Głośne dźwięki klaksonów żegnały w ostatniej drodze łódzkiego taksówkarza Sławomira Szymańskiego, który zmarł 15 kwietnia br. Zachorował na Covid-19 i po kilku dniach ciężkich zmagań o życie przegrał tę walkę na szpitalnym łóżku.
Miał 52 lata. W czwartek, 29 kwietnia, został pochowany na łódzkim cmentarzu na Mani.
ZOBACZ ZDJĘCIA - KLIKNIJ DALEJ
Żegnała go najbliższa rodzina, liczni znajomi i wielu kolegów taksówkarzy, nie tylko z rodzimej korporacji TeleTaxi 400-400, którzy pamięć o „Łysym” – pod takim przydomkiem był znany – uczcili przejazdem kolumny 20 taksówek przyzdobionych kirem spod aquaparku „Fala” przy al. Unii do bram nekropolii przy ul. Solec. Sławek Szymański był osobą popularną w środowisku - pełnił funkcję szefa Komisji Rewizyjnej Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP w Regionie Łódzkim. Jowialny i uśmiechnięty znany był jako człowiek o wielkim sercu.
- Sławek był skromnym człowiekiem. Lojalnym kolegą wrażliwym na krzywdę innych, głęboko zaangażowanym w działalność związkową i społeczną – wspomina go Mariusz Zieliński, szef SZZTRP Region Łódzki.
ZOBACZ ZDJĘCIA - KLIKNIJ DALEJ
- Do tej pory widywaliśmy się na postojach, pikietach, protestach. Tym razem towarzyszymy mu w najbardziej przykrej okoliczności. Z ogromnym żalem żegnamy kolegę Sławka, który przez wiele lat działał społecznie na rzecz obrony praw i interesów taksówkarzy – powiedziało zmarłym Arkadiusz Dawidiuk, przewodniczący Stowarzyszenia „Łódzki Taksówkarz”.
Urnę z prochami Szymańskiego złożono w jego mogile przy dźwiękach piosenki Krzysztofa Krawczyka „Chciałbym być”.
ZOBACZ ZDJĘCIA - KLIKNIJ DALEJ