Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy narodowcy rosną w siłę. Skąd się biorą ludzie zasilający ich szeregi?

Jakub Szczepański
Janusz Wójtowicz/Polskapresse
Żeby być członkiem Ruchu Narodowego, wcale nie trzeba się golić na łyso i nosić ciężkich butów. Chęć do zadym też nie będzie konieczna.

O tym, że narodowcy rosną w siłę można się było o tym przekonać całkiem niedawno, bo na początku czerwca, podczas pierwszego Kongresu Ruchu Narodowego w Warszawie. Dwie ogromne czerwone flagi z białym orłem w koronie, kilkadziesiąt rzędów krzeseł, mównica, mikrofon i cały sztab gości. Na liście gwiazd Krzysztof Bosak, Artur Zawisza czy Rafał A. Ziemkiewicz.

Liderzy ugrupowań w garniturach, na sali odrobinkę mundurków jednoznacznie kojarzących się z latami 30. ubiegłego wieku. Temperatura przemówień rozpala do czerwoności, ale nie pada ani jedno słowo będące bezpośrednim odwołaniem do faszyzmu czy totalitaryzmu. - Oto iskra idei narodowej tli się w każdym z nas, a płomień ten rozpala polskie serca, to niezwykłe i wyjątkowe: płonące dusze… Młode pokolenie Polaków się przebudziło! - przemawiał podczas Kongresu Przemysław Holocher, honorowy przywódca ONR. - Ludzie nam ufają, ponieważ jest w nas młodość, uczciwość, nonkonformizm - przekonywał. Tyle, w telegraficznym skrócie, narodowcy o narodowcach: młodzi, godni zaufania, gotowi do działania i uczciwi. Słowem - nieskazitelni. Niezależnie od tego jacy są naprawdę, należałoby postawić jedno pytanie: skąd ci wszyscy ludzie biorą się w szeregach Ruchu Narodowego i dlaczego pragną zasilić akurat to ugrupowanie?

Przede wszystkim należy odnotować, że do Ruchu Narodowego zarówno teraz, jak i przed pierwszym Kongresem nie można się tak po prostu zapisać. A na pewno nie bezpośrednio. Skąd więc biorą się jego członkowie? Odpowiedź jest prosta: do RN należą wszyscy zrzeszeni w mniejszych organizacjach narodowościowych, które są lepiej lub mniej znane opinii publicznej. W sumie jest ich kilkadziesiąt. Zaliczają się do nich, m.in. Obóz Narodowo-Radykalny, Młodzież Wszechpolska, Unia Polityki Realnej czy stowarzyszenie Marsz Niepodległości. I wcale nie jest to mała siła. Świadczy o tym chociażby liczba ,,lajków" na Facebooku, gdzie profil RN polubiło prawie 26 tys. osób. Dla porównania: fanpage należący do politycznego weterana u sterów władzy, czyli Platformy Obywatelskiej, lubi jedynie 15 tys. ludzi więcej. A Ruch Narodowy dopiero raczkuje. Skąd ta popularność narodowców w Polsce?

- W całym społeczeństwie następuje osłabienie poprawności politycznej, jaką myślenie o państwie i polityce było skrępowane. Co więcej, ludzie młodzi, którzy jeszcze 10 lat temu byli za młodzi, by być gdzieś zaangażowani, trafili do nas - uważa Krzysztof Bosak, jeden z liderów Ruchu Narodowego. - Nie da się również lekceważyć kryzysu i wzrostu niezadowolenia wśród młodzieży, który jest związany z wysokim bezrobociem. Przychodzi rozczarowanie Unią zastępujące nadzieję na dobrobyt - dodaje. Ale to tylko kilka czynników wpływających na popularność organizacji narodowców. Zdaniem działaczy na powodzenie RN wpływają wydawnictwa historyczne i liczne manifestacje patriotyczne. Nie bez znaczenia pozostaje również zaistnienie organizacji w sferze medialnej. Bo zwłaszcza Pierwszy Kongres Ruchu Narodowego czy organizacja Straży Marszu Niepodległości wywołały sporo różnych emocji. I to nie tylko w mediach.

