Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poród pod Biedronką w Czersku. Dziecko ma się dobrze. Mamy relacje świadków

Anna Klaman
Anna Klaman
Rodzice po porodzie mówili, że nazwą córkę Anastazja. Moment porodu wyglądał tak: - Matka stała w rozkroku przy wejściu do sklepu i złapała dziewczynkę - opowiada Tomasz Majerski z Elbląga, świadek tej chwili. - Stałem sam. Spanikowałem. Zacząłem wołać: - Kobieta urodziła...

- Dziecko jest w bardzo dobrym stanie - mówi Leszek Bonna, dyrektor szpitala w Chojnicach. - Otrzymało najwyższą punktację.
Dziewczynka urodziła się na ulicy, przy wejściu do sklepu „Biedronka” przy ul. Cmentarnej w Czersku. Jej mama pochodzi ze Starogardu Gdańskiego, ale mieszka w Czersku. Była sobota, ok. godz. 18.

Relacje świadków się różnią. Tomasz Majerski z Elbląga opowiada: - Nikt nie chciał pomóc. Ona wołała. Prosiła, by zawołać jej partnera, a każdy wchodził do sklepu i ją olewał. Jako jedyny podszedłem do niej i spytałem, co się stało. Zobaczyłem, że wody płodowe odeszły - miała zieloną kałużę pod sobą. Prosiła, by wezwać jej partnera. Postanowiłam go poszukać. W sklepie był tłum ludzi. Podszedłem do kasjerki, powiedziałem jej na ucho, żeby klienci nie słyszeli. Ale sprzedawczyni odpowiedziała, że nie mają nagłośnienia, odwróciła się ode mnie i kasowała dalej. Wiedziałem, że trzeba dzwonić na pogotowie. Wróciłem do kobiety.

Stałem metr obok niej, kiedy urodziła. Stała w rozkroku, złapała dziecko na ręce. Spanikowałem, zacząłem wołać „Kobieta urodziła, kobieta urodziła”. Na początku nikt nie chciał podejść, wszyscy się bali, czy byli w szoku. Zauważyłem, że dziecko płacze, więc był dobry znak. Podszedłem, dziecko się poruszało, płakało. Kobieta była oszołomiona, ale nic jej nie zagrażało. Postanowiłem zadzwonić po pogotowie. Wtedy zbiegło się kilka osób - ktoś przyniósł koc, ktoś wodę, ktoś rękawiczki. Również pobiegłem do samochodu po koc. Okryliśmy kobietę. Znowu zadzwoniłem na pogotowie, żeby zapytać, co robić. Powiedzieli, żeby matka przytuliła dziecko i żeby ją okryć kocami i czekać na karetkę. Przyszedł partner tej pani i jakiś kolega. Stali, patrzyli. Kobieta była zadowolona, dziękowała wszystkim. Dziecko żyło, płakało.

Po piętnastu minutach pojawiła się policja, rozgoniła gapiów. Pan Tomasz nie czekał na pogotowie. Poszedł po zakupy dla swoich dzieci, z którymi wypoczywał nad jeziorem.

Jest też relacja Angeliki Juchniewicz z Łęga. - Słyszałam, jak kobieta krzyczała: - Ja rodzę. Nikt się nie interesował. Pobiegłam do auta po rękawiczki lateksowe i koc termiczny. Było już widać połowę dziecka. Gdy się urodziło, chwyciłam je i podałam matce. Owinęłam kocem. Byli przy mnie jakiś chłopak z dziewczyną, potem zbiegło się więcej osób.

Najważniejsze, że niemowlę jest zdrowe. No i cóż w emocjach ... inaczej zapamiętujemy fakty.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poród pod Biedronką w Czersku. Dziecko ma się dobrze. Mamy relacje świadków - Gazeta Pomorska

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki