Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porwany samolot z kibicami ŁKS lecącymi na mecz z Lechią do Gdańska

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Grzegorz Gałasiński
Kibice Łódzkiego Klubu Sportowego przeżyli dramatyczną historię...

To miała być zwykła wyprawa kibiców na mecz z Lechią w Gdańsku. Przerodziła się jednak w koszmar, o którym przez wiele, wiele lat nie wolno było mówić i trzymano tę sprawę w ścisłej tajemnicy. Tę niesamowitą historię przypomniał kustosz tradycji ŁKS Jacek Bogusiak.

W sobotę o godz. 20.30 piłkarze ŁKS grają z Lechią w Gdańsku. Tak samo było siedemdziesiąt lat temu i nic nie zapowiadało, że przed tym meczem coś wyjątkowego się wydarzy.

Opowiada Jacek Bogusiak, kustosz tradycji ŁKS

Minęło 70 lat od historycznych, dramatycznych i niepowtarzalnych wydarzeń z udziałem w tle kibiców ŁKS. We wrześniu 1949 doszło do pierwszego porwania rejsowego samolotu PLL LOT. W samolocie, wśród pasażerów, znajdowała się także grupa kibiców ŁKS, udając się za ulubieńcami Łodzi, piłkarzami ŁKS, na mecz do Gdańska.

W pamiętny czwartek 15 września 1949 ŁKS rozgrywał swój mecz ligowy w Gdańsku z Lechią. Duża grupa kibiców ŁKS udała się na ten mecz pociągiem. Kilkuosobowa grupa postanowiła polecieć do Gdańska samolotem. Z Łodzi z lotniska Lublinek latały rejsowe samoloty PLL LOT. Obsługiwały je zakupione od Amerykanów maszyny lotnicze Douglas DC-3. Sympatycy ŁKS w doskonałych humorach czekali na lotnisku na samolot. Także w samolocie atmosfera była wesoła. Kibice liczyli na zwycięstwo, podróż umilali sobie małym co nieco.

Po wylądowaniu w Gdańsku, udali się na stadion, gdzie dołączyli do dużej grupy łódzkich kibiców, którzy przybyli na ten mecz pociągiem.

Miłe złego początki były też podczas meczu

Mecz zaczął się doskonale, po rajdzie Tadeusza Hogendorfa i wspaniałym mocnym strzale ŁKS objął prowadzenie 1:0. Kibice ŁKS natychmiast zaśpiewali na jego cześć: „A Hogendorf w pędzie, Gdy bramkę zdobędzie, Z powagą obnosi łysinę…” i dalej „ŁKS my chcemy Twojej sławy”…

Niestety, były to wszystkiego miłe początki. ŁKS, po dziwnych decyzjach sędziego i odgwizdaniu rzutu karnego dla Lechii, przegrał ten mecz 1:2.

Nastąpił powrót do Łodzi. W piątek rano w łódzkich gazetach można było przeczytać sprawozdania z tego meczu. Do Łodzi wróciła grupa kibiców ŁKS podróżujących pociągiem.

Kibice ŁKS wylądowali w... Szwecji

Po meczu kibice ŁKS udali się na gdańskie lotnisko i czekali na samolot na trasie Gdańsk – Łódź – Katowice. Po wejściu na pokład, zajęli miejsca blisko siebie, by rozmawiać o odbytym meczu i następnych pojedynkach piłką ŁKS. Nagle zaczęło się coś dziać na pokładzie…

Samolot wystartował z Gdańska, nie doleciał jednak o czasie do Łodzi i Katowic, a polska prasa milczała. Prasa w Gdańsku, Łodzi i Katowicach w dniach 16-20 września 1949 poruszała wiele tematów, a nie zamieściła żadnej informacji o polskim samolocie, który lot z Gdańska do Łodzi wykonał z lądowaniem w Sztokholmie i po drodze stracił 9 pasażerów.

Czyli według polskich mediów, nic wielkiego się nie stało, to nie była informacja godna uwagi. W takich okrutnych czasach żyło się wówczas w komunistycznej Polsce.

Przez wiele, wiele długich lat, oficjalnie nie można było uzyskać żadnych informacji o locie samolotu LOT z dnia 15 września 1949 na trasie Gdańsk-Łódź-Katowice. Po latach, w archiwach MSZ można odnaleźć krótką wzmiankę:

„W dniu 15 września 1949 samolot LOT na trasie Gdańsk-Katowice z międzylądowaniem na lotnisku w Łodzi miał na pokładzie terrorystów. Załoga została sterroryzowana przez grupę 9 osób. Samolot musiał przymusowo lądować w Nykoping w Szwecji. Terroryści (porywacze) zostali aresztowani przez władze szwedzkie i odwiezieni do Sztokholmu. Po sprawdzeniu samolotu, przesłuchaniu załogi i pozostałych pasażerów, samolot powrócił do Polski.”

Prasa szwedzka i władze Szwecji także chciały uniknąć rozgłosu i nie podawały żadnych informacji o tych wydarzeniach.

Opowiada uczestnik tamtych wydarzeń

Wśród uczestników lotu byli m.in. dziennikarz Władysław Lachowicz - jak przypomniał red. Wojciech Filipiak - oraz znani kibice ŁKS Lucjan Zapędowski i Tadeusz Zdzienicki. – Po wejściu do samolotu zajęliśmy miejsca obok siebie – opowiada Tadeusz Zdzienicki. – Byliśmy smutni po pechowej porażce. Wyjęliśmy z toreb kiełbasy i coś do poprawienia humorów. Wznieśliśmy dwa toasty za następny mecz ŁKS, gdy to się zaczęło.

Grupa czterech czy pięciu osób sterroryzowała załogę samolotu. Kazali pilotowi lecieć do Szwecji. My i pozostali pasażerowie zamarliśmy z przerażenia. Sytuacja była dramatyczna. Czy nie wybuchnie bomba? Co się stanie, jak po awanturze z pilotem samolot runie do morza? Czy władze komunistyczne nie każą zestrzelić samolotu? – takie myśli kołatały się w naszych głowach.
Na szczęście pilot oznajmił, że wykona polecenia porywaczy. Odetchnęliśmy z ulgą i na uspokojenie opróżniliśmy nasze napoje. Z naszych trunków chętnie korzystali także pozostali pasażerowie.

Kibiców ŁKS było siedmiu lub ośmiu. Jeden spóźnił się na lotnisko i został w Gdańsku. Samolot wylądował w Sztokholmie, a na lotnisku było dużo policji, wojska. Kazali każdemu wychodzić pojedynczo z podniesionymi rękami.Każdego długo kilkakrotnie przesłuchiwali. Przedstawiciele władz Szwecji proponowali nam azyl. Kilku pasażerów przystało na to, w sumie w Szwecji zostało 9 czy 10 pasażerów, ale kibice ŁKS w komplecie wrócili do Łodzi. Tu mieliśmy rodziny i najbliższych. Baliśmy się co z nimi będzie, jak ktoś z nas wybierze wolność.

W Szwecji mieszkał mój brat, nie widziałem go od wybuchu wojny. Jak to zrobiła szwedzka policja, że w ciągu kilku godzin przywieźli go na lotnisko. Pozwolili mi spotkać się z bratem, było to kolejne wielkie przeżycie. Z obawy o życie najbliższych postanowiłem wracać do Polski.

W Polsce na kibiców ŁKS czekała milicja, bezpieka i długie przesłuchania. Mieliśmy zakaz udzielania jakichkolwiek informacji na temat lotu i tego co się działo. Przez lata moja korespondencja była czytana, koperty nosiły ślady otwierania.

Tak w sumie szczęśliwie kończy się opowieść o niezwykłej wyprawie kibiców ŁKS.

Obszerny materiał o tamtych wydarzeniach sprzed 70 lat także w piątkowym papierowym wydaniu Dziennika Łódzkiego

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki