Grzegorzowi T., który przyznał się do zarzutu podłożenia w biurze posłanki podsłuchu, grozi do dwóch lat pozbawienia wolności. Jego udział w aferze był sensacją na miarę niej samej, bo był wtedy wiceprzewodniczącym aleksandrowskiego koła PO, tego samego, do którego należała Agnieszka Hanajczyk. Wiceprzewodniczący szybko zrezygnował nie tylko z funkcji w kole, ale i z przynależności do PO. W oświadczeniu skierowanym do członków z koła stwierdził, że to była jego indywidualna akcja, nikt go nie inspirował, a zrobił to w trosce o „jedność koła PO”. Przyznał się do zarzutów w prokuraturze, jednak odmówił składania wyjaśnień.
Z kolei Agnieszka Hanajczyk oświadczyła wówczas, że nie wierzy, iż „nikt nie stał za Grzegorzem T”. To urzędnik aleksandrowskiego ratusza, stąd też posłanka delikatnie zasugerowała, że być może w sprawę zamieszany był był burmistrz Jacek Lipiński. Burmistrz stanowczo zaprzeczył.
Region łódzki PO rozwiązał aleksandrowskie koło, a potem zaczął tworzyć je na nowo. W Aleksandrowie Łódzkim i w PO dla nikogo nie było tajemnicą, że Lipiński i Hanajczyk niegdyś byli parą, a na spotkaniu szefowej regionu Hanny Zdanowskiej z aleksandrowskim środowiskiem partii padły nawet słowa, że to rozpad ich związku wykończył koło w Aleksandrowie Łódzkim.
Przed wyborami Grzegorz T. został nawet pełnomocnikiem komitetu wyborczego burmistrza, jednak szybko zrezygnował „z uwagi na kontrowersje”. Śledztwo prokuratorskie zaś wykazało, że urządzenie podłożone w biurze slużyło nie tylko do podsłuchu, ale i przekazywało wizję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?