Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci z Wielunia eskortowali do szpitala chore dziecko. "Policjanci spisali się na medal"

Zbyszek Rybczyński
Funkcjonariusze komisariatu w Białej koło Wielunia: aspirant sztabowy Andrzej Gepard oraz posterunkowy Kamil Szkudlarek bez wahania podjęli decyzję, wykazując się dużą empatią
Funkcjonariusze komisariatu w Białej koło Wielunia: aspirant sztabowy Andrzej Gepard oraz posterunkowy Kamil Szkudlarek bez wahania podjęli decyzję, wykazując się dużą empatią arch. policji
8-miesięczna Nela miała wysoką gorączkę, traciła przytomność. Drogę do szpitala utorowali dziecku jadący na sygnałach policjanci. - Zachowali się na medal - podkreśla tata dziewczynki.

Państwo Nawroccy z Kraszkowic w pow. wieluńskim przeżyli chwile grozy. Córka, która już dwukrotnie przechodziła zapalenie płuc, dostała wysokiej gorączki. W wieluńskim szpitalu okazało się, że jest kolejka na oddział dziecięcy i może zabraknąć miejsc. Postanowili szukać innego szpitala. Telefonicznie uzyskali informację, że jest miejsce w oddalonym od Wielunia o 45 km Kępnie. Nie zastanawiali się, ruszyli w drogę.

- Nie ukrywam, że łamałem przepisy. Jechałem szybko, bo córeczkę męczyła gorączka, a straciliśmy już dużo czasu. Jechaliśmy przez mniejsze miejscowości, mniej uczęszczanymi drogami, żeby nie trafić na patrole policji - opowiada Szymon Nawrocki, tata Neli.

W Skomlinie sam zatrzymał radiowóz. Opisał policjantom sytuację i zapytał, czy mogliby uprzedzić kolegów z innych patroli, by go nie zatrzymywali za zbyt szybką jazdę. Funkcjonariusze komisariatu w Białej asp. sztab. Andrzej Gepard i post. Kamil Szkudlarek zaproponowali eskortę.

- Mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Sytuacja wyglądała na poważną. Raczej nie zatrzymywałby radiowozu z błahego powodu. Uznaliśmy, że trzeba pomóc. Dyżurny komendy w Wieluniu wyraził zgodę na eskortę, włączyliśmy sygnały świetlne i dźwiękowe i ruszyliśmy szybko do szpitala - opowiada aspirant Gepard.

25 minut później dziecko było przyjmowane do kępińskiego szpitala. Nela została tam do wczoraj. - Okazało się, że przyczyną całego problemu były wirusy, przy których pacjenci mocno gorączkują - mówi Szymon Nawrocki.

Feralnego dnia Nela gorączkowała już od rana. Po podaniu leku temperatura spadła, jednak po południu dziewczynka zaczęła robić się bardzo rozpalona. Kiedy kolejne zabiegi rodziców nie przynosiły pożądanego efektu, zdecydowali się pojechać do szpitala w Wieluniu. Tu najpierw trafili do nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.

- O doktorze nic złego nie mogę powiedzieć. Był bardzo miły, od razu przebadał dziecko. Jednak kiedy poprosiłem, żeby zmierzył Neli gorączkę, zaśmiał się trochę, stwierdził, że nie wie, jak nam to powiedzieć, ale termometr elektroniczny bardzo szwankuje. Przyłożył urządzenie do czoła córeczki, pokazało... 34 stopnie. Oczywiście, za sprzęt odpowiada ktoś inny, nie lekarz, ale tak nie powinno być - dziwi się pan Szymon.

Dostali skierowanie na oddział dziecięcy. Tam zobaczyli długą kolejkę na korytarzu. Po rozmowie z pielęgniarkami podjęli decyzję o wyjeździe do innej lecznicy.

Zatrzymani w Skomlinie policjanci musieli pomóc? Nie musieli. Wykazali się jednak dużą empatią i sprawnością działania. Dzięki nim rodzina szybko i bezpiecznie dojechała na miejsce.

- Od 23 lat jestem na służbie i po raz pierwszy przytrafiła mi się taka interwencja - mówi asp. sztab. Andrzej Gepard. - Nawet nie próbowałem sprawdzać, czy dziecko wymaga szybkiej pomocy. Nie jestem lekarzem, żeby to oceniać. Decyzja była spontaniczna. Mam nadzieję, że wszystko dobrze z dzieckiem.

Tata Neli jest bardzo wdzięczny policjantom. Nie spodziewał się, że bez żadnych oporów zdecydują się pomóc.

- Byłem zaskoczony, kiedy panowie bez wahania zaproponowali eskortę. Chcę im bardzo serdecznie podziękować. Zachowali się na medal, powinni zostać docenieni - podsumowuje mieszkaniec Kraszkowic.

Policjanci zamknęli autostradę, by umożliwić kaczej rodzinie przejście na drugą stronę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki