Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod Wieluniem niewidomemu mężczyźnie odebrano 36 psów [ZDJĘCIA]

Daniel Sibiak
W Raczynie pod Wieluniem Patrol Interwencyjny As z Łodzi znalazł kilkadziesiąt psów. Zwierzęta były zaniedbane i wygłodzone, trzy były już martwe. Pozostałymi opiekował się starszy, niewidomy mężczyzna.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie o bardzo dużej liczbie zaniedbanych psów. Na miejscu okazało się, że nie mają szczepień, nie są sterylizowane ani kastrowane. Według nas utrzymanie zwierząt przerosło gospodarza, który jest niewidomą i schorowaną osobą. Opiekował się nimi z dobrego serca, ale są ewidentnie zaniedbane - mówi Marek Kowal z patrolu interwencyjnego.
Patrol natychmiast wezwał na miejsce powiatowego lekarza weterynarii, który podjął decyzję o zabraniu psów.

- Po kontroli w gospodarstwie ustaliliśmy, że część psów jest wychudzona, a co gorsza nie ma szczepień przeciw wściekliźnie. W dodatku teren jest nieogrodzony. Zaleciliśmy, żeby zwierzęta miały stały dostęp do jedzenia i picia, zostały zaszczepione, a teren ogrodzony, żeby psy nie mogły wychodzić na zewnątrz. Na pewno będziemy wnioskować do wójta gminy o odebranie przynajmniej części psów. W mojej ocenie psy były niewłaściwie traktowane - mówił tuż po wizji lokalnej Grzegorz Łuczak, powiatowy lekarz weterynarii w Wieluniu.

Właściciel gospodarstwa odpowiada wprost, że nie stać go na ogrodzenie terenu wokół posesji, bo choć jest niewidomy i ma pierwszą grupę inwalidzką otrzymuje rentę w wysokości 500 zł.

- Wszystkich psów nie oddam. Przecież nie jest z nimi tak źle. Po prostu to tak jak z człowiekiem, jeden jest szczupły, a drugi krąglejszy, to znaczy jedne psy zjedzą tylko trochę i odchodzą, a drugie jedzą dopóki jest cokolwiek w misce - mówi.

I dodaje, że kiedyś ludzie chętnie przygarniali psy, a teraz patrzą tylko, żeby je gdzieś podrzucić. - Zdarza się, że wyrzucają pod moim domem psy z samochodu. Chciałem im tylko pomóc - mówi mieszkaniec Raczyna.

Schorowany mężczyzna mieszka z matką i bratem, który pomaga mu w utrzymaniu psów. - Pomagam w utrzymaniu i karmieniu zwierząt. Przywożę ze sklepów kości. Jako takie warunki tu są. Nie jest tak, że brat się nimi nie zajmował. Z chorymi jeździliśmy do weterynarza - mówi brat opiekuna psów.

Po interwencji patrolu i lekarza weterynarii, władze gminy zdecydowały się na umieszczenie wszystkich psów w schronisku w Wojtyszkach, gdzie zostaną odrobaczone i wykastrowane. Po 14 dniach kwarantanny do gospodarza wróci pięć lub sześć psów, z którymi jest najbardziej związany emocjonalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki