Jedno jest pewne: wsadzanie do więzienia nie pomogło. Nikt ich tam nie przekonał, że rower nie służy pijanemu do jazdy, tylko do podparcia. Kiedyś rowerzysta, który nietrzeźwy uczestniczył w kolizji, na policyjną wizję przyjechał rowerem po kilku głębszych. Zapewne, żeby ułatwić dokładne odtworzenie okoliczności. W 2011 za jazdę po pijanemu siedziało 5 tysięcy rowerzystów. Hyła twierdzi, że obecnie rowerowych więźniów jest 10 tysięcy. Jak pisała "Gazeta Pomorska", niektórzy nawet nie wiedzą, za co siedzą.
Co dalej? Nic. Kto trzeźwy na drodze, ten musi jeszcze bardziej uważać na pijanych. Przecież nikt nie wprowadzi w miarę skutecznej metody, którą wymyślił pewien policjant. Ten wobec pijaka na drodze rzadko stosował restrykcje prawa - dla bezpieczeństwa kładł takiego w rowie. Następnie przecinał w rowerze opony, na wypadek, gdyby pijak się ocknął i zamroczony chciał jechać dalej. Metoda była skuteczna dopóki delikwent nie kupił nowych opon lub nie ukradł komuś roweru, co nieraz trwało nawet miesiąc lub dłużej. Potem historia się powtarzała, bo historia lubi się powtarzać.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?