewdzięcznych. Nieraz kwestionowałem sens remontu ulicy Piotrkowskiej w takim kształcie jak obecnie i wciąż to podtrzymuję. Ten remont nie sprawi, że ulica zacznie kwitnąć. Potrzebne jest jej skomunikowanie z resztą miasta. Nie chodzi o tylko o jeden lub dwa wielopiętrowe parkingi, schowane pod ziemią lub za elewacją zabytkowej kamienicy. Należałoby się zastanowić, jak skomunikować Manufakturę z ulicą Piotrkowską.

Dziś Manufaktura postrzegana jest jako ważna przyczyna umierania Piotrkowskiej, ale można odwrócić myślenie i zobaczyć w niej źródło rewitalizacji reprezentacyjnej ulicy miasta. Dziś ktoś, kto odwiedza Manufakturę, nie idzie już dalej, tylko wraca do samochodu, bo nie ma gdzie iść. Otwarcie Manufaktury w kierunku Piotrkowskiej poprzez przestronne, podziemne przejścia (nie takie jak przy Centralu), mogłoby być początkiem prawdziwej rewitalizacji Piotrkowskiej.

Następna inwestycja - "Mia100 kamienic". Ta rewitalizacja jest oczywiście cenna, ale o ileż cenniejsza byłaby rewitalizacja całych kwartałów, gdzie zadziałałby efekt skali. Ale cóż, to wymaga żmudnej, mało efektownego regulowania stanu prawnego, a kto takie rzeczy doceni przy urnie wyborczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po co się buduje? - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki