Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 90 łódzkich działkowców może stracić swoje ogródki

Jolanta Sobczyńska
Jakub Pokora
Dziesięciu działkowców z Rodzinnych Ogródków Działkowych Demeter przy ul. Hodowlanej w Łodzi dostało sądowe nakazy opuszczenia swoich ogrodów. Działki, które uprawiały 92 rodziny (ok. 3,5 ha), odzyskała dawna właścicielka.

- My nie oddamy naszych ogródków! - denerwuje się Zygmunt Kowalski, który założył komitet obrony działek w ROD Demeter. - Tu się krew poleje. Uprawialiśmy działki po 30 lat, włożyliśmy w nie nie tylko pieniądze, ale i własne serca.

ROD Demeter zostały założone w 1983 r. Wtedy grunty ogródków należały do Skarbu Państwa. Ale w 2002 r. wojewoda łódzki unieważnił orzeczenie wywłaszczeniowe. Połowę terenu odzyskała dawna właścicielka, dziś mieszkanka Białogardu. Polski Związek Działkowców w Łodzi zaskarżył tę decyzję do sądu, ale sprawę przegrał.

W 2004 r. właścicielka zaczęła na poważnie ubiegać się o odzyskanie ziemi. Za bezumowne korzystanie z nieruchomości komornik ściągnął wtedy ze związku działkowców ok. 70 tys. zł

Na terenie ogrodu zaczęli pojawiać się ludzie - mieszkańcy Białogardu - którzy fotografowali altany i działki. Działkowcy nie zamierzali jednak zostawiać wypieszczonych domków.

Pod koniec 2009 r. ktoś postanowił jednak zastraszyć opornych właścicieli. Tuż po świętach Bożego Narodzenia, jednego dnia, dokładnie w tym samym czasie, siedem altan stanęło w ogniu. Najwyraźniej zostały podpalone. Ludzie stracili majątki warte kilkanaście tysięcy złotych. Altana pana Zdzisława miała nową werandę. W domku pana Romana dało się nawet mieszkać - był elegancki, murowany.

Pod koniec 2009 r. ponad 90 działkowców dostało indywidualne pozwy sądowe od właścicielki gruntów.

- Domagała się od nas opuszczenia jej terenów i zapłacenia przez każdego posiadacza ogródka po 3.100 zł odszkodowania za korzystanie z gruntu - dodaje Zygmunt Kowalski z ROD Demeter. - Niestety, mamy pierwsze, niekorzystne dla nas wyroki w tej sprawie. Dostało je 10 osób. Nie muszą wprawdzie płacić tych trzech tysięcy, jednak działkę mają opuścić. Siedem wyroków jest prawomocnych. Trzy są w apelacji.

Działkowcy czują się bezsilni. Dostali nieużytki, w które zainwestowali niemałe pieniądze. Tymczasem sądy wszystkich instancji przyznają ziemię dawnej właścicielce.

- Niestety, ludzie płacą za zaniedbania poprzedniej epoki - mówi radca prawny z Polskiego Związku Działkowców w Warszawie, Tomasz Terlecki. - Przekazano związkowi działkowców ziemię w użytkowanie, jednak nikt nie pomyślał, żeby wpisać ich do księgi wieczystej. Każdy sąd przyzna więc ziemię dawnym właścicielom. Działkowcom pozostaje tylko jedna droga. Powinni ubiegać się o odszkodowanie od reprezentantów Skarbu Państwa w Łodzi, czyli od gminy Łódź.

Zygmunt Kowalski nie chce jednak słyszeć o żadnych odszkodowaniach: - Chcemy nadal uprawiać nasze działki - podkreśla. - Nie chcemy żadnych odszkodowań. Napiszemy list otwarty do premiera i prezydenta RP o tym bezprawiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki