Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie wina to już nie ciekawostka – warto je poznać i docenić!

Andrzej Gębarowski
Winnica w Sandomierzu
Winnica w Sandomierzu Fot. 123rf
Czy Polska może się komuś kojarzyć z wybornym, rodzimym winem? Jeśli ktoś odwiedzi jedną z polskich winnic na Podkarpaciu lub w Lubuskiem, będzie zaskoczony jakością powstającego tam trunku i stanie się entuzjastą rozwoju młodego polskiego winiarstwa.

Włochy, Francja, Austria, nawet Czechy - ale czy Polska może się komuś kojarzyć z wybornym, rodzimym winem? Jeśli ktoś odwiedzi jedną z polskich winnic na Podkarpaciu lub w Lubuskiem, będzie zaskoczony jakością powstającego tam trunku i stanie się entuzjastą rozwoju młodego polskiego winiarstwa.

Młodego, bo po dekadach upadku jesteśmy obecnie świadkami odradzania się winiarstwa w Polsce. W wielu regionach powstają nowe winnice. Oprócz tradycyjnych rejonów uprawy na Ziemi Lubuskiej i Dolnym Śląsku, powstały prężne ośrodki winiarstwa na Podkarpaciu (m.in. w Wieliczce) i w Małopolsce (m.in. w okolicach Sandomierza), gdzie również są dobre warunki do zakładania winnic. Co ciekawe, winnic przybywa także w północnych rejonach Polski, a wina, jakie się w nich wytwarza - na przykład w podszczecińskiej winnicy Turnaua - są zaskakująco dobrej jakości (rieslingi!).

W Polsce znajduje się obecnie kilkadziesiąt większych winnic o wielkości od kilkudziesięciu arów do kilkunastu hektarów; powstają też setki mniejszych nasadzeń . Ogółem areał uprawy winorośli w Polsce jest szacowany na około 900 hektarów, ale z każdym rokiem wzrasta. Nadal jest ich niewiele w porównaniu do innych krajów znanych z tradycji winiarskich, ale – kto wie – może mamy szansę na zrównanie się w przyszłości na przykład z Czechami? Może Dolny Śląsk zacznie konkurować z Morawami?

Dzisiaj wydaje się to czystą fantazją, ale przecież dwie dekady temu w Polsce nie było ani jednej winnicy z prawdziwego zdarzenia! Nie było też żadnego doświadczenia w uprawie winorośli: pierwsze winnice uprawiano po amatorsku, w dni wolne od pracy, a nie wtedy, gdy winne krzewy tego potrzebowały. Obecnie upowszechniło się profesjonalne podejście, zaś postęp jest na tyle szybki, że może nas jeszcze niejedno zaskoczyć.

Szlakiem wina i miodu
Regionem, gdzie winorośl była uprawiana od setek lat, a dokładniej od XII wieku, jest Ziemia Lubuska. W XIX wieku w samej tylko Zielonej Gorze było 700 hektarów winnic i siedem dużych wytwórni win. Przerwa, jaka nastała w uprawie winorośli, trwała przez kilka powojennych dekad. Poniemieckie winnice zaorano pod uprawy ziemniaków i zboża. Czasem pomysły były bardziej oryginalne i na przykład winnicę w Górzykowie (Stara Winna Góra) obsadzono drzewkami grochodrzewu (popularnie zwanego akacją), aby zbierać miód akacjowy.

Dziś można już mówić o odrodzeniu się wielowiekowej tradycji. W Zielonej Górze corocznie obchodzi się we wrześniu Święto Winobrania, zaś pod miastem powstało samorządowe Lubuskie Centrum Winiarstwa w Zaborze, szerzące wiedzę na temat tajników wytwarzania wina. Wiedzę tę chłoną nowe pokolenia zielonogórskich winiarzy, a także ci, którzy dopiero myślą o założeniu plantacji.

Niedaleko znajduje się winnica samorządowa, gdzie kilkunastu lubuskich winiarzy uprawia winne krzewy na 35 hektarach wzgórza nad Odrą. Inicjatywa jest całkiem świeża: pierwsze nasadzenia miały tam miejsce wiosną 2013 roku. Większość plantatorów jest zatem na etapie zbierania doświadczeń i chęć ich pogłębiania góruje nad wzajemną konkurencją.
Lubuskie Centrum Winiarstwa w Zaborze wraz z winnicą stały się sercem „Lubuskiego Szlaku Wina i Miodu”. Zainicjowany w 2010 roku projekt połączenia we wspólnym działaniu kilku winnic - początkowo w promieniu 30 km - rozrósł się do przedsięwzięcia obejmującego całe województwo zielonogórskie. W sumie ścieżką wina i miodu pokonać można aż 302 kilometry i z każdym rokiem powiększa się grono turystów, którzy zaliczyli przynajmniej część tej ciekawej trasy.

Jej ważne przystanki to m.in. winnice Cantina w Mozowie, Miłosz w Zaborze, Kinga w Starej Wsi i Julia w Starym Kisielinie. Inne znane winnice to Ingrid w Zaborze, Stara Winna Góra w Górzykowie, Saint Vincent w Borowie Wielkim.

Szlachetne odmiany i hybrydy
Coraz więcej osób zdecydowało się związać swoje życie z uprawą winorośli i produkcją wina. I są efekty - wina, jakie powstają w polskich winnicach to coraz częściej produkty bardzo wysokiej jakości, profesjonalnie wykonane. Mają swój oryginalny smak, wyjątkowy aromat i coraz szersze grono sympatyków.

Polskie wina to trunki zarówno białe jak i czerwone. Szczególnie dobrze udają się białe wina, wytwarzane ze szlachetnych szczepów winogron, nadających się do bardziej wymagających warunków klimatycznych, takich jak krótszy okres wegetacji i późne przymrozki. Gorzej z czerwonymi winami, które wytwarza się u nas głównie z hybryd (krzyżówek międzygatunkowych). W Polsce uprawiane są przede wszystkim Rondo i Regent, choć niektórzy oferują też Pinot noir.

Trwa ciągle jeszcze okres dobierania odmian do lokalnych siedlisk. Niektórym udaje się to doskonale – przykładem może być winnica Ingrid w miejscowości Łaz pod Zieloną Górą, gdzie uprawia się takie odmiany szlachetne, jak Pinot noir i Pinot blanc, Muscat, Gewurztraminer, Muller-Thurgau oraz Zweigelt. Co ciekawe, winnica ta powstała niedawno, bo w 2008 roku, a jej właściciele – Monika i Jacek Kapałowie - mogą się już pochwalić nagrodami (Pinot blanc z 2016 r).

- Kiedy jedni jeżdżą na rowerach, my przycinamy winorośl. Kiedy drudzy oglądają telewizję, my podwiązujemy, obcinamy, wiążemy winorośl. Kiedy inni zimą siedzą przy kominku w ciepłym domu, my przeprowadzamy zimowe cięcie winorośli. Czy więc warto? Pewnie tak, bo gdy jedni kupują winogrona w hipermarkecie, my idziemy na winnicę i sięgamy po owoce prosto z krzewów. Kiedy drudzy siedzą na balkonach w upalne popołudnie, my odpoczywamy na tarasie, delektując się schłodzonym winem. Kiedy inni martwią się o emeryturę, my wiemy, że będziemy ją mieli- z pewnością… bardzo wesołą – wylicza zalety posiadania winnicy jej właścicielka.

Liczba butelek wytwarzanego w Polsce wina w najbliższych latach będzie jeszcze stosunkowo niewielka, liczona co najwyżej w tysiącach. Niełatwo więc znaleźć polskie wina w szerszej sprzedaży i są one stosunkowo drogie, w cenie od 40 zł w górę. W większości jest to wino do kupienia na miejscu, w winnicy – bezpośrednio u producenta. Zapewniam jednak, że warto, bo to dobra okazja do poznania ludzi pełnych pasji do wina i potrafiących dzielić się swoją pasją z innymi. A lampka wina wypita bezpośrednio po spacerze między rzędami winorośli ma naprawdę wyjątkowy smak i aromat!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki