Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod mikroskopem: Nie byłoby tyle hałasu, gdyby A1 skończyli wcześniej

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
A to niespodzianka. Planowana od 40 lat autostrada A1 hałasuje. Konsylium złożone z inwestora (Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad) oraz wykonawców, ma rozpoznać powody niepokojących objawów, z którymi zgłaszają się rozwścieczeni mieszkańcy przyautostradowych posesji. Jednym stuka, innym świszcze, innym - zwyczajnie huczy.

Nie wygląda to dobrze, ale nic na gębę, zapewne nie obędzie się bez badań w specjalistycznym laboratorium. GDDKiA już teraz przestrzega domorosłych znachorów, aby poczekać na rezultaty tych pomiarów i nie badać hałasu na własną rękę, bo nieatestowane urządzenia są bezwartościowe w sensie dowodowym (aczkolwiek niektórzy i tak to robią i wychodzą im w pomiarach wartości rzędu 70 decybeli - warto tę wartość zapamiętać, przyda się za chwilę). Tak czy inaczej, widać że drogowcy naprawdę sprawą się przejęli i nic dziwnego, bo liczba niezadowolonych idzie w setki. Pytanie - na co realnie mogą liczyć mieszkańcy? Dostawią im ekranów? Wybudują wały? Posadzą drzewa? A może nie stanie się absolutnie nic. Czym innym jest bowiem subiektywne odczucie hałasu, czym innym bezduszne, bezosobowe normy, które ujmują zagadnienie liczbowo i albo się człowiek ze swoim problemem mieści, albo nie.

Miałem kiedyś taką historię ze swoim mieszkaniem. Zimą zimno, jak nie wiadomo co, choć kaloryfery pracują całą mocą. Reklamacja, przyjeżdża wysoka komisja i orzeka: norma mówi, że ma być zapewnione 20 stopni, a u pana jest 20,1 stopnia, więc spadaj pan na drzewo. Można iść do sądu, tylko po co, skoro subiektywne odczucie zimna mieści się w ustawowej normie?

Podobnie jest z hałasem, paradoksalnie więc mieszkańcy powinni się modlić, żeby jakieś normy na ich podwórkach były przekroczone, bo tylko w tym przypadku ktoś się nad nimi pochyli. Ale z tym przekroczeniem może być ciężko i warto przypomnieć dlaczego, bo to ciekawa historia.

Żartowano cztery lata temu, że ciąg ekranów ustawionych wzdłuż autostrady A2 z Łodzi do Warszawy widać nawet z kosmosu, niczym Wielki Mur w Chinach. Możliwe, zważywszy, że po obu stronach drogi 91-kilometrowego odcinka drogi, stanęło (według wyliczeń Najwyższej Izby Kontroli), w sumie aż 107 kilometrów tego typu osłon, kosztujących 200 mln zł. Ileż to histerycznych pomyj wylano na ekrany i ich budowniczych z racji tego, że faktycznie, gdzieniegdzie chroniły pola i lasy, zamiast siedzib ludzkich. Że to głupie, że brzydkie, że kierowcy nudzą się niemiłosiernie w czasie jazdy, że kraju zagraniczni turyści nie widzą, że lobby producentów te ekrany forsowało....

W efekcie nagonki, która wybuchła po oddaniu A2 (2012 r.), wprowadzono środki zaradcze, które miały odmienić przydrożną scenerię, przynajmniej jeśli chodzi o autostrady, które będą oddawane w przyszłości. Zastosowane rozwiązania były jednak urzekające w swej nadwiślańskiej swojskości; doszło do klasycznego wylania dziecka z kąpielą.

Powoływano się wówczas na głośny raport NIK, z którego w powszechnej opinii zafunkcjonowała szerzej jedna konstatacja: że ekranów u nas za dużo. Szkoda, że mało kto pochylał się nad całością wywodu. A pisze NIK tak: „W czasie boomu drogowego przed Euro 2012 w Polsce obowiązywały bardziej rygorystyczne normy hałasu niż w niektórych bogatych państwach europejskich np. Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Wykonawcy w trakcie budowy dróg dla zabezpieczenia przed hałasem najczęściej stawiali ekrany akustyczne. Minister Środowiska chcąc ograniczyć koszty robót drogowych wybrał najprostsze rozwiązanie problemu. Podwyższył dopuszczalne normy hałasu, nie uwzględniając opinii Ministra Zdrowia i jednostek naukowo-badawczych o negatywnych skutkach tej decyzji. W październiku 2012 r. Minister Środowiska w ekspresowym tempie wydał rozporządzenie o podwyższeniu dopuszczalnych norm dobowego hałasu drogowego od 3 do 6 dB. Dla terenów zabudowy jednorodzinnej limity po zmianach wyniosły 61 i 56 dB (odpowiednio dla pory dziennej nocnej), dla zabudowy wielorodzinnej i zagrodowej oraz terenów rekreacyjno-wypoczynkowych 65 i 56 dB. W centrach miast powyżej 100 tys. mieszkańców limity zwiększyły się do 68 i 60 dB. Według WHO niekorzystne objawy zdrowotne - zmęczenie, bóle głowy, brzucha, mięśni - obserwowane są już u ludzi narażonych na długotrwały hałas o sile 55 dB. Z kolei u osób stykających się z hałasem w przedziale 60-75 dB znacznie wzrasta ryzyko zawału”.

I tu dochodzimy do sedna. Budowa łódzkiego odcinka A1 ślimaczyła się latami, opóźniona inwestycja załapała się więc na nowe, liberalne parametry i w takim duchu właśnie została ukończona. Pierwotnie ekranów miało być znaczenie więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki