Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porywający spektakl w ''Jaraczu''

Łukasz Kaczyński
Andrzej Wichrowski, Milena Lisiecka, Matylda Paszczenko - hipnotyzujące aktorstwo!
Andrzej Wichrowski, Milena Lisiecka, Matylda Paszczenko - hipnotyzujące aktorstwo! materiały teatru im. S. Jaracza
Piękny i perwersyjny, prowokacyjny i porywający, spektakl w "Jaraczu" to szach i mat dla łódzkich teatrów już na otwarcie sezonu.

Grzegorz Wiśniewski prezentuje się tu nim jako pełen samozadowolenia i bezlitośnie konsekwentny teatralny demiurg - wyreżyserował, opracował tekst dramatu i muzykę, odpowiada też za scenografię i światła (z pomocą Katarzyny Zawistowskiej ).

Fortepian, fotel, później stół. Czarne, połyskujące, aseptyczne. Można się w nich przejrzeć, mogą też zniekształcać ludzkie odbicie. Ale pod tą czernia coś pulsuje. Tu wszystko udaje to, czym w istocie swej nie jest. Ściany tworzy rozpięta niemal rzeźnicka folia. Okala scenę i widownię jak kotara prysznicowa. Na wąskiej scenie trzy postaci: Wera (Lisiecka) i Klara (Paszczenko), Rudolf (Wichrowski). Grają brawurowo!

W tym kazirodczym trójkącie kipią skrywane perwersje, urazy, kompleksy i niespełnienie. Rudolf, były zastępca obozu zagłady to w wolnym świecie, o ironio losu, udający się na emeryturę poważany sędzia. To musi być moment kryzysowy dla kogoś, kto z natury nie był przecież zły. Zabijał, bo inni zabijali i miał z tego frajdę.

Pierwszy akt wypełnia się z masek normalności, pysznie groteskowe. W śmiech wkracza groza wraz z pojawieniem się Wichrowskiego. Antrakt też wpleciono w spektakl. I to jak! Obsługa teatru wyprasza ze sceny, trzeba przejść obok nieruchomej, przez brata zrzuconej z wózka Klary. Dźwięk lejącej się pod prysznicem wody, pod który szedł Rudolf, rozchodzi się znad progu. Po "wspólnej", obozowej kąpieli, która nie oczyszcza, lądujemy w foyer.

Drugi akt to przyjęcie z trzema wielkimi swastykami oczekującymi Wodza, który nie nadejdzie. Nie ma Wodza, Idei. Jest człowiek, ale on Wiśniewskiego nie oszuka. Jego egzystencjalny nihilizim to podana na porcelanowym talerzu smoła - bezboleśnie jej nie strawisz.

A może wypada być wdzięcznym "Himmlerom", że rozszerzyli definicję człowieczeństwa - niezbywalnej i nierozpoznanej kondycja. Może... jej efektem jest takie właśnie myślenie? Oto teatr, który mówi autonomicznym językiem. Ciekawe jak długo utrzyma się na afiszu. Mistrzostwo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki