Półnagi mężczyzna wpadł na ranem do restauracji Mc Donald's na Bałutach. Mężczyzna był agresywny i pobudzony. W pewnym momencie zaczął skakać po stołach. Gdy się zmęczył, zeskoczył na podłogę i pobiegł ukryć się na zapleczu restauracji. Wtedy też przyjechała wezwana przez obsługę policja. Funkcjonariuszom powiedział, że nie wie co się z nim dzieje. Kilkadziesiąt minut później znów szalał, tym razem na toksykologii.
Czytaj na kolejnym slajdzie
30-letni łodzianin został po godz. 5 przewieziony przez policję na toksykologię po tym, jak rozebrał się do pasa w jednej z restauracji sieci Mc Donald's na Bałutach i zaczął skakać po stolikach. W klinice toksykologii był tak agresywny, że policjanci pomagali lekarzom przetransportować go na salę chorych, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
– Pacjenci są bardziej agresywni – mówi o tych, którzy trafiają do kliniki po dopalaczach jej szefowa, prof. Anna Krakowiak. – Mają halucynację, są nienaturalnie pobudzeni.
Z obserwacji pracowników kliniki wynika, że ta grupa pacjentów jest coraz starsza, niektórzy mają po 35-40 lat podczas gdy jeszcze kilka lat temu hospitalizowani byli głównie pacjenci do 30 roku życia. Wśród starszych chorych są osoby, które dopalacze zażywają od dekady, ale też narkomani przyjmujący wcześniej tradycyjne narkotyki, którzy z powodu ich wysokiej ceny po latach przerzucili się na ich tańsze odpowiedniki.
Z danych Kliniki Ostrych Zatruć wynika, że hospitalizacji z powodu zatruć dopalaczami w tym roku jest więcej niż w ubiegłym. Szczególnie widoczne było to w wakacje. Być może dlatego, że przed zaostrzeniem prawa dotyczącego handlu dopalaczami wielu hurtowników czyściło magazyny.
21.09.2008 krakow ,
ul starowislna 12 , sklep z legalnymi srodkami odurzajacymi dopalacze.com ,
fot. wojciech matusik / polskapresse gazeta krakowska
