Posłowie PiS głosowali przeciw Kaczyńskiemu: Beata Mateusiak-Pielucha, Tadeusz Woźniak, Piotr Polak, Małgorzata Janowska

Projekt zakładał m.in., że pracownik, który nie poddał się testowi, będzie mógł zostać zobowiązany do zapłaty odszkodowania, jeśli zostanie potwierdzone, że zaraził koronawirusem innego pracownika. To zaś zdaniem opozycji w efekcie miało doprowadzić do tego, że pracownicy wszelkich instytucji, spółek i firm zamiast pracować, wpadną w niebezpieczną manię donoszenia na siebie, stąd też projekt nazywano "najbardziej idiotyczną ustawę jaką widział Sejm". Projekt już z komisji zdrowia wyszedł z rekomendacją odrzucenia przed pierwszym czytaniem na wniosek Koalicji Obywatelskiej. W Sejmie bronił go jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński, bo sam podpisał się pod projektem.

Wolność każdego człowieka jest ograniczona poprzez wolność, a więc także i zdrowie drugiego człowieka - mówił Kaczyński. - Z wolnością łączy się odpowiedzialność i to też jest uwzględnione w tym projekcie.

Za odrzuceniem projektu zagłosowało jednak aż 24 posłów klubu PiS, w tym czwórka z łódzkich okręgów. To Beata Mateusiak-Pielucha, posłanka Pajęczna, z Jarosławem Kaczyńskim współpracująca jeszcze od czasów Porozumienia Centrum, Tadeusz Woźniak, poseł z Kutna, prezes Solidarnej Polski w okręgu sieradzkim, a także Piotr Polak, poseł z Zadzimia, w Sejmie od 2007 r. Projekt odrzuciła także Małgorzata Janowska, posłanka Republikanów z Bełchatowa, w 2021 r. chyba najbardziej wpływowa posłanka klubu PiS. Gdy latem odeszła z klubu, PiS straciło większość.

Powrót Małgorzaty Janowskiej do klubu, a zatem i powrót do większości w Sejmie osobiście przed kamerami anonsował prezes Kaczyński, a od tego czasu zapewne w nagrodę rząd zrealizował jej pomysł podziału najbogatszej w kraju gminy Kleszczów, ona sama zaś została dyrektorem finansowo-ekonomicznym elektrowni Bełchatów, o którym to stanowisku powiedzieć, że jest dobrze płatne, to nic nie powiedzieć.

Od głosu wstrzymało się 37 posłów PiS, w tym Anna Milczanowska z Radomska. Jest pytanie, czy posłów głosujących nie tylko za odrzucaniem ustawy, która powstała w klubie PiS, ale głosowali przeciw swojemu prezesowi. Tomasz Siemoniak, poseł KO, twierdzi, że Jarosław Kaczyński wiedział, że ustawa nie przejdzie, ale mimo to do głosowania doszło, by prezes mógł sprawdzić kto z PiS będzie przeciw, by ewentualnie zdjąć buntowników z list wyborczych. Innego zdania jest Dariusz Joński, poseł KO z okręgu sieradzkiego.

Oczywiście, że Kaczyński wiedział, że projekt nie przejdzie, ale to była ustawka - mówi Joński. - W PiS mówiło się wcześniej, że jest grupa posłów, która nie jest wstanie zaakceptować poprzedniego covidowego projektu posła Czesława Hoca o obowiązkowych szczepieniach i zagroziła odejściem z PiS i założeniem własnej partii. Prezes wolał więc wrzucić absurdalny "Lex konfident" i dać posłom wolną rękę w głosowaniu, niż stracić większość i rząd. Projekt upadł i wszyscy w PiS są zadowoleni.

Wciąż nie wiadomo, kto jest autorem niedorzecznego projektu. Wcześniej podejrzewano o to Pawła Rychlika, posła PiS z Wielunia. Podejrzenia upadły, gdy na wtorkowej komisji zdrowia poseł Rychlik jąkał się odczytując tekst, jakby widział go po raz pierwszy.