Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podkradanie uczniów to bardzo zły pomysł [ROZMOWA]

rozm. Alicja Zboińska
Wiesława Zewald: W Łodzi spada liczba uczniów, ale czy łódzkie szkoły będą w stanie zaoferować  coś lepszego niż lokalne placówki? W takiej formie, w jakiej się to odbywa, nie jestem przekonana
Wiesława Zewald: W Łodzi spada liczba uczniów, ale czy łódzkie szkoły będą w stanie zaoferować coś lepszego niż lokalne placówki? W takiej formie, w jakiej się to odbywa, nie jestem przekonana Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z Wiesławą Zewald, byłą kurator oświaty w Łodzi.

Łódzcy urzędnicy chcą, by uczniowie szkół ponadgimnazjalnych z okolicznych miejscowości zamiast u siebie uczyli się w Łodzi. Do tej pory podobne rozwiązania obserwowaliśmy w przypadku szkół wyższych. Czy to tylko wynik niżu demograficznego?
Spadek liczby uczniów obserwujemy zarówno w szkołach podstawowych, gimnazjach, jak i szkołach ponadgimnazjalnych. Uczniowie podstawówek i gimnazjów nie są jednak na tyle samodzielni, aby uczyć się w szkołach odległych od swojego miejsca zamieszkania. W przypadku uczniów szkół ponadgimnazjalnych tej bariery już nie ma. Tendencja do podkradania uczniów rzeczywiście ma miejsce, ale nie jest to dobry pomysł.

A czy nie jest tak, że uczniowie z małych miejscowości, którzy będą uczyć się w Łodzi, tylko na tym zyskają dzięki dostępowi do lepszych szkół?
W Łodzi spada liczba uczniów, ale czy łódzkie szkoły będą w stanie zaoferować coś lepszego niż lokalne placówki? W takiej formie, w jakiej się to odbywa, nie jestem przekonana. Młody człowiek straci przecież dużo czasu na dojazdy, czasu, który mógłby poświęcić na kształcenie się. Mógłby w tym czasie wziąć udział w jakichś kursach, zajęciach pozalekcyjnych, kółkach zainteresowań.

Jakie rozwiązanie mogłoby być korzystne i dla uczniów, i dla nauczycieli? Odpływ części uczniów do Łodzi może oznaczać, że niektórzy nauczyciele z ich miejscowości stracą pracę...
Ubolewam nad tym, że między włodarzami poszczególnych powiatów nie ma porozumienia dotyczącego edukacji. Na granicach powiatów mogłyby przecież powstawać szkoły, których utrzymanie zapewniałyby władze obu powiatów. Uczęszczałyby do nich dzieci i młodzież z obu powiatów. Te placówki byłyby atrakcyjne, zabezpieczone finansowo, chętnie wybierane przez uczniów i ich rodziców. Pozwoliłoby to skończyć z podkradaniem sobie uczniów, co ma miejsce teraz. Lepiej tworzyć dobre pojedyncze szkoły. Miasto zresztą tak powinno planować i tworzyć miejsca w szkołach, by odpowiadały obecnym normom. Trzeba dostosować się do panujących warunków.

Co jeszcze może czekać uczniów i nauczycieli, biorąc pod uwagę trendy demograficzne?
Nie chcę patrzeć na edukację tylko z tej perspektywy, że miasto w dalszym ciągu będzie się wyludniać. Myślę przede wszystkim o tym, by dla dzieci, które się u nas będą uczyły, były miejsca pracy, by nie były zmuszane do wyjazdu. Wciąż brakuje świadomości, że jeśli ktoś wybiera jakiś zawód, to musi być to zawód potrzebny. Ciekawa jest inicjatywa Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która pomaga przygotować kadrę dla konkretnych firm i nawiązać kontakt między szkołami a przedsiębiorstwami. Poradnictwo zawodowe powinno być dostępne już w szkołach podstawowych. Obecnie dzieci nie wiedzą gdzie, czego, a przede wszystkim po co mają się uczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki