Pracownicy socjalni od poniedziałku (5 października) mają prawo przyjść do swoich podopiecznych w asyście policji. Takie przepisy uchwalono po tragedii w Makowiekoło Skierniewic. Podopieczny podpalił tam dwie urzędniczki.
Pracownicy socjalni nie ukrywają, że ich praca jest trudna.
- Osoby, którym pomagamy, wyzywają nas, nawet próbują podnosić na nas rękę. Mam pod opieką rodzinę, w której nie zdarzyło się, by wszyscy byli trzeźwi podczas mojej wizyty. Czasami nie śpię całą noc przed spotkaniem z nimi - opowiada pracownik socjalny z Łodzi.
Arkadiusz Kowalski, kierownik wydziału koordynacji i nadzoru Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi podkreśla, że asysta policji to dobra i potrzebna zmiana w przepisach.
- Pracownik socjalny ma do czynienia z różnymi ludźmi, bywają wśród nich osoby agresywne, pod wpływem alkoholu czy środków odurzających - mówi Kowalski. - Zdarzają się także osoby z różnego rodzaju problemami zdrowotnymi, mającymi wpływ na ich zachowanie. To wszystko sprawia, że nasi pracownicy mają prawo czuć się zagrożeni. Asysta policjanta będzie miała moim zdaniem dwojaki charakter: po pierwsze, pracownik socjalny będzie czuł się bezpieczniej, a po drugie w wielu wypadkach sam widok munduru podziała uspokajająco na bardziej nerwowych podopiecznych.
Monika Pawlak, rzeczniczka MOPS w Łodzi, dodaje, że ośrodek przed wejściem w życie nowelizacji już współpracował z policją.
- Mieliśmy podpisane własne porozumienie i zawsze, kiedy była potrzebna asysta czy wsparcie policji - każdy z pracowników socjalnych mógł na taką pomoc liczyć. Podobne porozumienie mieliśmy ze strażą miejską, funkcjonariusze zawsze chętnie nas wspierali i nadal wspierają - mówi Pawlak. - Trudno oszacować, ile razy nasi pracownicy korzystali z takiego wsparcia, zdarzały się takie przypadki, choć nie były one nagminne. Bywało, że pomoc funkcjonariuszy ograniczała się na przykład do zwiększenia liczby patroli w danym rejonie.
Kowalski dodaje, że teraz ta współpraca została sformalizowana i ma podstawy prawne.
- Moim zdaniem ten krok powinien ostudzić tych bardziej krewkich łodzian, korzystających lub ubiegających się o pomoc z MOPS - mówi Kowalski.
Asp. Aneta Sobieraj z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi uważa, że w czasie, kiedy MOPS w Łodzi miał zawarte własne porozumienie z policją, nie odnotowano incydentów mogących mieć związek z jakimkolwiek zagrożeniem dla pracowników socjalnych.
Po zmianie przepisów pracownik socjalny, który obawia się o swoje bezpieczeństwo, za każdym razem będzie występował z prośbą o asystę policji do kierownika wydziału pracy środowiskowej, a ten przekaże wniosek policji. - Termin wizyty pracownika i policjanta u podopiecznych będzie ustalany indywidualnie, czyli między pracownikiem i policjantem - tłumaczy Pawlak.
MOPS w Łodzi ma 300 terenowych pracowników socjalnych, którzy pracują z rodzinami i łodzianami potrzebującymi wsparcia.
CZYTAJ TEŻ: MOPS w Łodzi. Konflikt między pracownikami a dyrekcją wciąż trwa
Mundur może przestraszyć |
Anna Miżowska, psycholog: To nie jest dobry pomysł, żeby umundurowani policjanci przychodzili z pracownikami socjalnymi do domów podopiecznych MOPS. Mundur wzbudza respekt u dorosłych, ale jednocześnie wzbudza również strach u dzieci. Rozumiem pracowników pomocy społecznej, że boją się o swoje bezpieczeństwo. Pracują z różnymi ludźmi, często w domach, które odwiedzają, dochodzi do przemocy fizycznej i psychicznej. Lepiej jednak, gdyby na wizyty zamiast policjanta chodził jeszcze jeden pracownik MOPS. A jeśli już niezbędna jest asysta funkcjonariusza, to powinien być on ubrany po cywilnemu. W tych domach rozgrywają się różne dramaty. Wizyta umundurowanego policjanta to kolejny stres na przykład dla dziecka. |
ZOBACZ TEŻ:
Wizja lokalna w GOPS w Makowie. Sprawcy podpalenia może grozić dożywocie. Źródło: TVN24/X-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?