Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera sezonu w Teatrze im. Jaracza w Łodzi: "Książę niezłomny" [ZDJĘCIA]

Łukasz Kaczyński
Pierwsza premiera sezonu w Teatrze im. Jaracza w Łodzi i pierwsza z nowym szefem artystycznym. „Księcia niezłomnego” Calderona/Słowackiego w świat gier komputerowych przenosi Paweł Świątek

Zbliża się pierwsza w nowym sezonie premiera w łódzkim Teatrze im. S. Jaracza. Będzie ona też pierwszą zaprojektowaną przez Sebastiana Majewskiego, nowego zastępcę dyrektora ds. artystycznych. Przypomnijmy, Waldemar Zawodziński po 21 latach pełnienia tej funkcji, budowania zespołu artystycznego i renomy „Jaracza” w kraju, odszedł powołując się na „terror ekonomiczny”, w jakim znalazła się instytucja, uniemożliwiający wzięcie odpowiedzialności za jej poziom. Na jego następcę, zaaprobowanego przez Zarząd Województwa, większość aktorów wskazała Sebastiana Majewskiego, dramaturga i przez lata współpracownika reżysera Jana Klaty, od 2013 roku do tegorocznych wakacji jego zastępcę w Starym Teatrze w Krakowie.

W piątek 30 października ujrzymy „Księcia niezłomnego” Juliusza Słowackiego, dramat napisany w 1843 roku, będący parafrazą eschatologiczno-filozoficznej sztuki barokowego hiszpańskiego poety Pedro Calderóna de la Barca. Według badaczy, Słowacki nauczył się języka hiszpańskiego właśnie by czytać i tłumaczyć Calderóna. „Książę...” powstał po zerwaniu przez poetę z Kołem Sprawy Bożej, mesjanistycznym stowarzyszeniem, przez które własną myśl religijną głosił Andrzej Towiański. Dla Słowackiego był to czas kształtowania własnej doktryny „genezyjskiej”, która jak przyznawał, została mu objawiona. Znalazła ona realizację w poematach i takich dramatach jak „Sen srebrny Salomei”, „Samuel Zborowski”. Według niej materia jest podległa przemianom Ducha Dziejów, a taką zmianą formy jest też śmierć. Jej istotę wyraża u Słowackiego postać tytułowego księcia, don Fernanda, który pojmany przez Maurów nie godzi się na oddanie twierdzy Ceuta za swe uwolnienie. Umiera wycieńczony.

„Księciem...” zachwycał się m.in. niemiecki filozof Arthur Schopenhauer, widząc w nim realizację swej myśli o woli uwikłanej w egzystencję (don Fernand pokutuje nie za swoje winy, ale za grzech pierworodny, po długiej walce wyrzeka się życia i umiera oczyszczony przez cierpienie). Inaczej odczytuje dramat młody reżyser Paweł Świątek, który umieścił akcję w świecie zbliżonym do... gry komputerowej.

"Książę niezłomny" najpierw w Radiu Żak, potem w Teatrze im. Jaracza

- To świat wojny o materialne dobra, świat ekonomii i kapitalizmu - tłumaczy. - Słowacki dobrze orientował się w świecie, nie miał co do niego złudzeń. Jego tekst rozumiemy jako dramat polityczny, w którym rozgrywa się wojna o zasoby i wojna religijna. Ceuta, którą chcą zdobyć Maurowie, to bastion religijny, ale też punkt handlowy i kontaktowy.

- Gdyby na tym terenie nie było złóż naturalnych, może walka o nie nie zmieniłaby się w wojnę religijną - dodaje Sebastian Majewski, który pracuje przy „Księciu...” jako dramaturg. Dokonał on sporych skrótów w tekście dramatu, ale jak przyznaje, zależało mu, by nie dopisać nic do tekstu Słowackiego. I udało się. - Tekst jest bardzo rozbudowany w swej objętości i postaciach, skrótów dokonałem z myślą o ekonomii widza i współczesnego teatru, ale by zachować stosowaną przez poetę rytmikę oraz myśli, które pozwolą zrozumieć tekst.

- Chodziło też o to, by ta nie najprostsza historia była zrozumiała - dodaje Świątek.

Dramaturg i reżyser odwołują się do tezy, że być może każde pokolenie powinno mieć swojego „Księcia niezłomnego”.

- Zastanawiam się, kim dla mojego pokolenia mógłby być Książę Niezłomny i myślę, że podobnie jak dla Słowackiego byłby kimś, kto bezinteresowanie poświęca się dla idei, dla wspólnoty, może nawet nie zauważony przez kolejne pokolenia - mówi Świątek. - Nie wiem, czy nazwałbym to wiarą, ale jest to coś duchowego. Moje pokolenie szuka czegoś poza światem materialnym i podziałem zero-jedynkowym.

- Myślę, że kody, którymi posługujemy się w tej realizacji nie będą niezrozumiałe dla dotychczasowej widowni „Jaracza”, a pozwolą otworzyć się na nową - uważa Majewski.

Zagrają: Paweł Paczesny (don Fernand), Mariusz Witkowski (don Henryk), Radosław Osypiuk (don Żuan), Andrzej Wichrowski (Król), Magdalena Jaworska, studentka PWST w Krakowie (Feniksana), Bogusław Suszka (Tarudant), Mariusz Jakus (Mulej), Iwona Karlicka (Brytasz), Hubert Jarczak (Alfons), w scenografii Marcina Chlandy i przy muzyce serwowanej przez Dominika Strycharskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki