Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznajcie znane łodzianki, które zapisały się w historii: Święta Faustyna; Teresa Lipowska; Michalina Wisłocka, Stefania Grodzieńska i inne

Anna Gronczewska
Teresa Lipowska, znana wszystkim jako Barbara Mostowiak z popularnego serialu „M jak miłość” , co prawda urodziła się w Warszawie, w 1937 roku, ale w Łodzi spędziła swoje dzieciństwo i młodość.
Teresa Lipowska, znana wszystkim jako Barbara Mostowiak z popularnego serialu „M jak miłość” , co prawda urodziła się w Warszawie, w 1937 roku, ale w Łodzi spędziła swoje dzieciństwo i młodość. TVP
Czy Łódź jest kobietą? Wiele wskazuje, że tak. Na ponad 700 tysięcy mieszkańców miasta panie stanowią blisko 400 tysięcy. Na stu mężczyzn przypada 119 kobiet. Związku z 8 Marca warto przypomnieć sylwetki kilku znanych łodzianek.

Znanych łodzianek było wiele. Wybraliśmy kilka z nich. Poznajcie niezwykłe historie: Helena Kowalska - Święta Faustyna Kowalska; Teresa Lipowska; Halina Szwarc; Stefania Grodzieńska; Katarzyna Kobro; Michalina Wisłocka; Maria Kwaśniewska - Maliszewska; Michalina Tatarkówna- Majkowska; Jadwiga Andrzejewska.

Zobaczcie galerię zdjęć znanych łodzianek

Święta Faustyna Kowalska w Łodzi miała pierwsze objawienie

Święta Faustyna Kowalska to jedna z najpopularniejszych świętych świata. Propagatorka kultu Bożego Miłosierdzia. Katolicy z całego globu odmawiają Koronkę do Miłosierdzia Bożego, czytają jej „Dzienniczek”. Przez teologów zaliczana jest do wybitnych mistyków Kościoła katolickiego. Co prawda nie urodziła się w Łodzi, a w Głogowcu koło Łęczycy, ale tu miała swoje pierwsze objawienia. W 1922 roku 17-letnia Helena Kowalska przyjechała do Łodzi. Zamieszkała u wujostwa Rapackich, w kamienicy przy ul. Krośnieńskiej 9. Pracowała zaś u tercjarek franciszkańskich. Z tej pracy zrezygnowała. W lutym 1923 najęła się na służbę do Marcjanny Sadowskiej, właścicielki łódzkiego sklepu, który mieścił się przy ul. Abramowskiego 29. W Łodzi pracowały też dwie siostry Heleny – Natalia i Gienia. Gienia Któregoś dnia w trójkę wybrały się na zabawę do parku „Wenecja”. To obecny park im. Juliusza Słowackiego. W pewnej chwili do Heleny podszedł student. Poprosił ją do tańca. Jedna z jej sióstr, Natalia opowiadała potem, że w pewnej chwili zauważyła, że Helena siedzi sama na ławce, ze spuszczoną głową.

- Chodźmy do kościoła! – prosiła Natalię. Ta jednak nie chciała. Kupiła przecież bilet na zabawę...Potem w swym „Dzienniczku” św. Faustyna pisała, że w tańcu ujrzała obok siebie Jezusa.

– Jezusa umęczonego, obnażonego z szat, okrytego całego ranami – pisała. – Który powiedział mi te słowa: Dokąd cię cierpiał będę i dokąd mnie zwodzić będziesz? W tej chwili umilkła wdzięczna muzyka, znikło sprzed moich oczu towarzystwo, w którym się znajdowałam. Pozostał Jezus i ja.

Helena wyszła z zabawy. Pobiegła szybko do łódzkiej katedry. Padła krzyżem przed ołtarzem.
- Wtem usłyszałam te słowa: Jedź natychmiast do Warszawy, tam wstąpisz do klasztoru – zapisała siostra Faustyna w „Dzienniczku”.
Tak się stało. Zapukała do bram Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosiernej. Do klasztoru wstąpiła jednak dopiero za rok. Przez ten czas pracowała jako służąca w Ostrówku, by zdobyć brakujące pieniądze na wiano. Próg zakonu przekroczyła 1 sierpnia 1925 roku. Ale już po kilku tygodniach chciała się przenieść do innego klasztoru, w którym miałaby więcej czasu na modlitwę. Pierwsze miesiące swego klasztornego życia spędziła w Warszawie. Potem przeniesiono ją do Krakowa. W krakowskich Łagiewnikach dokończyła postulat i po dwóch latach złożyła śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Co pięć lat były odnawiane. Przyjęła zakonne imię Maria Faustyna. Wreszcie 1 maja 1933 roku złożyła w Krakowie śluby wieczyste. .Siostra Faustyna umarła 5 października 1938 roku w Krakowie. 18 kwietnia 1993 roku została beatyfikowana, a 30 kwietnia 2000 roku kanonizowana.

Aktorka Teresa Lipowska znana z serialu "M jak miłość" wychowała się w Łodzi

Teresa Lipowska, znana wszystkim jako Barbara Mostowiak z popularnego serialu „M jak miłość” , co prawda urodziła się w Warszawie, w 1937 roku, ale w Łodzi spędziła swoje dzieciństwo i młodość.
- W czasie Powstania Warszawskiego nasz dom został zburzony – opowiadała nam pani Teresa. - My byliśmy akurat na wakacjach pod Warszawą. Po wojnie tata dostał pracę w Łodzi, w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym na ul. Piotrkowskiej. Przydzielono nam też mieszkanie. Tak więc tata wpakował mnie, mamę, siostrę na ciężarówkę i przyjechaliśmy do Łodzi, na ul. Zacisze 6/8/10. Mój brat przyszedł na świat już w tym mieście. Ja w Łodzi mieszkałam piętnaście lat.
Wiele lat w Łodzi mieszkali rodzice Teresy Lipowskiej. A jej siostra skończyła łódzką Akademię Medyczną. Potem też wyjechała do Warszawy, zaczęła pracować w Instytucie Onkologii. Został tu jej brat. Skończył Politechnikę Łódzką, w Łodzi ożenił się. Najpierw mieszkał na ul. Pomorskiej, a potem na Chojnach, w okolicach Instytutu Matki Polki.

Teresa Lipowska lubi wspominać, że jej łódzkie dzieciństwo było cudowne. Chodziła do dawnego gimnazjum żeńskiego imienia Czapczyńskiej. Mieściło się przy ulicy Narutowicza 58. To dzisiejsze XII Liceum Ogólnokształcące. - Uczyłam się w tej szkole jedenaście lat! - mówiła nam aktorka - Przed niedługi czas jej dyrektorem był nawet mąż pani Czapczyńskiej. Pamiętam, że do szkoły musieliśmy przynosić nawet własne krzesła. Mieliśmy wspaniałych nauczycieli, którzy nas kochali, mimo że stawiali dwóje. Mam do nich ogromny sentyment. Byłam w drużynie harcerskiej z której dziewczyny utopiły się w 1948 roku w jeziorze Gardno. Mnie mama, ku mojej strasznej rozpaczy, nie pozwoliła pojechać na ten obóz. Może dlatego żyje - dodawała.

Teresa Lipowska ile razy jest w Łodzi to odwiedza podwórko przy ulicy Zacisze 6/8/10. Dziś nie mieszka tam nikt z dawnych lokatorów. Rośnie za to ten sam kasztan. Pani Teresa wspominała nam też, że jako dziewczyna budowała Teatr Wielki w Łodzi.

-Jako uczennice szkoły z ul. Narutowicza nosiłyśmy cegły na plac budowy, grabiłyśmy teren – opowiadała. - Jestem też związana emocjonalnie z kościołem św. Teresy. Byłam w nim u pierwszej komunii św., chodziłam tam na majowe nabożeństwa. Kochałam się w trębaczu, który grał przed kościołem. Nazywał się Ryszard Skiba. On nie wiedział, że się w nim kochałam. Był śliczny! Przychodziłam specjalnie wcześniej na majowe nabożeństwa, by popatrzeć jak pięknie trąbi. Byli też bardzo fajni księża, którzy nas tam „organizowali”. Potem poza szkołą uczył nas w kościele Podwyższenia świętego Krzyża przy ulicy Sienkiewicza wspaniały ksiądz Świerczek. Mam do Łodzi ogromny sentyment!

Halina Szwarc z Łodzi była polską agentką, "Matą Hari" i... założyła Uniwersytety Trzeciego Wieku

Łodzianką jest Halina Szwarc, z domu Kłąb. To ona w 1975 roku założyła w Warszawie pierwszy w Polsce Uniwersytet III Wieku. W czasie wojny była polską Matą Hari. Urodziła się w 1923 roku właśnie w Łodzi. Tu spędziła dzieciństwo. Jej rodzicami byli Maria z Włodzimierskich i Wincenty. Halina mieszkała z rodzicami na Bałutach, a potem przeprowadziła się do centrum, na ul. Andrzeja. Chodziła do prywatnego gimnazjum Heleny Urklarewskiej przy ulicy Narutowicza 59. Uczyła się też grać na pianinie. Koleżanki nazywały ją nawet „Paderewskim”. Planowała w przyszłości zająć się muzyką, ale też studiować prawo. Wojna pokrzyżowała te plany. 16-letnia Halina włącza się działalność konspiracyjną. Jednocześnie dostaje polecenie nauczenia się języka niemieckiego. Z polecenia dowódców konspiracyjnych ma z matką podpisać volkslistę. Podstawą są niemieckie korzenie jej babki, Amandy Vogel. Bierze udział w akcji „N”. Polega ona m.in. na kolportowaniu wśród niemieckich żołnierzy, rodzin ulotek propagandowych. Potem z Łodzi przenosi się do Skierniewic, a stamtąd do Kalisza. Tam uczy się w niemieckiej szkole. Zdaje maturę i jako wyróżniająca się uczennica, zostaje skierowana na studia do Wiednia. Studiuje slawistykę, a potem medycynę. Co dwa tygodnie przyjeżdża jednak do Łodzi i przekazuje informacje o sytuacji w Austrii. Ze sobą zabiera paczki przeznaczone dla wybranych Austriaków. Z czasem przenosi się na studia medyczne do Hamburga. Tam ustala położenie obiektów wojskowych. Dzięki temu alianci mogą je zniszczyć. W Berlinie dociera do Centralnego Archiwum Medycyny Wojskowej. Zbiera informacje o stanie zdrowia żołnierzy niemieckich na różnych frontach wojny.

W 1944 roku przyjeżdża do Łodzi. Tu razem z matką wpadają w ręce gestapo. Jest więziona w więzieniu przy ul. Gdańskiej. Poddana torturom. Zostaje skazana na karę śmierci. Niemcy nie zdążyli jednak wykonać wyroku. Do Łodzi zbliżała się Armia Czerwona.

Po wojnie Halina Kłąb wyjechała do Poznania. Kończy tam medycynę. Pracuje w Klinice Akademii Medycznej w Poznaniu. Wychodzi też za mąż, rodzi dwoje dzieci. Pomimo szykan Urzędu Bezpieczeństwa, oskarżenia o kolaborację udało się jej z czasem kontynuować karierę naukową. Po rozwodzie z mężem przeprowadza się do Warszawy. Wiele lat pracuje w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. W 1968 roku otrzymała tytuł profesora. Zmarła w 2002 roku w Warszawie.

Michalina Wisłocka z Łodzi uczyła Polaków seksu

Michalina Wisłocka, kobieta która edukowała seksualnie Polaków, urodziła się w Łodzi, 1 lipca 1921. Rodzina jej ojca przywędrowała tu w XIX wieku z Bawarii, tak jak wielu innych niemieckich osadników. Jej ojcem był Jan Tymoteusz Braun, a matką Anna, z domu Żylińska. Oboje byli nauczycielami. Matka zajmowała się na co dzień domem i wychowaniem dzieci, ale też udzielała lekcji języka polskiego. Jan Tymoteusz Braun to dyrektor łódzkich szkół. A także działacz Związku Nauczycielstwa Polskiego. Był nauczycielem w łódzkiej szkole powszechnej znajdującej się przy ul. Klonowej 11. To tu przyszła na świat Michalina. Jej rodzice mieli tam służbowe mieszkanie. W 1926 roku jej ojciec został kierownikiem Szkoły Powszechnej nr 30 w Łodzi, przy ul. Wspólnej 5/7. Rodzina Braunów znów zamieszkała w szkolnym gmachu. Także na Bałutach. Michalina miała dwóch braci. Młodszego o dwa lata Andrzeja i urodzonego w 1926 roku Jana. Andrzej został znanym pisarzem. Jego córka Ewa Braun to znana polska scenograf. Dostała „Oskara” za scenografie do „Listy Schindlera” Stevena Spielberga. Natomiast Jan studiował filologię klasyczną i archeologię na Uniwersytecie Łódzkim. Został znanym sumerologiem, czyli specjalistą od odczytywania pisma klinowego zapisanego w języku sumeryjskim.

To w Łodzi Michalina poznała swojego męża Stanisława Wuttke, który po wojnie zmienił nazwisko na Wisłocki. Miała wtedy 12 lat. Niedługo przed wybuchem wojny ślubowali sobie miłość w Sulejowie i tam na sianie przeżyli swój pierwszy raz.... Ślub wzięli dwa tygodnie po wybuchu wojny. Wtedy rodzinę Braunów wysiedlono z ul. Wspólnej. W budynku szkoły Niemcy urządzili szpital. Michalina i jej rodzina zamieszkali przy ul. Lutomierskiej 41. Stamtąd trafili do obozu wysiedleńczego. Z Łodzi, która została podczas okupacji wcielona do III Rzeszy wywieziono ich do Generalnej Guberni. Braunowie trafili najpierw do Krakowa, a potem do wsi Narama koło Miechowa. Tam ojciec Michaliny pracował do końca wojny jako nauczyciel. Ona jednak opuściła rodzinę i pojechała do męża Stanisława, do Warszawy. Do Łodzi na stałe już nigdy nie wróciła. Choć w tym mieście po wojnie mieszkała jej matka.

Znana przedwojenna aktorka Stefania Grodzieńska przyszła na świat w Łodzi

W Łodzi przyszła też na świat Stefania Grodzieńska, znana aktorka, pisarka. Urodziła się 2 września 1914 roku. Jak potem napisała w książce „Wspomnienia chałturzystki” rodzice akurat przejeżdżali przez Łódź, gdzie mieszkali jej dziadkowie. Po kilku latach znów jest w tym mieście. Drugi mąż jej matki Eleonory Ney, nie toleruje dziewczynki. Tak więc Stefania Grodzieńska spędza dzieciństwo w Łodzi, u dziadków, którzy mieszkają na ul. Piotrkowskiej.
- Tu po raz pierwszy przygarnięto z sercem mnie dziesięcioletnią, potwornie samodzielną i nieufną, mówiącą swoistym esperantem, będącym rosyjsko–francusko–niemiecką mieszaniną – opowiadała we „Wspomnieniach chałturzystki” Stefania Grodzieńska. - W Łodzi rzucono mnie od razu na szerokie wody, posyłając do polskiej szkoły.

Dziadek jest właścicielem fabryki. Rodzinie powodzi się dobrze. Stefania chodzi do szkoły baletowej. Dziadek Maks zabiera ją w każdy piątek do filharmonii. Ale zaczyna się Wielki Kryzys Gospodarczy. Dziadek bankrutuje, a potem popełnia samobójstwo. Babcia trafia do szpitala. Stefania w 1933 roku wyjeżdża do Warszawy. Zaczyna występować w teatrze „Cyganeria”, a potem „Kameralnym”. W 1937 roku wychodzi za mąż za Jerzego Jurandota. W czasie wojny trafia do getta. Ale udaje się jej przeżyć wojnę. Po jej zakończeniu na trzy lata przyjeżdża do Łodzi, gdzie razem z mężem tworzy Teatr Syrena. Mieścił się na jednym pięter Grand Hotelu...W 1948 roku opuszcza Łódź i swe życie wiąże ze stolicą. Umiera w 28 kwietnia 2010 roku w Domu Aktora w Skolimowie.

Rzeźbiarka Katarzyna Kobro i jej burzliwe łódzkie życie

Z Łodzią swe życie związała jedna z największych rzeźbiarek awangardowych dwudziestego wieku, Katarzyna Kobro. Urodziła się w 1898 roku w Moskwie. Z pochodzenia była Rosjanką. W 1900 roku wraz z rodzicami wyjechała na Łotwę. Tu skończyła gimnazjum, dała maturę. W czasie pierwszej wojny światowej, w jednym ze szpitali wojskowych zwróciła uwagę na błękitnookiego, młodego, kalekiego mężczyznę. Był to Władysław Strzemiński. Na wojnie stracił lewą dłoń, prawą nogę, nie widział na jedno oko. Zakochali się w sobie. Ich drogi szybko się rozchodzą, ale nie na długo. Katarzyna Kobro chodzi do moskiewskiej Szkoły malarstwa, rzeźby i budownictwa, która po wybuchu rewolucji zostaje przekształcona w Wolne Pracownie Artystyczne. Tu ponownie spotyka Strzemińskiego. Razem wyjeżdżają do Smoleńska. Szybko stają się czołówką awangardy artystycznej. W 1920 roku biorą ślub cywilny. Po ślubie chcą wyjechać do Paryża. Katarzyna Kobro oddaje swe kosztowności, by przedostać się za granicę. Ale zatrzymano ich w areszcie. Uznano, że są sowieckimi szpiegami. Kiedy wyjaśniono sprawę pojechali do Wilna, gdzie mieszkali rodzice Strzemińskiego. Kobro czuła się tam źle. Była Rosjanką. Nie umiała mówić po polsku, a wtedy po wojnie polsko – sowieckiej w Wilnie panowały silne nastroje antybolszewickie. Postanowiła stamtąd uciec. Wraca na Łotwę, do swoich rodziców. Koresponduje z mężem. Postanawiają znów być razem.

Kobro by dostać polskie obywatelstwo bierze z Władysławem ślub w kościele katolickim, choć sama jest wyznania prawosławnego. Ślub biorą w Rydze. Potem wracają do Polski. Mieszkają w Szczekocinie, Brzezinach. Od 1928 do 1931 Władysław Strzemiński uczy rysunku w szkole w Koluszkach. Katarzyna Kobro nie mówi dobrze po polsku, ma problemy ze znalezieniem pracy. Kiedy poznała polski zaczyna uczyć w w liceum i szkole gospodarczej w Łodzi.

Katarzyna i Władysław przyjeżdżają do Łodzi w latach trzydziestych i od tego czasu niemal całe ich życie jest związane z tym miastem. Władysław Strzemiński był inwalidą, poruszał się przy pomocy drewnianych szczudeł. Wymagał stałej opieki. Katarzyna musiała mu kroić, smarować chleb, temperować ołówki, nabijać blejtramy. Nie dosyć, że zajmowała się osobą niepełnosprawną, to na dodatek artystą. W domu Strzemińskich nie przelewało się. Ciągle brakowało pieniędzy. Ich córka Nika urodziła się przed wojną. Strzemińscy mieszkali wtedy przy ul. Srebrzyńskiej, na łódzkim osiedlu im. Montwiłła Mireckiego. Była bardzo chorowitym, wymagającym stałej opieki dzieckiem. Dlatego Katarzyna Kobro zajęła się wychowaniem córki. Poświęciła dla niej sztukę
Po narodzinach Niki stosunki między jej ojcem a matką zaczęły się psuć. Kiedy wybuchła wojna Strzemińscy postanowili uciekać na wschód, do Wilejki, gdzie mieszkała rodzina Władysława.

Po kilku miesiącach spędzonych w Wilejce wrócili do Łodzi. Ich mieszkanie na osiedlu Montwiłla – Mireckiego zajmowali Niemcy. Zamieszkali na Karolewie, na ul.Wyspiańskiego, nieopodal Dworca Kaliskiego. Okazało się, że prace Władysława Strzemińskiego zostały w piwnicy ich dawnego domu na osiedlu Mireckiego, a rzeźby jego żony wywieziono na wysypisko śmieci. Katarzyna Kobro chodziła po łódzkich wysypiskach śmieci i szukała swoich prac. Znalazła część rzeźb. Oczyściła je, zapakowała na dorożkę i przywiozła do domu. Udało się też odzyskać prace Strzemińskiego. Katarzyna zabrała je od Niemców i schowała je w piwnicy domu przy ul. Wyspiańskiego. Tam przetrwały wojnę.

Stosunki między Strzemińskim a Kobro stawały się coraz gorsze. Gdy wrócili do Łodzi podpisali tzw. rosyjską listę. Niemcy przeznaczyli ja dla Rosjan, którzy nie mieli komunistycznych poglądów. Dla tzw. Białych Rosjan. By ochronić Nikę tę listę musiał podpisać też Strzemiński. Zrobił to, ale przez do końca życia miał żal do żony
Skończyła się wojna. Strzemińscy wrócili do swego mieszkania przy ul. Srebrzyńskiej. Władysław zaczął wykładać w łódzkiej Wyższej Szkole Plastycznej. Poprosił o rehabilitację za odstępstwo od narodowości polskiej. Katarzyna Kobro nie pracowała. Nie wystąpiła też o rehabilitację. Uważała, że jest Polką, ale narodowości rosyjskiej, więc nie ma o co prosić. Nika miała 11 lat, gdy ojciec wyprowadził się z domu Wytoczył matce sprawę o pozbawienie praw rodzicielskich nade nią. Nika zapamiętała, jak uczesaną, czysto ubraną prowadzono ją do sądu. Prawo opieki nad córką przyznano Katarzynie Kobro.