Z czym przeciętnemu Polakowi, który nie jest zaangażowany w życie polityczne kraju, kojarzą się organizacje zrzeszające narodowców? Z pewnością z Marszem Niepodległości, łysymi głowami, zamaskowanymi twarzami i często prostackimi, wulgarnymi czy agresywnymi hasłami. Przykładów nie trzeba szukać daleko: ,,Na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!", ,,Polska dla Polaków!". Jeszcze większe wpadki zdarzają się wśród kibiców na stadionach, gdzie incydenty związane z rasizmem czy antysemityzmem co jakiś czas bulwersują opinię społeczną. Ale nie można przecież wrzucać wszystkich do jednego worka. Chociaż prawdą jest, że osoby sympatyzujące z narodowcami bywają ludźmi niewykształconymi i szukającymi awantur, to jednak wielu sympatyków czy członków Ruchu Narodowego prezentuje zupełnie inną postawę.
Warszawa, Plac Narutowicza. Jest środa, dochodzi godzina 17. Wysiadam z tramwaju i kieruję się w stronę najbliższego lokalu przez tutejszych nazywanego po prostu ,,Grzybkiem". Rozglądam się. Nigdzie nie widać mojego rozmówcy. Chwytam więc za telefon i wstukuję jeden z ostatnio wybieranych numerów. Kątem oka zauważam młodego chłopaka, który macha do mnie ręką. - To pan? - pytam. I tak zaczynamy rozmowę. O narodowcach ze świeżo upieczonym narodowcem.

Wojciech Smólski, rocznik 1991, pochodzi ze Szczecina. Obecnie student trzeciego roku architektury Politechniki Warszawskiej. Średniej wysokości blondyn, który niczym szczególnym się nie wyróżnia - nie jest krótko ostrzyżony, ani nie nosi ciężkich butów. Jak mówi sam o sobie, jest typowym ,,słoikiem". Nie pochodzi z rodziny pobożnej czy szczególnie patriotycznej, ale, jak sam przyznaje, zawsze interesował się historią i aktualną polityką. W szkole średniej znał homoseksualistów i Polaków pochodzenia żydowskiego, ale wcale nie stanowi to dla niego większego problemu. O dawnych znajomych nie mówi z nienawiścią. Zaznacza jedynie, że promocja niektórych zachowań jest w jego środowisku po prostu niepożądana. Z Ruchem Narodowym związał się ze względu na przynależność do Młodzieży Wszechpolskiej, której nie jest jeszcze pełnoprawnym członkiem. W strukturach działa dopiero od marca. Na pytanie ,,dlaczego Ruch Narodowy?" odpowiada: - Moje zaangażowanie w tę organizację jest próbą analizowania współczesnej Polski i współczesnego życia politycznego. Nie jestem patriotą, bo rajcują mnie narodowe barwy czy godło. W tym momencie zakładam firmę i chcę odnieść w życiu sukces. A umożliwić mi to może kraj, który będzie sprawny i nie obciążony zaszłościami PRL.

Jak dotrzeć się do Młodzieży Wszechpolskiej? - Trzeba po prostu chcieć - mówi Wojciech. Co to oznacza w praktyce? Należy wypełnić odpowiedni formularz zgłoszeniowy na stronie www i skontaktować się z jednym z lokalnych liderów. Później pozostaje aktywny udział w spotkaniach i manifestacjach, referaty o tematyce bieżącej lub patriotycznej.

Na dyskusji spędzamy ponad godzinę. Rozmawiamy o sytuacji ekonomicznej, historii, związkach homoseksualnych, Żydach, czarnoskórych, popularności i w końcu zróżnicowaniu wewnętrznym Ruchu Narodowego. Bo czy organizacją prawicową można nazwać kogoś, kto oczekuje ochrony miejsc pracy? Czy członków tego nacjonalistycznego konglomeratu, jakim jest Ruch Narodowy, da się w ogóle sklasyfikować? Wygląda na to, że nie.

- Niektórzy ludzie, którzy należą do mojego środowiska są bardziej liberalni, inni bardziej konserwatywni gospodarczo - tłumaczy mi Smólski. I nie sposób się z nim nie zgodzić. Nie można przecież wrzucić wszystkich narodowców do jednego worka. A organizacje nacjonalistyczne skupione w Ruchu Narodowym są wyprofilowane od prawa do lewa. Co więc trzyma je razem? - Jasne odwołanie się do tradycji narodowej, tradycji politycznej, która jest przez wszystkie odłamy Ruchu uważana za coś oczywistego, ciągle żywego i jednoczącego - tłumaczy Krzysztof Bosak. - Łatwo zrozumieć, że jest to możliwe, jeżeli zna się zróżnicowanie tradycji Ruchu Narodowego. Doświadczenie wewnętrznego sporu i współpracy różnych grup jest wpisane w endecką kulturę polityczną - twierdzi.

Kongres pokazał, że Ruch Narodowy potrafi zebrać mniejsze organizacje. Czy twór zdoła przyciągnąć odbiorców i przetrwa wewnętrzne podziały? Co z działalnością budzącą skojarzenia z faszyzmem? Politycy i część społeczeństwa już teraz okazują niepewność, a może nawet strach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polscy narodowcy rosną w siłę. Skąd się biorą ludzie zasilający ich szeregi? - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki