16-latek jechał rowerem od Parku Poniatowskiego w kierunku Retkinii. Poruszał się droga dla jednośladów. Gdy przejeżdżał przez skrzyżowanie al. Włokniarzy z al. Bandurskiego, miał zielone światło, od strony Retkinii w prawo skręcał kierowca forda focusa. Ten na sygnalizatorze miał zieloną strzałkę.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Samochód potrącił rowerzystę, który upadł na ziemię uderzając prawą stroną twarzy o ziemię. Najprawdopodobniej życie uratował mu kask bez którego, jak później mówił jego brat, nie wsiada na rower. I dlatego na prawym policzku jedynie starł sobie skórę.
- Brat jeździ tym rowerem po lesie, wybija się na nim 5 metrów do góry i nigdy nie stało mu się nic złego, a tu w środku miasta na przejściu ktoś uderzył w niego autem - nie mogł uwierzyć w to co się stało brat poszkodowanego.
Czytaj na kolejnym slajdzie
16-latka na miejscu zdarzenia zbadał lekarz pogotowia. Zdecydował, że nastolatek może wrócić do domu. Brat potrąconego nie potrafił ukryć emocji, bo jak opowiadał od momentu gdy wraz z rodzicami odebrał w domu telefon o wypadku, wyobraźnia podsuwała mu najrozmaitsze scenariusze.
- Szkoda jedynie roweru, bo brat bardzo długo na niego oszczędzał - mówił pokazując profesjonalny jednoślad za 11 tys. zł. - A teraz ma on uszkodzone koła i siodełko.