Był rok 1948. Katarzyna Kobro powoli a odbijała się od dna. Zaczęła nawet znów tworzyć. Ale wtedy w ich domu pojawił się milicjant. Wcześniej wypytywał o Katarzynę sąsiadów . Okazało się, że rzeźbiarkę oskarżono o odstępstwo od narodowości polskiej. Choć tłumaczyła, ze jest z pochodzenia Rosjanką, skazano ją za to na sześć miesięcy więzienia. Wtedy sprzedała łódzkiemu Muzeum Sztuki obraz Tytusa Czyżewskiego, który kiedyś dostała od artysty i wynajęła adwokata. Odwołała się od wyroku. Przepis na podstawie, którego wcześniej ją skazano, zinterpretowano tym razem tak, że została uniewinniona. Ale los dalej nie uśmiechał się do Katarzyny Kobro. Nie mogła nigdzie znaleźć pracy. Szyła więc maskotki. Kotki, pieski, laleczki. Sprzedawała je najpierw w sklepie związku plastyków. Ale potem dopatrzono się, że nie jest jego członkiem, więc nie mogła tam dostarczać maskotek. Sprzedawała je pokątnie znajomym. Wreszcie w 1949 roku dostała pracę w pierwszej szkole TPD w Łodzi. Uczyła w niej rosyjskiego i rysunków. Ale szczęście nie trwało długo. Wracając kiedyś z rady pedagogicznej dostała krwotoku z narządów rodnych. Kilka dni później lekarze stwierdzili niej nie operacyjny nowotwór. W lipcu znalazła się na oddziale onkologii, ale we wrześniu wróciła do domu. Lekarze byli bezradni. Kilkunastoletnia Nika opiekowała się umierającą matką. Robiła jej zastrzyki z morfiny. Kilka dni przed śmiercią Katarzynę Kobro zabrano do domu dla nieuleczalnie chorych. Tam umarła, 21 lutego 1951 roku.

Gwiazda przedwojennego kina Jadwiga Andrzejewska urodziła się w Łodzi

Jadwiga Andrzejewska, nazywana przez wszystkich Jadzią. Była najmłodszą z 11 dzieci Józefa i Katarzyny, technicznych pracowników Teatru Miejskiego w Łodzi. Już jako niemowlę pojawiała się na scenie. Debiut filmowy zaliczyła małą rolą w „Dziejach grzechu”, ale zwróciła nią na siebie uwagę. Potem przyszły kolejne propozycje. Zagrała m.in w „Wacusiu”, „Papa się żeni”, „Ada to nie wypada” . Po wybuchu wojny znalazła się we Lwowie. Przeszła szlak bojowy z Armią Andersa. Dotarła do Anglii, ale w 1947 powróciła do kraju, do Łodzi. Potem wyjechała do Warszawy, ale szybko powróciła do rodzinnego miasta. Najdłużej była związana z Teatrem Powszechnym. Po wojnie film już jej nie wykorzystywał tak jak przed wojną. Choć zagrała Bucholcową w „Ziemi Obiecanej” Andrzeja Wajdy. Zmarła w 1977 roku.

Michalina Tatarkówna- Majkowska rządziła Łodzią

Michalina Tatarkówma – Majkowska przez wiele lat rządziła Łodzią. Zrobiła dużo dla swej kochanej, rodzinnej Łodzi. Zawsze pozostała jej wierna.
Michalina Tatarkówna – Majkowska przez wiele lat stała na czele łódzkiej partii. Mówiła o sobie, że jest komunistką z przekonania. Zresztą jeszcze przed wojną związała się z Komunistyczna Partią Polski. Wychowała się w rodzinie o lewicowych korzeniach. Jej ojciec Marcin był robotnikiem. Z dumą podkreślała, że był folusznikiem z Widzewa. Należał do Komunistycznej Partii Polski. Ona gdy tylko dorosła też wstąpiła do tej partii. Wcześniej działała w Czerwonym Harcerstwie. Zapisała się też do Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej.
Lubiła opowiadać, że zaczęła pracować już jako trzynastolatka. Podobno starając się o pracę założyła buty na wysokich obcasach, by wyglądać na starszą i dostać etat w Widzewskiej Manufakturze. Lubiła opowiadać, że już przed wojną cieszyła się autorytetem wśród łódzkich robotnic, choć była od nich znacznie młodsza. Do wybuchu II wojny światowej działała w Klasowych Związków Zawodowych. Chwaliła się, że to ona organizowała przed wojną strajki w Widzewskiej Manufakturze, walczyła z niesprawiedliwością i o lepszy los robotników.

Ale dopiero po wojnie, wraz z nadejściem nowego ustroju rozpoczęła się jej błyskotliwa kariera. Zaczynała na tak bliskim jej sercu Widzewie. Była tam pierwszym sekretarzem komitetu dzielnicowego Polskiej Partii Robotniczej. W 1953 roku została I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Łodzi, a potem I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR dla miasta Łodzi. Wchodziła w skład Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Między marcem 1954 roku a lipcem 1956 roku była zastępcą członka KC PZPR. 28 lipca 1956 roku otrzymała nominację na członka Komitetu Centralnego PZPR. Była też posłanką dla sejm. Lista jej zasług dla Łodzi jest długa. Dzięki niej wybudowano Teatr Wielki, Halę Sportową, odbudowano pomnik Tadeusza Kościuszki na Placu Wolności. W 1964 roku odeszła z Komitetu Łódzkiego PZPR. Do 1969 roku była posłanką. Zaczęła współpracować z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci. Umarła 19 lutego 1986 roku. Na jej pogrzeb przyszły tłumy łodzian.

Łodzianka Maria Kwaśniewska - Maliszewska nie bała się Hitlera

Łodzianką była też Maria Kwaśniewska – Maliszewska. Na olimpiadzie w Berlinie w 1936 roku zdobyła brązowy medal w rzucie oszczepem. A zrobione wtedy zdjęcie z Hitlerem uratowało w czasie wojny życie tysiącom ludzi. .Pochodziła z inteligenckiej rodziny, chodziła do prywatnego Gimnazjum im. Romany Sobolewskiej – Konopczyńskiej. Tam gimnastyki uczył ją Ludwik Szumlewski, który potem został znanym dziennikarzem sportowym. To on zauważył niezwykły talent Marysi. Od 1927 do 1939 roku reprezentowała barwy ŁKS-u. Marysia skakała w dal, biegała, rzucała oszczepem. Grała też w koszykówkę, siatkówkę i piłkę ręczną. Była nawet reprezentantką Polski w siatkówce i koszykówce. Z czasem na poważnie zajęła się lekkoatletyką. W 1936 roku pojechała olimpiadę do Berlina. Miała 23 lata. Jej występ zarejestrowała Leni Riefennstahl w słynnym filmie „Olimpiada”. Widzimy jak ciemnooka, śliczna łodzianka, mająca 166 centymetrów i ważąca 65 kilo staje na starcie, dmucha w grot oszczepu. Potem biegnie i rzuca... Rzuciła oszczep na odległość 41 metrów i 80 centymetrów. Dalej od niej zrobiły to dwie Niemki. Brązowy medal był jednak wielkim sukcesem. To pierwszy olimpijski krążek w historii Łódzkiego Klubu Sportowego. Uśmiechnięta, radosna Marysia robiła w Berlinie furorę. Została nawet miss olimpiady. Po zakończeniu konkursu rzutu oszczepem Adolf Hitler zaprosił do swej loży medalistki. Pewnie dlatego, że dwa najważniejsze krążki zdobyły Niemki. Uścisnął Polce dłoń.
- Gratuluje małej Polce – miał powiedzieć Hitler ściskając dłoń Kwaśniewskiej.
- Pan też niezbyt wysoki...- odpowiedziała łódzka medalistka.
Trochę inną wersję podawała w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Miała powiedzieć Hitlerowi: - Wcale nie czuję się mniejsza od pana. - Bo on miał 1,60 w czapce, a ja 1,66 wzrostu – wyjaśniała. - Więc był ogólny śmiech. Prasa niemiecka podawała potem, że Hitler gratulował nie małej Polce, a małej Polsce. Nie wiedzieli już, jak z tego wybrnąć.

W czasie wojny mieszkała w Podkowie Leśnej. Tam zastaje ją wybuch Powstania Warszawskiego. Niedaleko w Pruszkowie znajduje się obóz, gdzie trafiają spędzani przez Niemców warszawiacy. Część trafia stamtąd na roboty przymusowe, ale wielu do obozów koncentracyjnych. Maria Kwaśniewska ma cały czas przy sobie zdjęcie z Hitlerem zrobione na olimpiadzie...Fotografia dla wielu osób uwięzionych w obozie staje się przepustką na życie.

- Był w tym obozie tzw. barak chorych – opowiadała po latach Maria Kwaśniewska. - Z tego baraku wyprowadzało się ludzi po stu, stu pięćdziesięciu... Pokazywałam przy bramie tę moją fotografię z Hitlerem. Żandarmi traktowali ją jak ausweis. Bili w czapę i przepuszczali mi transport.

Po wojnie Maria Kwaśniewska – Maleszewska działała w Polskim Związku Lekkoatletyki, Polskim i Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. W 2000 roku pojechała jako gość honorowy na olimpiadę do Sydney. Z rąk Juana Antonio Samarancha otrzymała Order Olimpijski. Zmarła 17 października 2007 roku. Została pochowana na warszawskich Powązkach. Przed śmiercią najcenniejsze pamiątki sportowe, w tym brązowy medal z Berlina, przekazała łódzkiemu Muzeum Sportu.

Stanisława Leszczyńska z Łodzi ratowała noworodki z Auschwitz

Stanisława Leszczyńska nazywana jest matką matek. W obozie w Auschwitz przyjęła blisko trzy tysiące porodów. Łodzianka to dziś kandydatka na ołtarze. Urodziła się i wychowała na łódzkich Bałutach. W czasie wojny Stanisława Leszczyńska wraz z całą rodziną zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Byli członkami. Związku Jaszczurczego. Został założony już we wrześniu 1939 roku przez działaczy związanych z Obozem Radykalno – Narodowym. Bronisław senior pracował w drukarni Bolesława Kotkowskiego. Tam wykonywał dokumenty dla członków podziemia, Żydów. Niestety jeden z członków Związku Jaszczurowego zdradził. W nocy z 19 na 20 lutego 1943 roku w mieszkaniu Leszczyńskich pojawiło się gestapo. Mężowi położnej i najstarszemu synowi Bronisławowi udało się uciec. Resztę zabrało gestapo. Dwóch synów, Stanisława i Henryka wywieziono do Mauthausen-Gusen. Stanisława i córka Sylwia 17 kwietnia 1943 roku znalazły się w obozie w Auschwitz.

Przez 2 lata, które spędziła w Auschwitz przyjęła około trzech tysięcy porodów. Wszystko opisała w „Raporcie położnej z Oświęcimia”. Ukazał się w 1965 roku w „Przeglądzie lekarskim”.. Kobiety z obozu rodziły na piecu z cegły. Po narodzeniu dzieci obmywano, obwijano w kawałek prześcieradła. Jeśli tego nie było to w gazetę. Potem modliła się o zdrowie noworodków, matek. Dzieci chrzciła.
Stanisława Leszczyńska była osobą bardzo wierzącą. Często się modliła, kreśliła znak krzyża nad rodzącą. Oblicza się, że Stanisława Leszczyńska uratowała w Auschwitz około 3 tysięcy dzieci. Niestety obóz przeżyło tylko 30.Kilkaset trafiło do obozu w Nakle..

Inne więźniarki nazywały Stanisławę Leszczyńską mateczką, aniołem. Ona przeżyła obóz, tak jak córka Sylwia, którą poddawano eksperymentom medycznym. Z wojny ocalało też trzech synów położnej. W Powstaniu Warszawskim zginął jej mąż Bronisław.
Po wojnie wszyscy spotkali się w Łodzi. Stanisława Leszczyńska nadal pracowała jako położna.
- Lubiłam i ceniłam swoją pracę, ponieważ bardzo kochałam małe dzieci – wyjaśniała po latach. - Może właśnie dlatego miałam tak wielką liczbę pacjentek, że nieraz musiałam pracować po trzy doby bez snu. Pracowałam z modlitwą na ustach i właściwie przez cały okres mej pracy zawodowej nie miałam żadnego przykrego wypadku. Wszystkie groźne sytuacje kończyły się szczęśliwie.

Stanisława Leszczyńska zmarła 11 marca 1974 roku. Miała nowotwór jelit. Została pochowana na radogoskim cmentarzu, W 1996 roku trumnę z jej szczątkami przeniesiono kościoła p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny na łódzkich Bałutach. Cztery lata wcześniej rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej. Synowie Bronisław i Stanisław, tak jak córka Sylwia zostali lekarzami. Najmłodszy Henryk był radcą prawnym.

Zobaczcie galerię zdjęć znanych łodzianek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki