Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po porażce ŁKS z Piastem Gliwice. Stypy nie było, ale jest co analizować

R. Piotrowski
Trener ŁKS Kazimierz Moskal z pewnością wyciągnie wnioski z niedzielnej porażki z Piastem [Fot. Krzysztof Szymczak]
Wbrew pozorom piłkarze ŁKS nie zagrali słabego meczu z Piastem Gliwice (0:1). Zagrali natomiast słabiej niż w trzech poprzednich spotkaniach. W niedzielę znów byliśmy świadkami ciekawego spotkania na stadionie w al. Unii 2, co jednak nie przyniosło gospodarzom punktów.

Ełkaesiakom zabrakło w niedzielę tego, co w poprzednim meczu z Lechem Poznań, a więc siły ognia w ofensywie i lepszej organizacji gry zwłaszcza na bokach defensywy. Na domiar złego wiele do życzenia, zwłaszcza w pierwszej połowie, pozostawiał sposób operowania piłką, a i nieco dziwi postawa zespołu po niewykorzystanym rzucie karnym.

- W trakcie mikrocyklu treningowego wszystko było w porządku, a my byliśmy dobrze przygotowani do meczu. Niestety, na wyniku zaważyły nasze niedokładności pod bramką i własne niewymuszone błędy – przyznał po meczu Maciej Wolski, pomocnik ŁKS.

Pechowa 70. minuta (to wtedy słowacki bramkarz obronił strzał z jedenastu metrów Maksymiliana Rozwandowicza) wybiła z uderzenia „Rycerzy Wiosny”, tak jakby tylko od tej sytuacji zależały losy pojedynku z mistrzem Polski, i tak jakby tylko ona pozbawiła łodzian szans na zdobycie punktów.

Prawda, mieli ełkaesiacy w pierwszej połowie sporo szczęścia, bo Piast Gliwice w tym fragmencie zawodów był zespołem lepszym i zapewne zasługiwał na zdobycie gola w daleko wyższym stopniu, niż w końcówce spotkania, kiedy jak na ironię losu zdołał z pomocą piłkarzy gospodarzy przechylić szalę zwycięstwa na swoją stroną, ale była przecież jeszcze cała druga połowa. Czy więc goście tak dobrze „przeczytali” beniaminka?
- Doskonale znaliśmy silne i słabe punkty Piasta, a oni znali nasze – twierdzi Maciej Wolski.

Po przerwie aż do feralnej jedenastki argumenty piłkarskie stały po stronie ŁKS. Beniaminek zagrał najsłabszy mecz w sezonie, co nie znaczy, że zagrał słabo. Z pewnością należało dać z siebie ciut więcej po straconej bramce, tymczasem po samobójczym trafieniu Artura Bogusza ełkaesiacy nie zagrozili bramce Františka Placha. Apatyczny i pozbawiony pomysłu w końcówce spotkania ŁKS sprawiał wrażenie pogodzonego z losem, a przecież między 35. a 70. minutą był zespołem lepszym od gliwiczan.

Za ten brak konsekwencji w ostatnim kwadransie ŁKS został ukarany, ale biedy łódzcy piłkarze tak naprawdę napytali sobie już w pierwszej połowie, bo większą część tej odsłony należałoby uznać w kontekście ełkaesiaków za czas stracony. Gliwiczanie raz po raz dziurawili łódzką defensywę znajdując wolne przestrzenie w bocznych sektorach boiska, odzyskiwali piłkę wskutek często niewymuszonych strat piłkarzy gospodarzy, a i potrafili dwoma lub trzema szybkimi podaniami ominąć pięciu zawodników w białych koszulkach i tym samym wyjść spod pressingu. Do tego słabszy dzień miał Daniel Ramirez, a napastnicy zostali odcięci od podań (Rafał Kujawa oddał dwa strzały, Łukasz Sekulski – żadnego).

Gdzie więc szukać nadziei przed najbliższym starciem z Wisłą Kraków? A choćby w tym, że ŁKS rozgrywając najsłabszy mecz w sezonie i tak miał szansę pojedynek z Piastem wygrać, bo nawet gorzej dysponowany zespół Kazimierza Moskala ma dość atutów, by boleśnie kąsać rywali. Pomeczowe statystyki nie są dla ełkaesiaków żadnym alibi, warto jednak zauważyć, że przewaga w posiadaniu piłki (60 proc. ŁKS, tylko 40 proc. Piast), ilość oddanych strzałów (22:13 dla ŁKS) i celnych podań (529:301 na korzyść łodzian) nie wzięły się z sufitu. Teraz najwyższa pora wszystkie te liczby zamienić na ligowe punkty.

- To prawda, że zwycięstwa napędzają zespół, a porażki takiej siły nie dają, ale jesteśmy beniaminkiem, więc nie możemy się poddać po zaledwie czterech kolejkach, bo gdyby tak było to oznaczałoby, że coś jest z nami nie tak – powiedział Maciej Wolski, zapewniając, że w szatni po ostatnim gwizdku stypy nie było. - Nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Podchodźmy do sprawy z pokorą i wykażmy się cierpliwością. Liga jest długa, my chcemy być coraz lepsi i ciężko pracujemy. Nie zagraliśmy super, ale i nie było źle, choć na pewno wymagamy od siebie więcej - przekonywał w rozmowie z oficjalną stroną ŁKS pomocnik, Wojciech Łuczak.

W następnej kolejce ŁKS zmierzy się w piątek z Wisłą w Krakowie.

Relacja video z meczu ŁKS - Piast Gliwice:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki