Z powodu epidemii koronawirusa w połowie marca zawieszone zostały porody rodzinne. Tymczasem w normalnych warunkach aż trzy czwarte pań decyduje się na takie rozwiązanie.
- Wiele pań nastawiało się na taki poród. Niektóre czekały do ostatniej chwili mając nadzieję, że porody rodzinne zostaną przywrócone. Wielu się to nie udało – mówi Edyta Nowicka z ruchu Rodzić po Łódzku.
Możliwość porodów rodzinnych ministerstwo zdrowia przywróciło na początku maja. Osoby towarzyszące muszą spełniać jednak wiele zaleceń. To m.in. obowiązek mieszkania z rodzącą przez co najmniej 14 dni przed porodem, wykonać test na koronawirusa, a także zapewnić środki ochrony osobistej, m.in. fartuch i maseczki do zmiany co dwie godziny. Natomiast szpital powinien mieć w sali porodowej osobny węzeł sanitarny.
Jednak porodówki w regionie łódzkim przywracają porody rodzinne powoli. W Łodzi są one możliwe w prywatnych szpitalach Salve i Medeor. W szpitalu w Brzezinach są możliwe od połowy maja. A w tym tygodniu chce je przywrócić szpital Rydygiera w Łodzi.
Porody rodzinne, tam gdzie są, wiążą się z kosztami. W Salve osoba towarzysząca musi zapłacić za 40 zł za komplet ochronny i 95 zł za test na koronawirusa. W szpitalu im. Rydygiera osoba towarzysząca będzie musiała przynieść swój własny strój ochronny lub kupić go od szpitala. Decyzja dotycząca opłaty za testy będzie podana w najbliższych dniach.
Ale część szpitali porodów rodzinnych nie ma. Tak jest m.in. w łódzkim Madurowiczu i w Matce Polce. W tym ostatnim powodem są m.in. warunki panujące na planowanej do remontu porodówce i jej sąsiedztwo z oddziałem neonatologicznym. Zdaniem szpitala każda dodatkowa osoba w tym miejscu może stanowić potencjalne dodatkowe zagrożenie.
W obecnej sytuacji epidemiologicznej nie możemy sobie na to pozwolić. Przywrócimy porody rodzinne tak szybko, jak będzie to możliwe – mówi Adam Czerwiński, rzecznik prasowy szpitala.
Dla ułatwienia Matka Polka uruchomiła w tym tygodniu szkołę rodzenia online. Ma ona przygotować przyszłe mamy do porodu i opieki nad maleństwem. Ze względu na epidemię udział w normalnych zajęciach jest obecnie niemożliwy. Zajęcia są dostępne bezpłatnie dla wszystkich ciężarnych, nie tylko dla pacjentek szpitala. I, jak zapewnia położna Magdalena Kempińska, wystarczą do przygotowania się do porodu.
Jednak społeczniczki z ruchu Rodzić po Łódzku, które często krytykują jakość opieki nad położną, tym razem wykazują zrozumienie. - Sytuacja się skomplikowała. Jest to trudny okres zarówno dla ciężarnych jak i szpitali. Najważniejsze jest zdrowie kobiet, dzieci i personelu. To nie są ludzie, których można łatwo zastąpić, jeśli zachorują – przyznaje Edyta Nowicka.
Na dodatek okazało się, że dla kobiet rodzących samotnie brak partnerów nie był tak dotkliwy, jak się spodziewały. - Te porody, mimo braku partnerów, były bardzo szybkie i sprawne, często bez znieczulenia. Kobiety w obecności położnej bardziej słuchały swojego ciała – mówi Nowicka.
Jej zdaniem ten przymusowy eksperyment pokazał, że porody bez obecności partnera przebiegają nawet lepiej. - Jest moda na porody rodzinne, ale może nie zawsze warto słuchać mody, tylko posłuchać siebie i swojego instynktu? - mówi Nowicka. Choć dodaje, że kobieta zawsze powinna mieć prawo wyboru.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?