Od grudnia Mikołaj Budzanowski, który rządzi resortem skarbu, pozbył się z rad nadzorczych ponad 30 takich działaczy PO, bo, jak donosi stacja, już w grudniu premier miał zlecić ministrowi odpolitycznianie spółek. Czyli nie okazał się przed Bożym Narodzeniem Świętym Mikołajem, a raczej posłańcem czarnych wieści. Brawo, panie premierze, brawo.
Grudzień 2011 roku to był czwarty rok pańskiego urzędowania w roli szefa Rady Ministrów. Skoro refleksja o odpolitycznianiu rad nadzorczych pana naszła, to musiała być logiczną konsekwencją innej myśli, mianowicie takiej, że spółki i ich rady nadzorcze zwyczajnie pan upolitycznił. A pamiętam, że to pański minister skarbu w pierwszej kadencji, czyli Aleksander Grad, jeden z przyszłych milionerów dzięki posadzie w spółce atomowej, miał te rady odpolitycznić za pomocą konkursów. No i odpolitycznił, ale tylko z działaczy PiS, LPR i Samoobrony. Kto ich zastąpił?
Przypuszczano, że pewnie działacze PO, ale pewien nikt nigdy nie był, aż do czasu ujawnienia pańskiego polecenia, które był pan uprzejmy przekazać pół roku temu ministrowi Budzanowskiemu. No i co pan najlepszego zrobił? Zaraz poseł Błaszczak z PiS ogłosi, że z góry pan wiedział, iż w styczniu Serafin nakręci Łukasika i stąd polecenie Budzanowskiemu czyszczenia spółek, żeby był pan bardziej wybielony od białego już Pawlaka albo w ogóle, że sam pan tę aferkę w PSL wykreował. Ale to na marginesie, bo bardziej intryguje fakt, że w pół roku skrócono o stołki tylko 34 pańskich kolegów z PO. Wypada po mniej niż sześciu na miesiąc. A to znaczy, że wielka rodzina PSL może być odpolityczniana latami.
Marcin Darda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?