Wydawałoby się, że sprawa wezwania policji przez księży do chłopca, który wypluł i schował do kieszeni hostię, to tylko nieszczęsny incydent, który został zamknięty stanowiskiem łódzkiej kurii: że wzywanie policji było nie na miejscu. Ale okazuje się, że nie. Proboszcz parafii z Bełchatowa, gdzie doszło do zdarzenia, broni decyzji swoich księży, powołując się zarówno na Kodeks karny, jak i Kodeks kanoniczny.
A to już nie jest incydent. Księża, wzywając policję, byli zapewne pod wpływem emocji, co może się zdarzyć każdemu. Ale kiedy emocje opadają, można się przyznać do błędu, może nawet przeprosić za pochopne zachowanie. A tu się okazuje, że to żaden błąd. Przynajmniej z punktu widzenia parafii w Bełchatowie. Z drugiej strony mamy bowiem stanowisko łódzkiej kurii, że policji wzywać nie należało. Ale czy tylko kurii? Może to także kwestia zdrowego rozsądku, który nakazuje rozwiązywać takie sytuacje bez eskalowania złych emocji. Pytanie, który sygnał zostanie lepiej przyswojony przez księży w Polsce? Ten z kurii, czy ten z parafii? Co będzie dla nich wskazaniem, jeśli gdzie indziej zdarzy się podobna, krytyczna sytuacja?
I jest jeszcze policja, która znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Tłumaczenie, że funkcjonariusze pojechali na wezwanie księży niejako rutynowo, nie wyczerpuje sprawy. Interwencja policjantów w kościele jest mocnym przeżyciem zarówno dla wiernych, jak i dla nich samych. Powinna mieć miejsce tylko w rzeczywiście uzasadnionych wypadkach. Abyśmy nie musieli pytać, czy nadejdą czasy, że proboszcz zastąpi prokuratora i sędziego w interpretacji prawa, a policja będzie działać na podstawie Kodeksu kanonicznego.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?