Fijałek, grający w parze z Mariuszem Prudlem, przegrali z Łotyszami Aleksandrsem Samoilovsem i Ruslansem Sorokinsem 1:2 (21:12, 15:21, 13:15). Nadal mają jednak szanse na wyjście z grupy, bo z 24 par do dalszych gier wychodzi szesnaście.
- Na tie-break wyszliśmy skoncentrowani, ale niestety popełniliśmy błędy, które nie dały nam później już szans, by powalczyć o zwycięstwo. Ale przed nami kolejne mecze, więc patrzymy optymistycznie - mówił Fijałek.
Turniej siatkarzy plażowych odbywa się w bardzo prestiżowym miejscu, bo stadion zbudowano na defiladowym placu położonym między Trafalgar Square, a Pałacem Buckingham. Zbudowana z metalowych rur arena mieści aż piętnaście tysięcy widzów, z których większość pewnie dopiero poznaje siatkówkę plażową.
- To nasz pierwszy tak wielki turniej, więc wchodząc na boisko można dostać gęsiej skórki. Ale tremy nie ma - zapewnił Fijałek, który długo pauzował z powodu kontuzji. Przeciwnicy zresztą to wykorzystują, bo niemal wszystkie zagrywki kierowane są właśnie w niego, przez co on również musi kończyć ataki.
- Pogram sobie w tym sezonie po tej kontuzji. Rozumiem to, każdy chce wygrać - powiedział reprezentant Polski, który zaraz po meczu od dziennikarzy dowiedział się, że Polska ma już jeden medal, który trafił w ręce strzelczyni Sylwii Bogackiej. - Naprawdę? To świetnie, każdy medal Polaków bardzo cieszy i bardzo motywuje - dodał.
Kolejny mecz Fijałek i Prudel rozegrają w poniedziałek późnym wieczorem, a ich rywalami będą Amerykanie Jacob Gibb i Sean Rosenthal.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?