Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Armii Krajowej potwierdza, że był agentem SB i UB

Krystian Dobrzański
Z dokumentów IPN wynika, że Debich po raz pierwszy nawiązał współpracę z UB w 1946 roku
Z dokumentów IPN wynika, że Debich po raz pierwszy nawiązał współpracę z UB w 1946 roku Piotr Jasiczek/polskapresse
Kapitan Eugeniusz Debich, prezes pabianickiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, przyznał się w środę na spotkaniu z kombatantami, że w 1946 roku rozpoczął współpracę ze specsłużbami PRL. Najpierw z Urzędem Bezpieczeństwa, a w latach późniejszych - ze Służbą Bezpieczeństwa.

Jak wynika z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej, po raz pierwszy Eugeniusz Debich nawiązał współpracę z UB w 1946 roku. Został wtedy zatrzymany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa w Łodzi z powodu sfałszowania świadectwa dojrzałości. Przyjął pseudonim Mały. O sprawie Debich opowiedział w trakcie rozmowy z oficerem Służby Bezpieczeństwa 10 lipca 1971 roku. Zapis rozmowy widnieje w dokumentach IPN.

- W 1946 roku, gdy poprawiłem świadectwo dojrzałości, zostałem zatrzymany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa i siedziałem przez 48 godzin. Potem zostałem zwolniony. Zanim wyszedłem, podpisałem zobowiązanie. Pomagałem na Uniwersytecie Łódzkim w rozeznaniu studentów, robiłem to z przekonaniem i chyba dobrze - miał mówić podczas przesłuchania w SB w 1971 roku.

Jak twierdzą uczestnicy, podczas środowego spotkania prezes pabianickiego AK przyznał się do współpracy, tłumacząc, że bardzo bał się pobytu w więzieniu. Podczas 48-godzinnego zatrzymania słyszał krzyki więźniów i dlatego podpisał dokumenty o współpracy. Debich tłumaczył, że nigdy na nikogo nie donosił personalnie, a UB nie było zadowolone z jego współpracy.

W aktach IPN znajdują się informacje o współpracy kapitana Debicha z SB, która rozpoczęła się 10 lipca 1971 roku. Został wtedy poinformowany, że funkcjonariusz SB wie o jego anonimowym doniesieniu na kolegę, który - jak twierdzi Debich, miał go oszukać w interesach. Donos zawierał kłamstwa, dlatego Debich bojąc się, że zostanie skazany za fałszywe oskarżenia, podpisał dokumenty o współpracy. Działał pod pseudonimem Wysoki, a dla SB był o tyle wartościowy, że często wyjeżdżał za granicę.

- Jeżeli ktoś był agentem i się do tego nie przyznał, a po kilkudziesięciu latach coś takiego wychodzi, to zwyczajnie okłamał kolegów. W związku nie ma miejsca dla takich osób - komentuje sprawę Tadeusz Filipowski, rzecznik Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Na koniec środowego spotkania została przyjęta rezygnacja Eugeniusza Debicha z funkcji prezesa. Oficjalny powód: stan zdrowia prezesa. W związku z zaistniałą sytuacją Eugeniusz Debich poprosił o cofnięcie decyzji o nadaniu mu tytułu Honorowego Obywatela Miasta Pabianic.

Eugeniusz Debich urodził się w 1926 roku w Pabianicach. Ukończył Szkołę Podstawową nr 5 w Pabianicach. Był nauczycielem chemii i fizyki oraz chemikiem w ZPB im. Róży Luksemburg w Łodzi. Jest odznaczony między innymi Złotym Krzyżem Zasługi oraz Medalem Wojska.

W czwartek w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" Eugeniusz Debich powiedział: - W 1946 zostałem zatrzymany, ponieważ miałem w domu broń i to był prawdziwy powód, dla którego specsłużby PRL do mnie przyszły. Oczywiście, prawdą jest, że podpisałem dokumenty o współpracy, jednak dokumenty z IPN zawierają wiele kłamstw. Jest to szkalowanie mojej osoby. Ja na nikogo personalnie nie donosiłem - mówi Eugeniusz Debich.

Okręgowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej w Łodzi zamierza zwrócić się do IPN o dokumenty dotyczące współpracy Eugeniusza Debicha z SB i UB.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki