Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelcy już dwa miesiące tułają się po Łodzi. Sprawę zawalili urzędnicy

Jacek Losik
Jacek Losik
Łodzianie z utęsknieniem wyczekują powrotu do swoich domów. Każdy dzień tułaczki boli ich coraz bardziej
Łodzianie z utęsknieniem wyczekują powrotu do swoich domów. Każdy dzień tułaczki boli ich coraz bardziej Jacek Losik
Pogorzelcy z kamienicy przy ul. Odyńca w Łodzi nadal nie wiedzą, kiedy wrócą do domu. Remont nie zaczął się m.in. z powodu braku pieniędzy.

Od dwóch miesięcy mieszkańcy kamienicy przy ulicy Odyńca 58 w Łodzi próbują dowiedzieć się, co stanie się z ich mieszkaniami. 27 września w budynku wybuchł pożar, w wyniku którego uszkodzona została klatka schodowa. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wyłączył budynek z użytku, dlatego łodzianie muszą mieszkać w bursie, u znajomych lub rodziny. Choć wstępnie mówiono, że remont budynku nie będzie trwał długo (do naprawy są m.in. schody i dach), wydaje się, że powrót do domów raczej szybko nie nastąpi.

- Mieszkam z matką i dzieckiem na parterze. Na początku usłyszeliśmy w administracji, że skoro do wymiany są schody, to parter powinien być niedługo gotowy do użytku - mówi pani Joanna. - Minęły dwa miesiące, nadal nie mamy informacji, co dalej. Boję się pomyśleć, w jakim stanie będą wszystkie meble, skoro budynek nie jest ogrzewany i wietrzony...

Brak możliwości powrotu do mieszkania oznacza dla pani Joanny straty finansowe. Łodzianka musi wynajmować mieszkanie, bo nie może przenieść się z synem do bursy.

- Po pożarze u mojego dziecka zdiagnozowano pogłębiającą się depresję lękową. Nie wyobrażam sobie przenieść się z synem i mamą do bursy. Naprawdę musimy wrócić do miejsca, w którym dziecko będzie czuło się komfortowo - mówi łodzianka.

Powrotu do domu nie mogą doczekać się Halina i Władysław Leginowowie. Małżeństwo zatrzymało się u córki. Święta chcieliby jednak spędzić u siebie. Zrezygnowani podejrzewają jednak, że zamiast na Gwiazdkę, wrócą do domu na Wielkanoc.

- Mieszkamy tu 59 lat. Wychowaliśmy tu dzieci. Cały mój majątek tam jest - mówi pani Halina i płacze.

Okazuje się, że opóźnienie w rozpoczęciu remontu wynika z przedłużających się formalności na linii ubezpieczyciel - administracja - Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Nierozwiązane są kluczowe kwestie odszkodowania i poprawne sporządzenie ekspertyzy technicznej budynku.

- Koszt wykonania prac został oszacowany na 200 tys. zł, których nie ma na koncie nieruchomości - wylicza Ewa Antoniak, rzecznik prasowy AZK Łódź-Górna. - Wszystkie koszty związane z pożarem zgłoszone zostały do ubezpieczyciela. Czekamy na decyzję w sprawie wypłaty odszkodowania.

Oddanie kamienicy do użytku (zwłaszcza parteru) blokuje ekspertyza, sporządzona przez administrację po pożarze. Osoba, która ją zrobiła, nieszczęśliwie wymieniła wszystkie ubytki, wynikające też z długoletnich zaniedbań, zaznaczając, że mieszkańcy będą mogli wrócić do domu, gdy wszystko zostanie naprawione. PINB poradził, aby sporządzić ekspertyzę jeszcze raz, wprowadzając różne etapy, tak aby np. po wymianie instalacji elektrycznej i hydraulicznej można było otworzyć parter. Dokument jest ma etapie tworzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki